Dzikus na wolności! - Gra makroska

Usłyszałeś głośny krzyk, usłyszałeś jak ktoś upadł i wystrzał armatni obwieścił śmierć Mary Lennox - dziewczyny którą kiedyś kochałeś. Niestety(albo i nie) teraz to już przeszłość, a Ty spokojnie powędrowałeś do lasu wcześniej zostawiając karteczkę. Twoje pokemony szukały innych pokemonów. Poochyena wpadła na pomysł zabawy w chowanego. Wszystkie twoje pokemony przybiegły/przyleciały do Ciebie i Poochyena zapytała po swojemu czy pobawisz się z nimi.

-A co wy na to że pobawimy się po polowaniu? Potrzebuje tej kasy za vulpixa jak nie wiem co! Wtedy też dam wam takie pyszne cukierki, lub TM'y dzięki którym będziecie bardzo silne co wy na to? Zapytałem pokemonów. Nie bawię się z nimi obecnie w żadne zabawy! Mam zamiar złapać jakiegoś pokemona! Nawet Caterpie by mi się przydał! No dobra Caterpie nie ale butterfly już tak! Czekałem z niecierpliwością na decyzję pokemonów mówiąc jeszcze:
-Jest nas ciut za mało, przyda nam się jeszcze jeden pokemon do zabawy, albo i więcej.

Nie przejmując się Mary zacząłeś szukać pokemonów. Twoje pokemony wyczuły to, że nie chcesz się z nimi bawić, a one napisały Ci list '' Nie przejmujesz się Mary, a ona miała naszych kolegów. Gdybyśmy mieli jej kolegów to byśmy Ciebie lubili. Uciekamy papa.'' Kiedy się obejrzałeś zauważyłeś jedynie Jolteona. Dwójka twoich niby przyjaciół uciekła i już pewnie nigdy nie wróci. Masz dwa pokemony - Magikarp i Jolteon.

-Jolteon gdzie pobiegła poochyena i zubat? Pytam pokemona. -Zaprowadź mnie tam!
Biegnę w kierunku w którym prowadzi mnie pokemon! Biegnę ile sił w nogach! Nie zatrzymuje się ani na chwile, moje pokemony są najważniejsze! Nie mogę ich stracić!
A co do Mary to mam jej śmierć daleko w zadku. Mogłem wziąć jej pokemony, kurde zapomniałem. No chyba że jak znajdę vulipxa i moje pokemony to wrócę po tamte. Muszę zrobić też skan karpiowi. Ale to też potem.

Pokemony prowadził Cię gdzieś w głąb lasu. Zatrzymał się kiedy usłyszał krzyk. Przytulił się do twojej nogi, a zaraz po tym dołączył Zubat jak i Poochyena. Widziałeś fioletowe coś krążącego wokół was. Co jakiś czas słyszałeś przeraźliwy krzyk kobiety. Jest to krzyk Mary, ale nie przejmujesz się jej śmiercią więc nie zwróciłeś na to większej uwagi. Jest to jednak trochę straszne. Co jeśli to jakiś silny pokemon duch?

-Pokemony pełna gotowość! Stójmy plecami do siebie! Gdy tylko pokemon zbliży się do kogoś z was krzyczcie! Poochyena po mojej lewej stronie, zubat lataj po prawej. Jolteon za mną! Kaioshin jeśli zobaczysz przeciwnika to uderz go kulą Cienia! Powiedziałem do pokemonów.
-A, jeszcze jedno chciałem was przeprosić za moje zachowanie, to wszystko przez tą Mary. Zapomniałem o jej pokemonach ze złości. O was nigdy nie zapomnę wy jesteście lepsi niż rodzina! A ta Mary popełniła samobójstwo, nie ja ją zabiłem.

Poochyena zamiast pilnować malowała sobie paznokcie. Poczułeś oddech na swoich plecach. Kiedy się odwróciłeś zauważyłeś fioletowy cień. Warto zeskanować to coś, bo przypomina to raczej pokemona. Pokemona ducha. Poochyenie aż wypadł lakier z łapek kiedy zaczęła się śmiać z nie wiadomo jakiego powodu. Nawet Magikarp wyskoczył z balla i wpadł Ci do rąk, a Ty z trudem go utrzymałeś... Jest tutaj strasznie. Boisz się. Krzyki są coraz głośniejsze!

Schowałem magicarpa do balla po czym przescanowałem tego pokemona, zdawało mi się że to gastly, ale kto go tam wie.
-Poochyeno, choć na chwile nie maluj paznokci, mamy ważniejsze sprawy! Zubat wzleć w górę i rozglądaj się gdzie on jest! Jolteon zaatakuj przeciwnika piorunem! Następnie seria kul cienia. Strzelaj w strony w których myślisz że jest, ale nie zrań sojuszników! A ty Magicarpie... jesteś do niczego na lądzie. Powiedziałem do pokemonów po czym zawołałem do pokemona:
-(tu jego imię) jeśli się nie boisz zawalcz z jolteonem w pojedynku 1vs1!

- Niby dlaczego miałbym walczyć z Jolteonem? - Usłyszałeś straszny głos. - Pozwól mi wybrać przeciwnika. Chciałbym walczyć z Zubatem, bo jest na tym samym poziomie co ja. Co ty na to? A plus nazywam się Gastly, a spłoszysz mnie jak będziesz atakował bez wyzwania mnie do walki i uznam Cię za słabego trenera. Na twoim miejscu byłbym! Poczułeś jak coś wchodzi do twojego ciała i tak jakby Ciebie na chwilę nie było! Ponownie wróciłeś do siebie. Przeskanowałeś to coś i okazało się, że jest to Gastly!(Skan po pokonaniu lub złapaniu lub czemuś tam)

-No dobrze! Zubat do mnie! Dzisiaj będziesz walczył ku chwale i czci naszej drużyny po raz pierwszy! Najpierw użyj super dźwięków, a następnie pijawka życia. Nie daj się zahipnotyzować gastlyemu, unikaj również jego języka, nie może Cię polizać! Sam unikając jego ataków atakuj go od tyłu pijawką życia! Wydałem komendy
-Miałeś kiedyś trenera gastly? Jeżeli nie to wiedz że podróżowanie z takim kimś jak ja należy do całkiem przyjemnych, no ale każdy ma swój gust, i nie każdemu się podoba. Zagadałem do dzikiego, GADAJĄCEGO pokemona.