Dzikus na wolności! - Gra makroska

- Nie trzeba. - Odpowiada. - Czuję się już lepiej.
Wchodzi doktor, który przyszywał Ci ekchem.
- Prezydent tego miasteczka kazał Ci przekazać za pomoc tego o to pokemona. - Doktor wypuszcza spod kapelusza Zubata, Spearowa i Shelldera. - Możesz złapać jednego z nich z gwarancją, że stracisz tylko jednego balla, bo te pokemony szukają trenera od kilku lat, ale każdy ich omijał. Jeśli nie chcesz przyjąć prezentu to nie bierz. Prezydent na pewno się nie obrazi. On po prostu Ci dziękuje za uratowanie tylu pokemonów, a nawet ludzi.
Weźmiesz pokemona czy nie podoba Ci się żaden z nich? Możesz z nich zrobić prawdziwych siłaczy.

-Wybieram zubata. Powiedziałem i dotknąłem go leciutko pokeballem.
Potem zwróciłem się do Mary -Jesteś w stanie kontynuować podróż? Zapytałem.
Następnie wypuściłem zubata z pokeballa i przedstawiłem go moim pozostałym pokemonom. Kaioshinie, poochyeno to nasz nowy towarzysz. Bardzo przyda nam się pomoc z powietrza. W końcu stamtąd wszystko widać najlepiej. Po tych słowach zrobiłem skan mojemu nowemu stworkowi.

- Dam radę. - Odpowiada Lennox. - Wyjdźcie to się przebiorę.
Wypchnęła was za drzwi. Doktor Cię zostawił i po pięciu minutach Mary była gotowa. Zubat, Charmeleon, Chimchar, Poochyena i Jolteon schowali się do odpowiednich balli, a wy mogliście ruszać do zniszczonej sali Brocka chyba, że chcesz teraz potrenować. Nagle widzisz przed sobą dziecko, a raczej ducha... Ducha tego samego dziecka które prosiło Cię o uratowanie jego pokemona, a później zostało bez głowy. Nawet się tym nie przejąłeś. Dobiegają do Ciebie jacyś młodzi ludzie w twoim wieku. Imprezowicze... Raczej nie lubisz tego typu ludzi.
- On tutaj jest! - Krzyczy dosyć atrakcyjna blondynka, gdy tasak wbija się w jej usta, a jej górna część głowy odpada. To rzeźnik...
- Uciekajcie! - Krzyczy jakiś chłopak.

-Jolteonie używaj pioruna na rzeźniku! Poochyeno i zubacie zostańcie przy mnie, jeśli tu podejdzie zaatakujcie go! Rozkazałem pokemonom.
-Mary, uważaj na niego! Rozkaż pokemonom aby pomogły mojemu pokemonowi i zaatakowały przeciwnika swoimi ognistymi atakami.
Ja sam wyciągnąłem z plecaka maczetę. Jeśli rzeźnik podszedłby do mnie zaatakuje go nią. Jeśli Kaioshin sparaliżuje go to odetnę mu ekchem. Zemsta jest słodka!

Twoje pokemony były w ballach i nic nie zrobiły. Mary zatkało podobnie jak te rozpuszczone nastolatki. Kiedy wyciągnąłeś maczetę facet wyciągnął spod stroju piłę łańcuchową i zaczął nią poruszać nad swoją głową jak dziewczynka ze studni w Strasznym Filmie. Ty w tym czasie wsadziłeś mu maczetę w ekchem. Ekchem wypadł mu przez nogawki, a piła spadła mu na głowę. Zanim zginął rozciął na pół rozpuszczoną brunetkę i resztę nastolatków. Lepiej umyj z Mary twarz. Tylko ją masz we krwi to chyba dobrze. Co robisz? Może pójdziesz do Brocka?

Pierw umyję sobie twarz. Poszedłem z Mary do łazienki i szczotką i mydłem umyłem sobie ryjek. Wcześniej wziąłem sobie piłę łańcuchową ( ;3). Miałem zamiar iść do Brocka, jednak wszystko musiałem skonsultować z moją towarzyszką.
-Mary, co ty na to że pójdziemy do sali Brocka? Może będzie dokończenie tamtego konkursu koordynatorskiego. Zapytałem mojej towarzyszki, nie wiedziałem czy większość ludzi czasem nie umarła, no ale warto sprawdzić. Jeśli mojej towarzyszce nie spodoba się mój pomysł to zapytam ją o jej idee.

Umyliście twarz. Młoda Lennox zgodziła się na pójście do Brocka. Widać nie przejmuje ją śmierć ludzi tak jak Ciebie. Łatwo się przyzwyczaić. Spokojnie poszliście do lidera sali Pewter. Wszystko było już odnowione, ale pokazów koordynatorskich już nie ma.
- Chcesz zdobyć odznakę? - Pyta Mary. - Jeśli chcesz to pożyczę Ci Charmeleona do walki(17lvl).
Mary jest dosyć miła. Ucałowała Ciebie. Całowaliście się dosyć długo, ale przerwał wam Brock, który pocałował Mary namiętnie jakby była jego dziewczyną.
- Nie znam Cię zboczeńcu! - Parsknęła twoja koleżanka.
- Ostra. - Mruczy Brock. - Chcesz walki?

-Ja chcę! Wyzywam Cię na pojedynek! Krzyknąłem Brockowi.
-Jeśli chcesz możesz mi go przekazać na czas trwania walki. Szepnąłem Mary do uszka.
-A ty ciulu nie zarywaj do mojej dziewczyny, bo utnę Ci jaja! Popatrzyłem groźnie na Brocka.
Wypuściłem swoje pokemony, a następnie zrobiłem skan zubatowi.
-Kaioshinie! Dzisiaj ty będziesz walczył! Jesteś bardzo silny i masz bardzo dobre ataki. Chcę zdobyć moją pierwszą odznakę! I ty mi w tym pomożesz!

Pokedex pokazał takie dane.

Brock zaprowadził Cię na arenę otoczoną polem siłowym przez co nie można z niej wyjść, a jeśli będziesz próbował odbijesz się od niego i zginiesz. Wypuściłeś swojego Jolteona. W walce można użyć dwóch pokemonów i zmieniać je w dowolnej chwili. Brock pozwolił tobie zacząć stwierdzając, że i tak przegrasz.
- A i, żeby było jasne. - Wskazuje na Ciebie palcem. - Walczymy o nią. - Wskazuje palcem na Mary. - Ja przegram jest twoja. Ty przegrasz jest moja. Zgoda?

-Toć to będzie stawka większa niż życie! Krzyknąłem. -Zboczeńcu nie wiesz że ona ma możliwość swobodnego wyboru?! Nie chcesz jej szczęścia tylko swojego! Jednak godzę się na twe warunki!
-Mary nie martw się i tak wygram, a nawet jak nie to zabije go. Więc i tak pozwolę Ci samej wybrać drugą połówkę.
-No dobrze Kaioshinie idź! Wezwałem Jolteona i czekałem na przeciwnika.
-Mary, jakie charmeleon ma ataki?