Gra Lucasa - luk1313'a

Pokeball majtnął się w Twojej ręcę i z minimum gracji poleciał w stronę ptaka. Ten zniknął w mechaniźmie urządzenia w postaci czerwonej energii. Kula zaczęła drgać a jej przycisk zwalniający świecił czerwoną diodą. Po chwili wszystko się uspokoiło i stworek został złapany. To wydarzenie wystraszyło resztę ptaków, które odleciały w przestworza. Twój szczurek natomiast podbiegł do Pokeballa i przyniósł Ci go chwiejnym krokiem.

-Świetnie Pichu! Mamy kolejnego kompana w naszej drużynie, teraz potrzebujemy kogoś z kim mógłbyś potrenować.
Rozglądałem się dookoła za pokemonami typu robak, lub innymi trenerami. Chciałbym stoczyć jakąś walkę, aby mój Pichu mógł się rozwijać prawidłowo. Rady Green'a tkwiły mi w głowie i postanowiłem, że na mojej liście pokemonów do złapania pojawił się wodny pokemon. Myśląc o tym wyobrażałem sobie Squirtle'a, Poliwag'a i Totodile'a.

Gdy się tak rozglądałeś ujrzałeś jak coś błyszczy w krzakach. Białe, okrągławe, fajna faktura gładkiego czegoś. Podszedłeś bliżej by sprawdzić co to, rozsunąłeś gałęzie i wypadł na Ciebie szkielet ubrany w ludzkie ubrania. Cóż, może te Pidgeye są krwiożercze czy coś? Nie wiem. W każdym razie przy pasku trenera wisiały 4 Pokeballe. Widocznie był trenerem. W sumie to straszne, zę znajdujesz szkielet i to już na początku swojej przygody, nieprawdaż?

Aaaa! Szkielet! Tutaj! To nie podobne do Pidgey'i, ale kto wie, może te akurat są jakieś inne. Postanawiam odpiąć pokeball'e i sprawdzić co w nich jest, a może to jakieś porzucone pokemony, które potrzebują, opieki. Pichu stojący obok mnie trząsł się ze strachu, ale moja ciekawość była tak duża, że nie mogłem się jej oprzeć. Postanowiłem otwierać jeden po drugim. Sam szkielet postanowiłem zakopać i postawić krzyż.

Pierwszy ball okazał się być pusty ale mechanizm nienaruszony więc mogłeś go sobie zatrzymać. Drugi tak samo. Trzeci i czwarty ukazał Ci Caterpie i Sewaddle, Poka niespotykanego w tym regionie. Jak widać to Twój szczęśliwy dzień. Twój Pokedex szybko je prześwietlił ale danych Ci nie podam bo je już masz. Powiem tylko, ze oba Pokemony to spokoniacy myślący tylko o jedzeniu i spaniu. Jeden został złapany w Virdian a drugi w Pinwheel lesie.

Świetnie, tego się nie spodziewałem, a zwłaszcza Sewaddle. Pokemon o dwóch typach i w dodatku niespotykany w Kanto. Postanowiłem ruszyć przed siebie rezygnując z treningu. Moim celem stał się ognisty pokemon. To świetny pokemon, który uzupełni mój skład, zwłaszcza, do mojej drużyny że dołączyła para robaków.
-Pichu ruszamy, trening musi poczekać.
Skierowałem się w stronę Route 7, ponieważ to tam występują ogniste pokemony gatunku Growlithe.

Ruszyłeś więc w odległa dość podróż gdyż droga siódma znajdowała się niemalże na drugim krańcu krainy. Najlepsza droga wiodła przez las Virdian więc skierowałeś swoje kroki w tamtym kierunku. Po kilkudziesięciu minutach już tam byłeś. Ciemny las z nielicznymi promieniami słońca wdzierającymi się przez gęste korony drzew. Nie było tam nadmiernie wilgotno - w końcu to las liściasty. Jednak dzień chylił się ku końcowi i musiałeś znaleźć miejsce na biwak.

Fantastyczne miejsce, najprawdopodobniej pełne robaków i trawiastych pokemonów. Uwielbiam lasy, to cudowne miejsca i każdy kryje coś niezwykłego. Szukając miejsca na biwak postanowiłem rozłożyć swój namiot pod największym z drzew, jakie można było znaleźć. Co prawda nie miałem pokemona, który mógłby mi oświecić drogę, ale lekkie promienie słońca, jeszcze dawały jako taką widoczność.

Rozłożyłeś namiot i umiejscowiłeś się w środku. Po jakiś dwudziestu minutach w lesie było już całkiem ciemno jedyne co Ci pozostało to iść spać. Tak też zrobiłeś. Ze snu wyrwał Cię nad ranem odgłos bójki. Kiedy wyjrzałeś na zewnątrz ujrzałeś jak Twój Pidgey dziobie po głowie Twojego Sewaddle i najwyraźniej chce go zjeść bo jego dziób dziwnym zrządzeniem losu uderzał non stop w głowę robaczka, którego nawet już pelerynka z liścia się nie trzymała.

Szybko wyrwałem się z namiotu i rzuciłem pokeball'e.
-Wracajcie do swoich pokecall'i.
Nie znośne pokemony. Muszę nauczyć Pidgey'a posłuszeństwa i pokory. Postanowiłem wypuścić go drugi raz.
-Pidgey jeśli interesuje cię walka, zaraz znajdziemy jakiegoś przeciwnika. A to na zachętę.
Wyjmuję karmę z kieszeni i daję pokemonowi.
-Ta sytuacja ma się więcej nie powtórzyć! Sewaddle, jest częścią drużyny i naszym przyjacielem.