Droga przez nieznany region

Po godzinie słyszysz podjeżdżający samochód.

Otwieram mu drzwi.

Sycamore wbiega do środka i się rozgląda.
-Widziałeś żeby coś zabierali?

- Nie widziałem!

Sycamore otworzył drzwi miejsca z kamieniami po czym przyjrzał się półkom.
-Na szczęście nic nie zabrali. Którędy weszli?

- Przez okna w kuchni… – odpowiedziałem prędko. Po chwili przypomniałem sobie o kolejnym wejściu… takim dziwnym. – No i sufit. Musieli być bardzo wygimnastykowani. Dziwię się, dlaczego nie skopali mi tyłka – dodałem tak szybko jak tylko potrafiłem. – Generalnie mam nadzieję, że wezwał pan policje. Swoją drogą, Garchomp świetnie się spisał. Pomógł mi pokonać przeciwników

-Kimoni byli? Flara, Rocket czy coś innego?

- Profesorze... - westchnąłem poddenerwowany. - Nie chcę być niemiły, ale czekałem tu na pana ponad godzinę. Pokonałem cały zespół Magma... Jestem niesamowicie zmęczony - złapałem się za głowę. - Magma. To był Zespół Magma... chcieli coś wykraść. Jak mówiłem... nie pozwoliłem im. Lepiej bym się czuł gdyby dał mi pan coś na głowę... i może jakąś nagrodę. Na przykład coś, co umożliwi mi mega ewolucję. Albo cukierki... Nie wiem!

Wtem jakiś głos zaczął podpowiadać Ci pewny scenariusz. A jakbyś ukradł kamienie megaewolucji? Gdybyś je sprzedał na czarnym rynku zarobiłbyś tyle pieniędzy, że starczyłoby na wyjazd za granicę i zmianę wizerunku. Poza tym już nigdy nie musiałbyś martwić się o pieniądze. Kolejnym plusem było to, ze mógłbyś wysłać ludzi na poszukiwanie rodziców, lub nawet sam wyruszyć w podróż po świecie by ich odnaleźć. To rodziło ogromne możliwości i może warto było skorzystać z okazji?

Ten pomysł był w porządku. Dorobiłbym się sporego majątku… Ludzie, którym sprzedałbym kamienie nie potrafiliby ich wykorzystać. Kto mógłby złapać Rayquazę? No właśnie. Nikt… A poza tym… pieniądze ułatwiłyby mi szukanie rodziców.
Zrobiłem przerażoną minę. Wytrzeszczyłem oczy wpatrując się w Sycamore’a. Mężczyzna wyglądał na przystojnego i głupiego zarazem. Może i taki nie był, ale… no właśnie. Po prostu taką stworzył sobie opinię.
- Na Rayquazę – rzuciłem krótko. – Kompletnie zapomniałem! Ta płomiennowłosa dziewczyna ukradła legendarne kamienie! Ja pokonałem jej sługusów! Mój boże! Lepiej tam idźmy! – i pobiegłem do centrum badawczego. Jeśli zdołałem tam dotrzeć spróbowałem ukraść kamienie w dyskretny sposób.