Zostać Mistrzem Wodnych Pokemonów - (Pierdziałka)

Pokemon pokiwał tylko macką jakby chcąc powiedzieć, że się zgadza, po czym padł na ziemię i schowałe się do czerwono-białej kulki. Na wzgórzu nieopodal zauważyłeś biało-fioletową postać. Kim była? Uciekła kiedy dostrzegła twoje spojrzenie i usłyszała syreny policyjne. Sierżant Jenny były w pobliżu - gotowe do zabicia swojego przeciwnika w razie potrzeby. Co prawda, nigdy nie używały swoich pistoletów, ale co mogłeś poradzić?

Szybko wyciągnąłem Pokedex by sprawdzić dane mojego nowego stworka. Zanim dotrę na Wyspy Wiru muszę skompletować pełną drużynę wodnych Pokemonów by wgrać tamtejszy turniej.
Tymczasem miałem jednak inny problem. Musieliśmy wydostać się z tego głazu wystającego ponad powierzchnię an środku morza by znaleźć się w końcu w Johto. To raczej nie będzie łatwe biorąc pod uwagę, że nie mam żadnego dużego Pokemona, który mógłby przepłynąć tak długi dystans.

Twój pokedex był przemoczony. Nawet nie wiedziałeś, czy naprawdę się zepsuł. Ale skan nie chciał się wgrać i twój pokemon patrzył się na ciebie jak na idiotę. Syreny były coraz bliżej aż w końcu podleciały służby powietrzne. Sierżantki leciały w twoją stronę, a ty miałeś wybór. Albo siedzieć i się patrzeć, czekać aż ciebie uratują albo uciekać. Uciekać jak najdalej na wyspy Wiru.

Sytuacja była przegrana. Musiałem popłynąć razem z Oficer Jenny na ląd. Nie mieliśmy jak popłynąć sami na wyspy wiru. Żaden z moich Pokemonów w fazie, której jest nie jest w stanie nieść tak daleko człowieka. Gdyby Tentacool albo Shellder Ewoluowały to byłoby to możliwe. I w tym momencie mnie olśniło. Mama dała mi przed wyjazdem Wodny Kamień a Shellder przez niego ewoluował. Wypuściłem więc Muszelka i dotknąłem go niebieskim okruchem skały czekając na efekt.

Następnym razem, kiedy będziesz chciał coś zdobyć, to musisz to znaleźć, dobrze? Tym razem dałeś powód, więc pryzmknę oko.
-----------------------------------------------------------------------
Twój pokemon zaczął błyszczeć i robić się coraz większy. Czułeś narastające podniecenie i już powoli dostrzegałeś inne kształy muszelka. Pokemon ewoluował. Przed tobą stał Cloyster z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
- Cloy cloy! - krzyknał.

ok.
________________________
- Ok Cloyster. Musisz tylko przepłynąć morze aż do Johto, dasz radę? - spytałem mojego nowego muszelka z nadzieję, że jego skorupka dobrze unosi się na wodzie. Uczył się serfowania więc pewnym było, że pływać umie. Nie musiał płynąć szybko, wystarczyło tylko tak, byśmy nie umarli z głodu. W sumie na dnie na pewno rosną jakieś wodorosty, które będziemy mogli zjeść. Także, ahoj przygodo i płyniemy na puchar Wirów do Johto!

Cloyster nie był na tyle silnym pokemonem, zeby przebrnąć przez całe morze, jednak postanowił spróbować tylko dla ciebie. No to Cloyster skoczył do wody, żeby wypróbować jak to jest. Przez chwilę go nie widziałeś, fala zalała twojego pokemona, a ty zacząłeś się martwić. Mijały sekundy, może minuty, a jego nadal nie było. Co się stało?
I właśnie wtedy wyskoczył z wody i pokazał co potrafi.

Pogłaskałem Cloystera i wsiadłem na niego by płynąć. Zawróciłem swoje Pokemony do balli by nas nie obciążały i nie traciły sił na płynięcie. Kiedy Cloyster się zmęczy będę wypuszczał po kolei Seel i Tentacoola by nas pociągnęli. Rozłożona muszla powinna unosić się na wodzie. Po drodze może uda mi się złapać jakiegoś innego stworka, który nas poniesie. Póki co musieliśmy liczyć na to, że muszelek da radę. Wypatrywałem po drodze wysepek. Fajnie by było odpocząć i zjeść coś, nawet jeżeli tym jedzeniem byłby tylko kokos. W międzyczasie spróbuję wysuszyć dex i sprawdzić dane Cloystera i Tentacoola.

No to płynęliście przed siebie. A przynajmniej próbowaliście, bo morze było wzburzone i nawet najmniejsza fala mogła was przewalić. A przecież w pobliżu grasowały niebezpieczne pokemony - Sharpedo z Hoenn, Kinglery, Wailordy. Wszystko było, więc musieliście uważać. W swoim plecaku miałeś jakiś prowiant, który mogłeś zjeść, jednak i to było ciężko wyciągnąć. Wyglądało na to, że musiałeś się tutaj przespać. Ale jak?
---------------------------------------------------------
Skan dam Ci w następnym poście, bo zaraz zajęcia mam

Wypuściłem swoją Seel z balla gdyż wpadłem na pewny pomysł.
- Popłyń do tych Wailordów i uproś je by nas zaniosły na najbliższy ląd. Mam nadzieję, zę się zgodzą, dla nich nie będziemy żadnym ciężarem a i tak płyną w tym samym kierunku co my - rzekłem do foczki z nadzieją, ze przekona te olbrzymie Pokemony do współpracy. Z racji, że nie było żadnej, nawet najmniejszej skały na horyzoncie wydawało się to jedynym logicznym rozwiązaniem.