Polowanie Jokera

Głębiej w jaskini było małe bajorko. Najwyraźniej lód musiał tu pęknąć i je utworzyć. Koło niego siedziały 3 Cubchoo.

- Hej Cubchoo...- - przywitałem się z pokemonami. - Mam na imię Axel i chciałbym powiedzieć, że jesteście naprawdę pięknymi pokemonami - cóż, moja wypowiedź była idiotyczna, ale nie miałem pojęcia, co zrobić. Rzuciłem im trochę karmy, po czym - gdy były zajęte - miotnąłem w nie ballami.

Dwa Cubchoo były takie dziecinne, że od razu poszły ci na rękę. Jednak jeden Misiu dostał Ballem w głowę i poleciał wprost do bajorka topiąc się. Pomożesz mu?

Spróbowałem go wyłowić jednocześnie uważając, żeby mnie nie zgwałcił i nie utopił. Potem rzuciłem w niego ballem i jeśli się złapał to schowałem go razem z innymi ballami. A potem poszedłem dalej.

Złapał się jednak ochlapał cię lodowatą wodą. Było ci okropnie zimno. Dalej był już tylko wąski tunel. Wszedłeś do niego i poślizgnąłeś się. Chyba skręciłeś kostkę. Musiałeś zastanowić się czy pójdziesz dalej.

Yolo, idę dalej opierając się na jakimś soplu. W końcu miałem rękawiczki i odpowiedni strój!

Noga cię nie miłosiernie bolała jednak odważyłeś się i poszedłeś. Póki co nie znalazłeś niczego ciekawego oprócz tony śniegu, tony śniegu i niespodzianka! Tony śniegu!

Wyleczyłem swoją nogę za pomocą moich kapłańskich zdolności, po czym ruszyłem szukać pokemonów tańcząc makarenę.

Okazało się, że dalej było wyjście. Wyszedłeś z jaskini tam gdzie byłeś na początku. Co prawda znajdowałeś się gdzie indziej, ale teren się nie zmienił. Gdybyś rozsypał trochę karmy z pewnością byś znalazł jakiegoś pokemona..

Rzucam tonę karmy.