Gra Vaphela

I się wywaliłeś na schodach. Gloom pobiegł za tobą. Chyba nic ci nie jest. Twoi przyjaciele są na dole. Już gotowi do drogi. Widzisz też siostrę Joy na swoim miejscu. Ale jest nietypowa. Ma niebiesko-zielone włosy i ma opaloną twarz. Poza tym wszystko normalnie.
-Śpiący królewicz wstał?
-Już jedliśmy, mam nadzieję że szybko ruszymy.

Więc zjadłem śniadanie. Wziąłem suchy prowiant i byłem gotowy by ruszyć dalej...

Blablablablblblabalbalablabalbla.
Wasz statek dopłynął do Parku Jurajskiego. Waszym oczom ukazała się dosyć duża wyspa. Nad waszym statkiem przeleciało kilka Pokemonów.
-Wow! Ciekaw jestem jakie są w Parku!

Zszedłem ze statku i zacząłem się rozglądać po wyspie. Oczywiście nie miałem pojęcia jak wygląda bo narrator nie pofatygował się mi tego opisać. Może dlatego jego post jest taki krótki.
- Chodźmy najpierw do PC się zakwaterować, potem ja zapiszę się na Konkurs a Wy pójdziecie zwiedzać. Spotkamy się potem gdzieś. To nieduża wyspa więc jakoś się odnajdziemy - rzekłem do przyjaciół i poprowadziłem grupę do PC. W sumie to nie wiedziałem gdzie go szukać z powyższego powodu, ale idąc ścieżkami zawsze można coś znaleźć. Interesowało mnie również znalezienie sklepiku z skamieniałościami i może kamieniami ewolucji.

Cóż. Wyspa mała nie była. Można się było zgubić. Gdy wszedłeś do Pokecentrum zobaczyłeś tam siostrę Joy z Chansey. Napisałeś się do konkursu. Podszedł do ciebie jeden z ludzi z obsługi.
-Miguel? Zapisujesz się do konkursu? Miałeś nakarmić Aerodactyle.
Był to człowiek wysoki, w biało niebieskim stroju. Miał w ręku mop i na ramieniu Archena.
-Myślisz że coś osiągniesz w tym konkursie? Ze swoim Aerodactylem? Jesteś bardzo podobny do tego Fernanda co pokonał Rubiego

Po zapisaniu się do Konkursu podszedł do mnie jakiś kolo. Ewidentnie zapaliła mi się lampeczka, ze może znać mojego brata.
- Momencik - powiedziałem do kolesia i odciągnąłem moich towarzyszy na bok - Nell, Eusin, rozdzielimy się. My z Flavią pójdziemy do wybiegów po prawej stronie a Wy do tych po lewej. Tak szybciej ogarniemy co jest gdzie. Co Wy nato?
Miałem nadzieję, że moja siostra skuma o co chodzi i będziemy mogli ruszyć do Aerodactyli by zobaczyć czy znajdziemy tam naszego brata.

-Dobry pomysł.
Nell i Eusin odeszli. Flavia została z tobą.
-Masz na myśli to samo co ja? Trzeba sprawdzić tego Miguela od Aerodactyli. On może być naszym bratem. Czyli niepotrzebnie byśmy płynęli na Mroczną Wyspę. Heh.
Mijaliście różne wybiegi, Anorithy z Armaldo, Kabuto i Kabutopsy. Oraz widzicie Aerodactyle. Jeden z nich jest różowy. Widzicie chłopaka przy nich. Karmi je rzucając im magikarpie. Na skałach widzicie jajka. Trzy. Różowy Aerodactyl odleciał do gniazda. Jedno z nich zaczęło pękać.

Biedne Magikarpie pomyślałem. Zostać karmą dla krwiożerczych Aerodactyli. Ale cóż, coś muszą jeść a Magikarpie i tak nie są na tyle mądre by zauważyć co się dzieje.
Udając, zę chcę oglądać cud narodzin zacząłem podchodzić bliżej do wybiegu tak by móc być w zasięgu głosu od Miguela. Ciągnąc swoją siostrę za rękę przepychałem się przez tłumek. Gdy staniemy wystarczająco blisko krzyczę: "Miguel!" by sprawdzić jak wygląda chłopak, który karmi latające jaszczury.

Miguel odwrócił się w twoją stronę. Poczułeś się jakbyś patrzył w lustro. Był potwornie podobny do ciebie. Tylko wyróżnia go niebiesko-biały strój.
-To chyba on.
Szepnęła ci Flavia. Miguel położył wiaderko z magikarpiami i wyszedł z klatki po czym podszedł do was. Widzisz jego plakietkę. Miguel de la Rosa. Przypadek? Raczej nie.

Ogarnął mnie szok. Mój główny cel podróży właśnie się wypełniał. Najpierw odnalazłem swoją siostrę a teraz miałem przed oczyma własnego brata. Trojaczki de la Rosa znowu był razem. Mieliśmy tyle rzeczy do omówienia. Tyle lat do nadrobienia.
- Witaj! - krzyknąłem machając ręką - możesz tu do nas zejść?
Miałem nadzieję, że zrobi sobie krótką przerwę od pracy i zamieni z nami kilka słów. Flavia nie widziała go tak dawno jak ja, ale pewnie też chciała z nim porozmawiać.