Gra Lucasa - luk1313'a

Biegłeś co sił w nogach w stronę, w którą podążałeś zanim się nie wywaliłeś. Niestety nie widać było nikogo, kto mógłby widzieć gdzie odleciał Pidgeot. Po kilkunastych minutach biegu zziajany dobiegłeś do Virdian. Nie miałeś już sił dalej biec, musiałeś odpocząć. Gdy usiadłeś na trawie ujrzałeś, ze na transparencie tutejszego Pokemartu jest wielkie gniazdo a w nim siedzi Pidgeot. Może to ten, który porwał Ci Pichu?

Virdian?! Tak szybko?! Cóż nie miałem czasu zebrać myśli, gdy ujrzałem na Pokemarkecie Pidgeot'a! Może to właśnie ten który ukradł mi Pichu?! Miasto czyli pełno ludzi pomyślałem i w drodze do Pokemarketu starałem się kogoś prosić o pomoc. Chciałem się jak najszybciej dostać na dach i odebrać moją zgubę, a raczej mojego skradzionego przyjaciela.

Ludzie patrzyli się na Ciebie jak na jakiegoś odszczepieńca. Nie wiedziałeś o co im chodzi aż pewna babuleńka Cię uświadomiła.
- Drogie dziecko - rzekła miłym głosem - jak spojrzysz po budynkach jest tu wiele gniazd Pidgeotów. Od kiedy Green jest tu liderem sali wiele tych ptaków osiedliło się na dachach i sa one objęte ochroną. Nie można zakłócać im życia, niszczyć im gniazd ani przeszkadzać gdy, tak jak teraz, wychowują młode.

-Więc mam dać Pichu umrzeć? Taka jest ta wasza ochrona? Mój przyjaciel ma zginąć, abyście mogli być zadowoleni? To nie ludzkie! Skoro ja nie mogę, niech zrobi to Green.
Patrzyłem na reakcje babci, a sam rozglądałem się po gniazdach czy nie ma w nich mojej elektrycznej myszki, miałem nadzieję, że w chwili zagrożenia użyje Piorunujący szok (Thunder Shock), by odstraszyć napastników.

Babcia spojrzała na Twoją reakcję zadzwiona - po pierwsze: trzeba było pilnować swojego Pokemona, po drugie: Green nie złamie prawa, które sam ustalił. Trochę grzeczności chłopcze - odpowiedziala babuleńka i pokuśtykała w swoją stronę. Ty natomiast rozejrzałeś się wokół po gniazdach. Niestety miały tak wysokie obwódki i były tak wysoko, ze nie mogłeś dostrzec co jest pod Pidgeotami. Zostało Ci tylko albo sprawdzać po kolei każde gniazdo albo iść do gymu.

Co sił w nogach ruszyłem do Gymu, po pomoc. W myślach rozmyślałem, jak można złamać prawo, przecież mi chodzi o to by uratować mojego pokemona, a nie zabijać te poke-ptaki. Najważniejsze jest dobro pokemonów i to oczywiste, ale zdziwiło mnie, że nawet jakaś starsza pani nie chciała mi pomóc. Oby mój Pichu był cały i zdrowy, muszę go szybko odnaleźć. Mam nadzieję że Green mi pomoże.

Biegłeś tak szybko, zę równie szybko dostałeś zadyszki i przez połowę drogi po prostu się człapałeś do gymu. W końcu tam dotarłeś i ujrzałeś odrestaurowaną głowę Giovanniego i Greena, który siedział sobie na fotelu po drugiej stronie sali lekko podsypiając. Cóż, dyżur musiał odsiedzieć bo by pieniążków na chlebek nie było. W końcu gdy usłyszał Twoje kroki poderwał się na równe nogi.
- No witam, w końcu jakiś wyzywający, idź Charizard! - rzekł i wyrzucił ball z którego wyszedł smokopodobny ognisty stworek, który zaryczał głośnie.

Na widok Charizard'a oniemiałem. Jednak szybko mi przeszło.
-Nie słuchaj to nie tak.
Nie wiedziałem jak zacząć.
-Pidgeot, który jest tutaj pod ochroną, zabrał mojego Pichu, starsza Pani powiedziała, abym zwrócił się do Ciebie po pomoc. A jeśli chodzi o walkę, to Pichu jest moim jedynym pokemonem i nie mogę na razie z tobą walczyć. Chciałbym prosić Cię o pomoc i jeśli możesz uratuj mojego przyjaciela.
Spojrzałem jeszcze raz na ognistego pokemona.
-Twój pokemon przydałby się, aby go odnaleźć i uratować.

Green zamyślił się chwilę. Po czym zagwiżdżał na palcach a przez pokaźny świetlik w dachu wleciał wielki Pidgeot. Obleciał dookoła arenę a Ty zauważyłeś ujeżdżającego go Pichu, który trzymał się jego piór na plecach. Śmiał się co oznaczało, że to świetna zabawa. 
- O tego Pichu chodzi? - spytał lider po czym pogłaskał ptaka a Twój szczurek podbiegł do Ciebie i rzucił Ci się w ramiona.

-Wróciłeś!
Uradowany chwyciłem w mocny uścisk mojego elektrycznego przyjaciela.
-Już więcej mnie tak nie strasz.
Powiedziałem do Pichu.
-Green bardzo Ci dziękuję, a tak właściwie jestem Lukas Judzma. Poszukuję mojego ojca który zniknął po ataku Mewtwo w Johto. Jednak, aby tam się udać potrzebuję co najmniej pięciu pokemonów. Mógłbyś mi doradzić, gdzie mógłbym złapać jakiego elektrycznego bądź latającego pokemona?