Zostać Mistrzem Wodnych Pokemonów - (Pierdziałka)

Kod:

[b]Nazwa Pokemona:[/b] Tentacool [color=red]M[/color]
[img]http://www.serebii.net/xy/pokemon/072.png[/img]
[b]Poziom:[/b] Średnia
[b]Typ:[/b][color=blue][b] Woda[/b][/color][color=purple]Trucizna[/color]
[b]Łańcuch ewolucji:[/b] [u]Tentacool[/u]-(30)->Tentacruel
[b]Obecne Ataki:[/b] Trujące żądło (Poison Sting)
[b]Reszta ataków:[/b] -
[b]Charakter i historia:[/b] Pokemon bardzo dumny. Uwielbia wszelkiego rodzaju pokazy... Stracił swoją rodzinę podczas turnieju łowienia. Rybacy nielegalnie złapały kilkadziesiąt pokemonów.
[b]Zdolność:[/b] Deszcz - Kiedy pada deszcz pokemon odzsykuje 1/16 punktów ataku w każdej rundzie.
[b]Trzymany przedmiot:[/b] --
[b]Istotne lokacje[/b]: -
[b]Ball:[/b] Pokeball

W charakterze Cloystera zmieniło się to, że stał się pewniejszy siebie
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sell niepewnie popłynęła w stronę Wailordów. Z oddali obserwowałeś rozmowę pokemonów... Ich przywódca nie wyglądał na zadowolonego. Niektóre z nich zaczęły się z nim kłócić, gdy usłyszałeś niezrozumiałe ryki. W jednej chwili trzasnęło atakami i zauważyłes, ze wszyscy się biją. Podczas zamieszania powstało tornado, a ty uderzyłeś głową o coś twardego. W przeciągu kilka sekund straciłeś przytomność.
Obudziłeś się dopiero na lądzie. Było ciemno, a ty leżałeś na gęstej trawie. Obok Ciebie znajdowały się twoje pokemony i całe wyposażenie.

- Gdzie my jesteśmy? - spytałem moje stworki i sprawdziłem czy nim im nie jest. Następnie zacząłem zbierać swoje wyposażenie. Musiałem się rozejrzeć wkoło by sprawdzić czy jest tu coś co mi powie jak się tutaj znalazłem. Miałem nadzieję, że to Johto. Nie chciałbym by po tych wszystkich perypetiach byłoby to inne miejsce. Tak czy owak musieliśmy znaleźć jakieś miejsce tknięte cywilizacją ludzką by coś zjeść i znaleźć miejsce na nocleg. Także jeżeli nie znajdę czegoś tutaj co mi powie gdzie jesteśmy to idę głębiej w ląd zawracając moje stworki do balli.

Twoje pokemony były w sumie zdrowe. Nic im się nie stało i wyglądało na to, że trzymają się całkiem dobrze. Zgodnei schowały się do wyznaczonych balii i pozostawiły Ciebie zupełnie samego - musiałeś odnaleźć się w tym miejscu sam. Gdzie ono prowadziło? Nie wiedziałeś. W oddali usłyszałeś syk Ekansów i wybryki Mankeyów. To musiala byc wyspa w stylu Robinsona Cruzoe'a.

Przełożyłem torbę przez ramię i ruszyłem w głąb wyspy. Musiałem znaleźć jakiś ludzi i coś co pomoże mi płynąć dalej na Wyspy Wiru. Może przy okazji złapię jakiegoś Pokemona, który wzbogaci mój team. Póki co wszystkie moje stworki były ściśle związane z wodą. Potrzebowałem takiego, który może również sprawnie walczyć na lądzie. Mając to w zamyśle ruszyłem by znaleźć jakiś strumyk, wioskę albo jezioro gdyż byłem głodny i chciało mi się pić.

Po kilkunastu minutach stwierdziłeś, że nie ma tu nic ciekawego. Ani pokemonów ani żadnej oznaki ludzi. Za to kilkanaście kilometrów dalej widziałeś jakiś wielki ląd. Czyżby region Johto? Wszystko było możliwe, wiec nei można było tego wykluczyć. W plecaku znalazłeś jeszcze kilka kanapek z warzywami. Twoja rodzina ne zabijała pokemonów, więc miałeś wegetariańskie żarcie. No cóż... TO musiałeś się tam przespać, bo noc się zbliżała!

Były jakieś plusy całej tej sytuacji. Zacząłem szukać jedzenia a potem chrustu na ognisko. W międzyczasie rozejrzę się jeszcze za jakimś długim kijaszkiem i czymś z czego będę mógł zrobić sznurek, może znajdę coś takiego w torbie. Chciałem sobie zrobić wędkę i spróbować upolować jakąś rybkę, Magikarpa albo Goldeena. Potem rozbijemy obozowisko i pójdziemy spać. Rano nas czeka kolejna wyprawa na nieznany ląd.

No to zacząłeś szukać jedzenia. Niedaleko znalazłeś krzaczek jagód, które spokojnie mogłeś zjeść(chyba, że były trujące). Chrust? Z tym było dużo łatwiej - już po chwili miałeś rozpalone ognisko i kilkanaście jagód w torebce. Sznurek znalazłeś, jednak był tak cienki, że w każdej chwili mógł zostać odcięty. Chyba nici z twojego łowienia rybek! Jednakże było już ciemno i oczy same ci się zamykały. Wkrótce zasnąłeś w własnym obozowisku.
Obudziłeś się rano. Dopiero wtedy poczułeś potworny głód wypełniający twój żołądek od najmniejszych zakamarków do tych najbardziej jasnych. Obok nie było żadnych jagód! A jedynym pożywieniem były te kanapeczki i cukierki o smaku mleka Miltanka.
------------------------------------------------
Wut? XD Pierdziałka to Aqua? Damn xD

No to zacząłem się zajadać tymi kanapeczkami. Dałem też odrobinę moim Pokemonom a potem poszedłem w stronę brzegu wyspy, z którego było widać stały ląd. Rozejrzałem się, czy nie ma na horyzoncie jakiegoś Pokemona, którego mógłbym złapać i który pozwoliłby mi tam dopłynąć. Jeżeli takiego nie będzie to wypuszczam Cloystera i płyniemy do lądu. A hoj przygodo! i te sprawy. Miałem wielką nadzieję, że to Johto, inaczej będziemy mieli wielki problem z dotarciem do tej krainy.

Kanapeczki bardzo ci smakowały, jednak nie najadłeś się. Były tylko z sałatą, gdyż Twoja matka nie miała więcej pieniędzy na kupno - musiała iść wypłacić, ale całe rodzinne oszczędności oddała na twoją podróż. Cóż... Przynajmniej ty skorzystałeś. Cloyster zaprowadził was do ląu - morze było spokojne i nie zauważyliście żadnych oznak złych pokemonów. A czy to było Johto? Miałeś przekonać się za chwilę.

Ruszyłem pewnym krokiem w głąb lądu zawracając wcześniej Cloystera. Musiałem znaleźć jakiś ludzi i coś co pomoże mi płynąć dalej na Wyspy Wiru. Może przy okazji złapię jakiegoś Pokemona, który wzbogaci mój team. Póki co wszystkie moje stworki były ściśle związane z wodą. Potrzebowałem takiego, który może również sprawnie walczyć na lądzie. Mając to w zamyśle ruszyłem by znaleźć jakiś strumyk, wioskę albo jezioro gdyż byłem głodny i chciało mi się pić.