Dzikus na wolności! - Gra makroska

Jolteonowi udaje się wszystko co mu mówisz. Rudy stoi i patrzy z wywalonym językiem, gdy nagle słyszysz za tobą jakiś głośny dźwięk! Okazuje się, że rozwaliły to silne pokemony i... rzeźnicy! Wszyscy panikują. Rzeźnicy pakują pokemony trenerów do ciężarówki. Mary podbiegła do Ciebie i powiedziała, że zabrali jej chimchara. Jakieś dziecko do Ciebie podbiega.
- Pomożesz mi? - Pyta. - Zabrali mojego pidgeya.
Wybucha płaczem. Jolteon podbiega do Ciebie, a z balla wyskakuje Poochyena i szczeka głośno aż jakiś rzeźnik łapie ją i prowadzi do ciężarówki. Zostawisz wszystkie zabrane pokemony na śmierć czy może im pomożesz.

+0,5 lvl dla Jolteona za walkę.

-Pomogę wam! Krzyknąłem do wszystkich.
-Jolteon walnij ich hiper promieniem i piorunem naraz! Rozdupcz im ciężarówki! Biegnijmy do nich! Ruszyłem w bieg mówiąc Mary
-Wypuść swoje pokemony i każ atakować im atakami specjalnymi, czyli tymi które mogą uderzyć mimo że przeciwnik jest daleko od Ciebie.
-A ty dziewczynko masz jeszcze jakieś pokemony? Jeśli tak to każ im zaatakować przeciwników. Rozkazałem dziewczynce.

Jolteon zniszczył jedną ciężąrówkię hiper promieniem. Następną piorunem, ale zaraz przyjechały następne ciężarówki. Mary wypuściła swojego charmeleona i kazała mu użyć jakiegoś ognistego ataku, który spalił opony następnych ciężarówek. Niestety... Ciężarówki cały czas dojeżdżają i zabierają pokemony po czym pakują do jednej wielkiej. Kiedy powiedziałeś ''dziewczynko''
- Ja jestem chłopcem. - Mówi i ściąga gacie i spodnie i pokazuje Ci ekchem. Powoli rzeźnicy oczyszczają wszystko. Zabierają i ludzi i pokemony. Poczułeś wielki ucisk i to, że rzucają cię do ciężarówki. Sala jest pusta, a wszyscy skazani na śmierć chyba, że coś wymyślicie, ale ciężko się połapać, który pokemon jest kogo pokemonem.

-Ej pokeomony rozwalcie wszystkie ciężarówki swoimi atakami! Wiem że też oberwę! Ale cel uświęca smrodki. Pamiętajcie rozwalajcie ciężarówki potem traficie do swoich trenerów! Mówiąc to szukałem swoich pokemonów, pokemonów Mary i mojej towarzyszki. Sam wyciągnąłem maczete na wypadek ataku rzeźników. Najważniejsze dla mnie było uratowanie pokemonów i zabicie rzeźników. Kto wie może zostanie jakiś osierocony pokemon i ja go zgarnę? :3

Pokemony zaczęły atakować, ale coś odbijało je ataki. Nic się nie działo. Musisz wymyślić coś nowego. Nagle usłyszałeś głośny krzyk twojej towarzyszki - Mary Lennox i kilku innych ludzi, ale rozpoznałeś jedynie jej głos. To musi być przeznaczenie! Jesteście dla siebie stworzeni! A! No teraz możesz ją ratować, albo nie tylko jak? Na półce widzisz kilka kluczy z tabliczką.
''Wybierz tylko jeden pasujący do drzwi inaczej wszystko wybuchnie''. Co zrobisz?

Miałem do wyboru wziąć któryś z kluczy lub... wyważyć drzwi. Walę w nie z całej siły, jeśli nie udaje mi się rozwalam je maczetą. Woła do wszystkich tam obecnych aby mi pomogli, abyśmy wszyscy się uwolnili. Szukam również moich pokemonów, pokemonów Mary, a i samej dziewczyny. Jeśli by udało mi się wyważyć drzwi spróbuje znaleźć pokemony każdego trenera, zaś jeśli nie to będę próbował dalej. Jeżeli po pół godzinie nie uda mi się to wezmę byle jaki klucz.

Udało Ci się wyważyć drzwi! Wszystkie pokemony bezszelestnie paraliżują rzeźników, a reszta ''żywych'' nie orientuje się. Kiedy myślisz, że już po wszystkim słyszysz głośny krzyk należący do Mary. Chimchar i Charmeleon wyłaniają się z tłumu pokemonów i zaczynają krzyczeć. Znalazłeś również Poochyene i Jolteona. Nagle drzwi drugiej ciężarówki się otwierają, a z nich jakiś rzeźnik wyrzuca ciało dziecka które prosiło Cię o ratowanie jego pokemona. Dziecko jest bez głowy. To co teraz zobaczyłeś... Widok drugiego rzeźnika wyrzucającego zakrwawioną Mary na asfalt. Leży na plecach i z tego miejsca doskonale widać, że została przebita mieczem. Kto wie może jakaś szansa ratunku jeszcze jest? Rzeźnicy wywalili z ciężarówki wszystkich ludzi i pojechały z pokemonami które zginą. Kilka tysięcy pokemonów, a może więcej... Kogo uratujesz Mary czy pokemony? Może wymyślisz coś innego?

-Jolteon rozwal ciężarówkę hiper promieniem! Krzyknąłem. -Poochyeno zanieś Mary do Centrum Pokemon! Ja z jolteonem zaraz dołączę!
Potem zwróciłem się do pokemonów Mary:
-Wasza trenerka jest w bardzo ciężkim stanie, laprasie idź do Centrum pokemon wraz z poochyeną zanieść ją tam. Charmeleonie i chimcharze pomóżcie jolteonowi zniszczyć tamtą ciężarówkę ognistymi atakami. Wiem że jest wam ciężko z tym że Mary ma problemy jednak głowa do góry! Wszystko się ułoży!

Jolteon rozwalił ciężarówkę. Zrobiło się zamieszanie i wszystkie pokemony zaczęły uciekać w różne strony. Słyszysz wystrzał armatni. Myślisz, że umarła Lennox, ale nie! Ostatnie co widzisz to Poochyena, Jolteon i wszystkie inne pokemony pomagające zabrać Mary do centrum pokemon. Zostajesz walnięty patelnią w łeb i tracisz przytomność. Rozpoznajesz... tą babę i faceta którzy całowali się na twoich oczach! I tego trzygłowego psa!
- Witaj chłopcze. - Słyszysz kobiecy głos. - Nazywam się Persefona. Twoja koleżanka trafiła do Centrum Pokemon i jest z nią wszystko dobrze. Z pokemonami również. A teraz!
Kobieta sypie Ci na twarz dziwny pyłek, a Ty znajdujesz się w łóżku w centrum pokemon przebrany w nowiutkie ciuchy. Obok Ciebie leży Mary i Poochyena ucząca malować paznokcie Charmeleona, Jolteona i Chimchara. Lapras nie może się tu znajdować. Mary powoli wstaje i głaszcze Cię po czole.
- Co Ci zrobili? - Pyta z uśmiechem łapiąc się za brzuch. Musi ją boleć. - Zabij mnie! - Krzyczy! - Chcę usłyszeć wystrzał armatni obwieszczający moją śmierć!

~What the Hell?!~
-Mary, spokojnie! Jestem przy tobie. Nic Ci już nie grozi. Przytuliłem dziewczynę po czym dodałem: -Iść po jakieś tabletki przeciwbólowe? Jeśli bardzo Cie boli to to może pomóc.
Sprawdziłem też czy moje pokemony są całe i czy nie wzbogaciły się o nowe doświadczenia.
Najważniejsze teraz, jednak było dla mnie zdrowie Mary. W końcu to ona nauczyła mnie tak wiele. Bardzo chciałbym cofnąć się w czasie i ostrzec moją towarzyszkę. Może wtedy uchroniłbym ją przed tym.