Zostać Mistrzem Wodnych Pokemonów - (Pierdziałka)

Przecież nikt nie powiedział, że on od razu chciałby się ruchać z tobą, bardziej wolałby zacząć od lepszego poznania twojego ciała, i twoja propozycja bardzo mu się spodobała, ponieważ na basenie miałby taką okazję. Tak więc tylko się uśmiechnął i odpowiedział - Jasne, czemu nie.. I tak przecież jakoś trzeba spędzić ten czas. Tylko teraz pozostaje pytanie, który basen wybierzemy, bo słyszałem, że są tutaj dwa.. Jeden niekryty na pokładzie statku i drugi mniejszy gdzieś pod pokładem (chociaż to na serio nie jest basen, tylko sauna, ale on próbuje cię wkręcić)

Postanowiłem, zę pobawię się w tą grę i zaprowadzę kolegę na pokład niebo by wypluskać się w tym otwartym. Nie przepadałem za sauną mimo iż miałem taką w domu. Czysta, ciepła woda to był mój żywioł i właśnie miałem to pokazać. Gdy tylko dojdziemy na miejsce przebieram się w kąpielówki w jakieś przebieralni, chowam torbę do szafki i wskakuje do basenu by trochę popływać. Mam nadzieję, że Eric też umie.

Może i umie, jednak w porównaniu do twoich zdolności to tak, jakby początkujący i instruktor. Przynajmniej potrafi na tyle, żeby nie utonąć, chociaż jeżeli to ty byś go ratował to pewnie byłoby mu to na rękę, szczególnie jakbyś musiał robić mu sztuczne oddychanie, jednak on jest dość tępawy jak na trenera pokemonów typu psychicznego (powinien wybrać typ kamienny lub walczący) i nie próbuje takich przekrętów, jednak kiedy większość ludzi już zeszła z pokładu na jakiś posiłek to Erick zdecydował się zrobić ci bardzo dziecinny żart. Zanurzył się w basenie tylko po to, żeby ściągnąć ci kąpielówki.

Spojrzałem się na niego z zażenowaniem i nie krępując się poprawiłem sobie gatki. Potem podpłynąłem do niego i obejmując go za szyję jedną ręką a drugą unosząc się na wodzie zbliżyłem twarz do jego twarzy i zbliżając się do pocałunku zanurzyłem się pod wodą ciągnąc go ze sobą na dno. Potem go tam rozochoconego zostawiam i wypływam na powierzchnię. Potem się ubieram i idę odebrać swoje stworki z PokeCenter. Musieliśmy trenować a nie jakieś romanse!

Szkoda tylko, że siostra Joy jeszcze nie zakończyła zajmowania się twoimi pokemonami. Spowodowane to było sporą kolejką, a do obsługi wszystkiego była tylko jedna siostra Joy i Chansey, które za bardzo nie radziły sobie na tym statku pełnym trenerów pokemon, których główną atrakcją tutaj są pojedynki. Trochę sobie poczekasz zanim sam będziesz mógł coś zrobić, jednak nie jesteś w tym sam, w poczekalni centrum widać sporo trenerów, którzy tak samo, jak ty muszą czekać na swoje pokemony. Podczas czekania tam nie widziałeś Ercka ani razu, więc chyba sobie odpuścił, albo czekał na odpowiedni moment, by ciebie poszukać.

Usiadłem zatem w poczekalni grzecznie czekając aż moje stworki będą mogły do mnie wrócić. Nie spieszyło mi się i tak miałem w planach zwiedzać po kolei wszystkie Wyspy Wiru. Z pewnością musiałem zahaczyć o Niebieską, u jej wybrzeża żyły Chinchou. Bez tego stworka praktycznie nie było sensu pokazywać się na Pucharze Wirów. Jego elektryczne ataki dawały duża przewagę a mogły się przed nimi uchronić tylko stworki Typu Wooper czy Barboach, co nie stanowiło dużej puli.

Dość sprawnie kolejka się zmniejszała, aż nadeszła kolej na ciebie, mogłeś podejść do siostry Joy by odebrać swoje pokemony i usłyszeć znane "polecamy się na przyszłość". W tym samym momencie Erick wszedł do centrum. Nie wiadomo, czy cię szukał, czy chciał wyleczyć poki. Może to też dlatego, że centrum pokemon na tym statku było połączone ze sklepem z medykamentami, co było najprawdopodobniejsze, bo widzisz go, jak podszedł do lady i o coś prosił.

Cóz, udaję początkowo, ze go nie widzę a po odebraniu moich stworków podchodzę do niego. Moglibyśmy zawalczyć, a jak już przegra to pozwolę mu łaskawie ze mną podrózować. Koniec końców potrzebuję kogoś oprócz Pokemonów do gadania i może osiłek nie jest do tego dobrym materiałem ale lepszy taki niż żaden.
- Cześć, zawalczysz ze mną - zagaiłem do Erica jakby nigdy nic.

Chłopak początkowo myśli nad tym, czy powinien się na to zgodzić, jednak ostatecznie odpowiada ci - Jasne.. Przecież już na początku to proponowałem.. - Chociaż tak na prawdę wolałby pójść z tobą do twojego lub jego pokoju i się ruchać, więc dodał na koniec - A co powiesz na małą "umowę" ? Przegrany do końca rejsu będzie robił to, czego zwycięzca od niego zażąda ? - Cały czas utrzymywał ten swój głupkowaty uśmiech.. Wyglądał tak, jakby coś ukrywał, na szczęście uśmiech ten nie był mroczny i nie wyglądał, jak uśmiech gwałciciela.

Zastanowiłem się nad propozycją mojego towarzysza i w sumie mogłem na nią przystać. I tak przecież wygram a tragarz się przyda. Poza tym mógłby mi złowić Chinchou, którego bym złapał.
- Jasne, niech będzie - odpowiedziałem wiedząc, ze ma on na myśli ostre seksy i inne blowjoby. Stanąłem na polu walki i wypuściłem moją Seel, która była mega słodka. Miałem nadzieję, ze ewoluuje przed pucharem w Dewgonga więc musieliśmy ostro trenować.