Park Jurajski

Taa.. Te przedmioty mogą być przydatne.. Jednak pozostaje jedno pytanie.. Po kiego mi pluszowy miś ? Czy to było w zestawie z czymś innym, że mi przydzielono ? Na razie wolałby gdzieś przeczekać noc ze względu na to, że niezbyt może liczyć na widzenie w nocy.. Jednak coś mu mówi, żeby poszukać jakiegoś pokemona.. Zawsze przecież marzył o własnym samcu dinozaura. Więc kieruje się w któreś krzaki, byle jak najdalej od dorosłego Tyrantruma.

Zeromous:
Brawo! Właśnie złamałeś podstawową zasadę horrorów i filmów przygodowych! Odzieliłeś się od grupy! Mama będzie z ciebie dumna. Gdy wszedłeś w krzaki znalazłeś tam Oran Jagodę. Poza tym usłyszałeś jakiś odgłos w krzakach dalej. Z krzaków wyszedł.... Archen. Gdy cię zobaczył przechylił lekko głowę po czym wyrwał ci ręki Oran Jagodę i odleciał na gałąź.

O tak !! Achievment unlocked.. Nawet dwa, pierwsze za oddzielenie się od grupy.. Mogłem wziąć od Snorunt krótkofalówkę, ale już za późno.. A do tego zostałem okradziony przez pokemona, który już wyginął. Ale nie zważając na to kieruje się dalej torując sobie drogę przez zarośla kataną.

Ten pokemon naprawdę mnie nie interesował. O ile Kabutops wyglądał w miarę przyzwoicie, o tyle Kabuto był okropnym pokemonem. Wyglądał jak jakieś gówno, któremu na siłę wciśnięto typ wodny. Prawie na siłę. Noale cóż…
-  Wybacz Kabuto, wolę, żebyś został tutaj – rzuciłem uśmiechając się lekko. Naprawdę nie zamierzałem łapać tego pokemona. Miałem zbyt dużo bezużytecznych form… Zresztą… zanim ewoluowałbym go w Kabutopsa umarłbym ze starości. Opuściłem Kabuto idąc dalej.

Joker:
Kabuto odszedł do wody. Padał deszcz. Byłeś cały mokry. Wypadało by gdzieś zostać na noc.
Zeromous:
Rozcinasz, rozcinasz... Widzisz leżącego Love Balla. Dalej widzisz łąkę z Aurusami i Amuarami.

Skoro w pobliżu nie ma żadnego schronienia to muszę szukać dalej. Przeszkadzający w wypuszczeniu Charmeleona deszcz na pewno nie działał na moją korzyść. A mogłem wybrać najzwyklejszego w świecie Poliwaga. Zna parę dobrych ruchów, które mógłbym wykorzystać. Ale wybór to wybór.
Rozejrzałem się dookoła ciężko dysząc. Do oczu napływały mi łzy chociaż usilnie starałem się je powstrzymać. Nie mogły odnaleźć drogi ucieczki… nie mogły spłynąć po moich ubłoconych policzkach. Chciałem wrzeszczeć, wygarnąć wszystko organizatorowi… on pewnie o niczym nie wiedział. Siedział w swoim domku przy kominku… Idiota!
- Uspokój się, Axel – szepnąłem sam do siebie. Stałem na środku dżungli nie mając pojęcia, gdzie znajdę drogę do jakiegokolwiek przyjaznego dla mnie terenu. Takie miejsce nie istniało. Miałem rację.
Po chwili ruszyłem. Przyśpieszyłem kroku uważając na każdy ruch. Co jakiś czas patrzyłem na ziemię. Może leżałby tam jakiś ostro zakończony kamień? Badyl? Przedmiot? W tamtym momencie właśnie tego potrzebowałem. Czegoś czym mógłbym przecinać gałęzie, wykonywać jakieś przydatne przedmioty. Za nóż mógłby posłużyć mi jakikolwiek kamyk.
Nie zamierzałem wchodzić na drzewo. Zapewne znajdowały się tam jakieś jaja… Nie mogłem ich zgnieść i narazić się kolejnej bestii. Cholera jasna!

Po chwili widzisz dużą łąkę z Amuarami z Aurusami. Widzisz że boku tej łąki, z bardzo gęstych krzaków wychodzi Zeromous.

Prawie dostałem zawału. Czyżby również odłączył się od grupy? Zostawił Pię wraz z Fernandem? To bez sensu! A może już nie żyli?! W mojej głowie powstawało wiele czarnych scenariuszów. Masakra… Nadal nie mogłem uwierzyć, że przytrafiło się to nam. Dobrze, że nie skończyliśmy jak samochody przed nami.
Ciekawe tylko, co stało się z naszym przewodnikiem. Znając życie został pożarty żywcem… Poświęcił się dla zwiedzających. Idealny przewodnik! Szkoda tylko, że miał żonę, dzieci, kochankę, dzieci kochanki… Posiadał olbrzymią rodzinę.
- Co się stało? Gdzie reszta?! – spróbowałem przekrzyczeć uderzający o różne przedmioty deszcz. Przesłaniał mi widok przez co nie mogłem wyczytać emocji widniejących na jego twarzy. – Sami sobie nie poradzą! – dodałem krótko.
Dopiero po chwili zwróciłem uwagę na Amaury. Łąka. Idealny teren. Pokemony wyglądały na roślinożerne, więc nie powinno być z nimi żadnych problemów. Może jest tutaj jakieś wgłębienie, schronienie?

No może i one są fajnymi pokemonami.. Jednak wolałbym Tyranta.. - Nie będę owijał w bawełnę, nie mam pojęcia, co się z nimi stało.. Zostali tam, nie wiem co dalej się działo. Po chwili obserwacji miesca stwierdzam - Wolałbym ominąć to miejsce, chociaż byłoby skrajnie bezpieczne, ale takie stadko może sprowadzić jakiegoś większego drapieżnika tutaj, więc lepiej uważać.. Myślę też nad tym, jak złapać Tyranta i uniknąć pożarcia przez jego mamusię

Joker i Zeromous:
Widzicie też Bastiodony i Ramparadosy. Usłyszeliście cichy ryk. Za wami był Tyrunt! Śledził was, prawdopodobnie był to młody który został już wyrzucony z gniazda i musi się usamodzielnić. Spojrzał na was bardzo groźnie.