Lunia przepadnij! - (LugiaFly)

Kiedy dotarłaś na miejsce samochodu już nie było, ale widziałaś, że obok Safarii jakiś facet siedział właśnie w tym samym samochodzie i chwalił się twoimi rzeczami, które zostawiłaś w środku. Zabrał Ci Whisky, Piwska, Papierosy, Zapalniczki, Latarki. Lepiej go zabij zanim odjedzie. No pięknie! Jeszcze chwalił się, ze on to wszystko kupił i rozmawia z jakimiś lafiryndami. Pawniard już ostrzył swoje ostrza, Sneasel szykował plan na odebranie waszych rzeczy, a dwa balle schowanych pokemonów trzęsły się. Chciały wyjść.

- Cubone.. Podkop.. - warknęłam, wypuszczając swojego twardogłowego pokemona.. A raczej pokemona Lugii.. Ale to już jedynie szczegół!
- Pawniard i Sneasel.. Wywalić gostka z samochodu.. - po tych słowach ruszyłam w jego kierunku. Znów złodzieja okradli! No co za świat.. Serio muszę go sprzedać, bo tylko kraść będą.
Gdy tylko zjawiłam się przy "swoim pożyczonym" samochodzie wyjęłam sztylet..
- Ładnie to tak cudzym jeździć?.. - mruknęłam, posyłając mu ostre spojrzenie. Ten dzień chyba nigdy się nie skończy, a już na pewno nie normalnie i nie spokojnie...
- Masz pięć sekund, żeby się stąd zmyć..

- Bo co mi zrobisz wredna małpo?! - Wyciągnął piłę łańcuchową i odpalił ją. Przeciął twoją rękę. Leje się krew(Nie chodzi o to, ze nie masz ręki tylko tak jakbyś przejechała sobie nożem). Chłopak szybko próbuje otworzyć drzwi, ale Cubone szybko palnął gostka kością w łeb, Sneasel wydłubał mu oko, Pawniard odciął język, a Ty... może też się powinnaś zabawić? Możesz go trzymać w samochodzie i kiedy będziesz chciała go torturować. W sumie to nie wiadomo czy w tej dzielnicy ktoś kupi samochód, bo kogo byłoby stać? No właśnie! Nagle przychodzi jakiś chłopak. Chyba w twoim wieku. Wygląda na bogatego. Widać, że ma przy sobie sztylet taki sam jak twój. Chłopak podchodzi do Ciebie i uśmiecha się szeroko.
- Wiesiek. Wiesiek spod. Wiesiek ''bogacz'' spod. Wiesiek ''bogacz'' spod Mostu.

- Wywalcie go z samochodu... - warknęłam. Nie mam ochoty bawić się z kolejnym facetem. Mam tego dość.. Zabijanie przejadło mi się na dzisiaj. Mam wrażenie, że ten dzień trwa wiecznie.
Pięknie, jeszcze nie mam żadnego bandaża.
- Sneasel.. Idź poszukać jakiś bandaży.. - mruknęłam do niego.
Pięknie.. Kolejny gościu.
- A ty czego chcesz?.. - syknęłam. Jeśli znów będą chcieli mnie okraść, zatłukę wszystkich w tym mieście.

- Jakiejś brzydalki z dziwną skórą do poćwiartowania. - zaśmiał się i rzucił nożem w jakiegoś faceta prowadzącego małe dzieci przez ulicę. Chwile później zabił i małe dzieci wypruwając im flaki.
- Lubisz zabijać?! - Krzyknął wściekły i wbił nóż w twój brzuch. Krew trysnęła na jego twarz. - PYTAM CZY LUBISZ ZABIJAĆ?! - w tej chwili twoje pokemony zabiły złodzieja. Wiesiek ''Bogacz'' spod Mostu zginął w skutek obrażeń zadanych przez pokemony Lugii. Ty sama krwawisz i chyba musisz iść do lekarza. Czujesz jak wnętrzności Ci wypadają i tylko ręką je przytrzymujesz. Sneasel znalazł bandaże.

A niech by go Lucyfer w piekle na wiór spalił.. Świecie, czemu mnie nienawidzisz i nie pozwalasz biednej złej osóbce, pałętać się po świecie.
- Phanpy i Cubone.. Pilnujcie samochodu.. - mruknęłam do nich, a sama.. JAKOŚ.. Poczłapałam w kierunku Centrum Pokemon.. Na cudy nie liczę i nie mam co liczyć choć lekarze mają obowiązek pomóc, każdemu niezależnie od tego kim jest.. Punkt dla mnie służbo zdrowia!

Przy Centrum Pokemon ktoś pomógł Ci wbiec do środka. Zemdlałaś. Obudziłaś się na łóżku. Sneasel, Pawniard, Phanpy, Cubone siedzieli obok Ciebie. Napisały na ścianie krwią, że samochód jest na zewnątrz i nikt nie podejrzewał, że jest kradziony. Lepiej, by to zmyć, bo zaraz może przyjść Joy. Na biurku obok zauważyłaś swoje rzeczy do sprzedania i nie do sprzedania oraz #250. Możesz zrobić co chcesz. Rana na brzuchu i ręku już Ciebie nie boli.

Siadłam na łóżku i sprawdziłam czy aby wszystko ze mną w porządku. Zaczyna mi się trochę to wszystko nudzić.. Przydałaby się jakaś walka czy coś w tym rodzaju.. No ale tak. Przypomniało mi się. Chwyciłam za Pokedex i zeskanowałam Phanpyego.
- Trza w końcu sprawdzić co za ziółko z ciebie.. - mruknęłam, a po otrzymaniu informacji o moim słoniu, kazałam im zanieść to do wozu. Napis niech zostanie.. Mam to w nosie. Sprzątań na pewno nie będę.
Gdy tylko znaleźliśmy się na dworze wsiadłam do samochodu..
- Zająć miejsca i zapiąć pasy, dziś jeździmy przepisowo! - zawołałam. Jednak widziałam miny moich pokemonów mówiące "Oszalałaś?", aż śmiać się chciało. Tak więc z przytupem do jednego z pobliskich i normalnych miast..

(Tu skan twojego Phanypego)
Pokedex powiedział: Phanpy urodził się w lesie. Kiedy kogoś zobaczy udaje, że jest słaby, ale kiedy posiedzi się z nim trochę i przynajmniej uda przyjemnego pokemon ukazuje swoje prawdziwe oblicze mordercy. Bardzo polubił towarzyszy drużyny Lugii... - zamknęłaś pokededx. Nie weszłaś do żadnego samochodu, bo zatrzymała Cię siostra Joy na zewnątrz.
- Jeśli chcesz odjechać musisz być pod lekarską przysięgą, że nie zrobisz niczego złego! - pokazała kluczyk od samochodu. ''TWOJEGO'' samochodu. - Jeśli chcesz to dostać to walcz!

- Mam pytanie.. Co się stanie jeśli złamię przysięgę?.. - spytałam robiąc słodkie oczka. Szczerze mówiąc, nie mam zamiaru składać przysięgi, którą złamię i nawet nie będę wiedziała co się stanie jeśli to zrobię.
- Idźcie.. Zaraz was dogonię.. - mruknęłam do pokemonów. Tak serio nie chciałam ani walczyć, ani składać jakiejś durnej przysięgi. Tym bardziej, że po prostu nie mam ochoty, a przysięgę i tak złamię.. Więc na co i po co to komu ja się pytam..