DC Jokera

Spieprzyłeś się z drzewa przy pomocy sciekłych wiewiórek, które zlazły z drzewa i zaczęły Cię gonić zostawiając pienisty ślad na trawie. Goniły Cię a Ty uciekałeś. Wtedy zauważyłeś, zę Pachirisu zakreśliły pentagram z piany, które zaświecił krwistoczerwono i Starly, który był na środku wyparował.

- Starly?! - Krzyczę próbując wykopać gdzieś wściekłe Pachirisu. To DayCare robi się być dziwne, a raczej straszne. Chcę odzyskać swojego Starlyego Aquariusie!

Kopnąłeś jednego Pachirisu w głowę a ta rozleciała się na pianę. Następnie kopnąłeś następnego w ogon i ten też rozleciał się w pianę. Następne zaczęły na Ciebie nacierać.

Zacząłem biegać w kółko jak głupi(Nie chcę wychodzić z DayCare jak by cuś) wołając ''Starly ratuj!'' i tym podobne. Kiedy miałem okazje kopałem Pachirisu.

Pachirisu rozpadały się raz po raz w pianę. Gdy już myślałeś, że je załatwiłeś pentagram znowu zaświecił a piana z Pachirisu połączyła łącząc się w potwora o pięciu głowach i ogonach a także 10 kończynach: zmutowanego Pachirisu, które 5 par oczu świeciło się na czerwono.

Zacząłem rzucać w niego kamieniami jeśli take są. Celuje w nich oczy. Jeśli nie miałbym szans, żeby rzucać to uciekam gdzieś za drzewo(Nie uciekam z DayCare) i chowam się za czymś.

Kamienie były kiepskim pomysłem. Stwór je wchłaniał i wyrastały mu na sórze twoarząc pancerz. Pobiegłeś w stronę drzewa. Wdrapałeś się kilka metrów nad ziemię a potwór podążył za Tobą.

- Pomocy! - Zacząłem krzyczeć. - Starly chodź tutaj! Może raczej przyleć! Starly ratuj! Starly ratuj!
Zapewne wyglądałem jak głupi wołając małego Starlyego, który zapewne nie da rady pobić Pachirisu, ale wierzę w niego!

Uciekałeś w górę a potwór wchłaniał drzewo. W efekcie końcowym nie miałeś już gdzie uciekać i spadłeś a potwór Cię połknął. Chwilę po tym obudziłeś się na trawie a koło Ciebie siedział Starly.

Wstaję i patrzę ze zdziwieniem na Starlyego. Czy mi się wydawało? Czy w mojej wyobraźni Starly to był ten potwór? Mniejsza z tym. Ważne, że żyje i jestem bezpieczny.
- Cześć Starly. - Uśmiecham się.