Zostać Mistrzem Wodnych Pokemonów - (Pierdziałka)

W przeciwieństwie do większości początków podróży ten był kijowy. Deszcz lał, a Ty nie wziałeś parasolki z domu. Lubiłeś wodę, ale taką stojącą, deszcz to nic ciekawego, szczególnie tak zimny jak ten. Seel był schowany do balla a Ty wchodziłeś po kładce na statek, który miał Cię zabrać do Johto. To tam odbywał się rok w rok Puchar Wirów na Wyspie Czerwonej skały. Fakt, miałeś póki co tylko jednego wodnego stworka ale miałeś w planach złapać ich więcej i wytrenować do jak najwyższych poziomów. Szybko się ogarnąłeś na pokładzie i znalazłeś swoją kajutę. Mała ale do spania dobra. Na statku był bufet w cenie biletu, restauracja, Pokecenter i oczywiście arena do walki. Gdzie podążysz?

RYWAL:

Deszcz, jasne, że nie lubię. Ewentualny ciepły letni deszcz, ale rzadko takich doświadczam. Ale w końcu to ten dzień - wyrwałem się z domu i postanowiłem iść w ślady matki. Inne dzieciaki się buntują przeciwko rodzicom i chcą robić coś całkiem innego niż oni ja - nie. Tak więc weszłem po kładce na statek, który miał mnie zabrać do regionu, w którym wszystko się rozegra. To tam osiągnę szczyt. Tak, nie ma innej opcji.
Po znalezieniu kajuty stwierdziłem, ze pójdę potrenować. Robiliśmy sobie z Seel treningi ale jeszcze nigdy nie walczyliśmy z niczym żywym i pokemonowym. To była pora by to zmienić. Wlazłem na pokład gdzie odbywały sie pojedynki i rozejrzałem się za potencjalnym przeciwnikiem.

Była tam cała masa trenerów. Toczyło się kilka pojedynków i jeszcze kilka aren było wolne. Ludzie zazwyczaj stali z Pokemonami u boku, które chcieli trenować. Jeżeli chciałbyś iść na łatwiznę to był koleś z Charmanderem, laska z Geodudem i jeszcze inny koleś z Sandshrew. Z drugiej strony byli ludzie z Oddishem, Voltorbem i Pichu. Jeżeli chciałbyś coś neutralnego to stał chłopak z Clefairy, Azurillem i Shellderem. Tylko od Ciebie zależało teraz kogo wyzwiesz do walki. Równie dobrze możesz też zrezygnować z walki wcale.

Wypuściłem Seel i razem obejrzeliśmy przeciwników. To miał być nasz pierwszy pojedynek więc stwierdziłęm, ze trzeba rozsądnie wybrać. Walka z przewagą typów na naszą niekorzyść nie była mądra, w drugą stronę byłoby to takie też niefajne więc podeszliśmy do trenera Shelldera, trzeba poćwiczyć walki z wodnymi Pokemonami, w końcu moim celem jest bycie najlepszym trenerem tego typu.
- Zawalczysz, moja Seel kontra Twój Shellder, co Ty na to? - spytałem prostu z mostu.

- Jasne! - rzekł bez zbędnego zastanawiania się chłopak. Poszukał wzrokiem odpowiedniej areny i wybrał małą ale z oczkiem wodnym po środku. Przeszliście w tamto miejsce i stanęliście po przeciwnych sobie stronach planszy. Shellder podskoczył kilka razy i znalazł się w wodzie. Twoja Seel też lepiej się czuła w tych klimatach więc również zanurzyła się w toni.
- Dam Ci zacząć - powiedział chłopak tonem "jesteś słabszy i nawet pierwszy ruch Ci nie pomoże".

- Dobra Seel, mamy przewagę bo przeciwnik uważa nas za gorszych. Na początek użyj kilka razy Warknięcia. Uważaj przy tym na Shelldera by przypadkiem nas nie zaatakował. W takim wypadku zrób unik. Następnie daj nura pod wodę i zaatakuj spod jej powierzchni przy pomocy Pchnięcia. Wyrzuć przeciwnika ponad taflę wody i wyskocz za nim po czym wbij go kolejnym Pchnięciem pod wodę. Potem użyj Lodowego Promienia by zamrozić pole walki. Zobaczymy ile czasu przeciwnik wytrzma pod wodą.

Atak przeciwnika zmalał o dwa stopnie. Przeciwnik stał osłupiały po czym wydał polecenie by małż użył Ultradźwięków (Supersonic), atak jednak nie trafił bo Twoja Seel dała nura pod wodę. Potem zdezorientowany Shellder oberwał dwoma posunięciami Pchnięcia i wpadł pod wodę. Tafla została zamrożona. Przeciwnik chwilę myślał co zrobić z tym fantem po czym nakazał swojemu stworkowi zaatakowanie Soplową włócznią (Icecle Spear), który wybiła masę dziur w lodzie. Kilka odłamków trafiło w Twojego stworka zadając mu lekkie obrażenia.

Seel 92% HP
vs
Shellder 80% HP -2 atak

- Spróbujmy teraz inaczej. Wskocz do wody przez jedną ze szczelin. Gdy znajdziesz pod powierzchnią użyj Lodowego promienia by zamrozić wodę wokół siebie. W takiej otoczce wyskocz ponad powierzchnię i użyj Pchnięcia na przeciwniku. Zaatakuj tak mocno jak tylko zdołasz. Jeżeli lód się nie roztrzaska to atakuj jeszcze raz i kolejny aż się uwlonisz. Osłona ta będzie Cię też chroniła od ewentualnych ciosów przeciwnika. Gdyby jednak się rozsypała daj szybko nura pod wod i unikaj ataków.

Strategia okazała się dość skuteczna. Pchnięcie połaczone z Lodowym promieniem zadawało dużo większe obrażenia niż normalnie i choć w efekcie końcowym lód się rozpadł to wygrałeś tą walkę. (1.5 levela).
- Ty posrana szmato! - krzyczał Twój przeciwnik na swojego omdlałego Shelldera dryfującego po wodzie - do niczego się nie nadajesz. To kolejna walka, którą przegrałeś. Nie chce mieć z Tobą nic do czynienia, żegnam!
Po ostatnim słowie cofnął swoje dwa pozostałe Pokemony i odszedł zostawiając małża na pastwę łaski i niełaski losu. Maluch obudził się i zaczął obolały spoglądać we wszystkie strony szukając swojego trenera. Wtedy Twoja Seel do niego podpłynęła i wytłumaczyła mu cała sytuację. Shellder się rozpłakał.

Zobaczyłem jak Shellder zostaje porzucony. Nie miałem nawet zamiaru gonić za jego byłym trenerem. Jeżeli jest takim dupkiem, że go zostawił to nie ma co gadać. Podszedłem bliżej stworka i spojrzałem na Seel by w razie czego mnie wspierała.
- Chciałbyś może dołączyć do mojej drużyny? Trenuję tylko wodne Pokemony więc miałbyś u mnie dobrze. Razem z Seel podrózujemy od niedawna ale znamy się już kawałek czasu. Co ty na to? - rzekłem wystawiając przed siebie ball. Gdyby udało mi się przyłączyć muszelkę do drużyny to skanuję go Pokedexem.