Przygoda Jokera - Szaleńcza podróż w regionie Johto

Myślę, że nikt się nie obrazi jeśli dam odpis
-------------------
Twój Mankey miał sporą przewagę. Po ostrej wymianie ciosów, pokonał małą sówkę i z trudem wskoczył ci na ramię. Na jego twarzy zauważyłeś kilka szram, zapewne po pazurach Hoothoota. Jego futerko było całe poczochrane, ciężko dyszał. Potrzebował opieki medycznej, a wy mieliście to szczęście, że blisko znajdowało się Centrum Pokemon, w którym mogli go wyleczyć. Bo chyba nie chciałeś, żeby stało mu się coś poważnego. Jeśli zamierzałeś dalej walczyć to potrzebowałeś go. Był twoim przyjacielem, jak i pokemonem, który był stworzony do wszelkiego rodzaju walk. Łączyła was przedziwna więź, którą ciężko było przeciąć.

Doświadczenie?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Schowałem stworka do pokeballa i w trybie natychmiastowym pobiegłem do Centrum Pokemon. Po prostu musieli go wyleczyć. Nie wiedziałem co zrobiłbym, gdyby on zginął. Był moim najlepszym przyjacielem. Jedynym przyjacielem. Marzyłem, że gdy wyruszę w podróż to zdobędę mnóstwo nowych stworków - moich przyjaciół. Chciałbym mieć bardzo zróżnicowaną drużynę. Każdy typ pokemona na innego przeciwnika. Kiedy dotarłem do środka Centrum, dałem siostrze Joy pokeball i cierpliwie wyczekiwałem aż on do mnie wróci.

Twój pokemon zdobył 3,5 lvla za walkę z HootHootem.
--------------------------------------------------------------------------------------
Siostra Joy wyglądała na zaniepokojoną stanem twojego pokemona. Jednak szybko go przyjęła i zabrała na salę. Czułeś, że pęka ci głowa - powoli nie wytrzymywałeś. Nie wiedziałeś ile już czekasz. Godzinę? Może dwie... W końcu różowowłosa przybyła z Mankeyem na ramieniu. Twój stworek skoczył na twoją głowę kiedy tylko ujrzał twoją zapach. Możliwe, że już z daleka wyczuwał twój zapach śmietnika. W końcu na statku nie przeżywałeś większych luksusów i musiałeś siedzieć w kontenerze na śmieci. W każdym razie mogłeś zrobić co uważałeś za stosowne.

Postanowiłem złapać jakiegoś ciekawego pokemona. Jeżeli chciałem pokonać drużynę swojego ojca to musiałem mieć bardzo zróżnicowaną typowo. Na początek przydałby mi się jakiś powietrzny stworek - bardzo ciekawy i przydatny. Nie interesował mnie HootHoot. Co prawda, jego ewolucja mi się bardzo podoba, jednak chciałem zapolować na coś rzadszego. Po prostu było to bardziej fascynujące i fajnie byłoby mieć rzadkiego pokemona, którego każdy mógłby mi zazdrościć. Miałem już takiego upatrzonego, jednak on w tym regionie nie występował. Liczyłem też na odrobinę szczęścia...

Maszerowałeś i wypatrywałeś ''ciekawych'' pokemonów. Zdawało się, że w ogóle uciekły albo coś im się stało, a jednak... W końcu zatrzymałeś się przed tabliczką informującą o terenie łowieckim. Wszedłeś więc tam i twoim oczom ukazało się mnóstwo stworków. Tobie niestety zabronili wchodzić na tereny, gdzie znajdowały się te groźniejsze pokemony. Ale nie można było się strażom dziwić, bo w końcu posiadałeś jednego pokemona i nie byłeś zbyt doświadczonym trenerem. Musiałeś się zadowolić następującymi pokemonami: Abry, Psyducki, Hypna. Przedstawicieli tych trzech gatunków było w cholerę dużo, więc chyba nie mogło się zdarzyć niepowodzenie. Coś cię jednak zdziwiło. Jakiś mały ptaszek z białym futerkiem otaczającym jego szyję, usiadł ci na głowie i zachichotał cicho.

Spróbowałem unieść oczy ku górze co poskutkowało tym, że zacząłem wyglądać, jak wariat. A pokemona to najwidoczniej bawiło, bo nie zamierzał zejść z mojej głowy. Potajemnie wyciągnąłem pokeball, który trzymałem w kieszeni i rzuciłem nim w stworka. Następnie szybko go przechwyciłem, żeby przy upadku mechanizm się nie zepsuł. Może miałem nowego pokemona jakim był Rufflet? Wiedziałem, jak wygląda z książek, a poza tym był pokemonem należącym do mojej drużyny marzeń. A przynajmniej jego ewolucja, która była wprost wyśmienita. Z największym zainteresowaniem obserwowałem poruszającego się balla i czekałem na werdykt.

Pokeball w końcu zastygł, a ty miałeś w swojej drużynie nowego pokemona. Po prostu musiałeś się z nim zapoznać. Mankey wyglądał na niezadowolonego tym kogo złapałeś - w końcu latający stworek zajął mu miejsce na twojej głowie. A on tak długo je zaklepywał, że już się po prostu przyzwyczaił. Oj - mogły być problemy między tą dwójką, więc musiałeś też uczyć ich współpracy, która była bardzo ważną rzeczą w drużynie. Mankey zeskoczył z twojego ramienia i zabrał czapkę jakiegoś trenera, który złapał przed chwilą Hypno i właśnie świętował to z swoim Ledyba. Trener rzucił tobie krótkie, groźne spojrzenie i powiedział stanowczo.
- This is war
Jego pierwszym pokemonem był właśnie Hypno.
--------------------------------------------------------
Charakter i historia(dodaj to do skanu swojego Ruffleta z KP): Rufflet urodził się w Regionie Unova. Jego matka, Braviary, została zwerbowana do grupy Aqua, a on został uznany za zbyt słabego. Od lat poszukiwał swojej rodzicielki aż w końcu trafił do Kanto. Ogółem jest bardzo energicznym stworkiem, który lubi bardzo dużo jeść. Bardzo lubi walczyć, jednak jest jeszcze słaby i nie ma zbyt dużych szans...

- Jasne - rzuciłem tylko krótko i posłałem swojego startera, Mankeya. W głowie wymyśliłem kolejną taktykę, która mogła mi pomóc wygrać tą walkę. Pokemony przeciwnika nie wyglądały na zbyt silne, więc miałem dużo większe szanse na wygraną. - Mankey, na sam początek użyj Mega Podmuchu na przeciwniku. Potem, gdy go już trochę zdezorientujesz, zaatakuj serią drapań! To powinno pomóc mu trzeźwiej myśleć! Następnie szybko uskakuj przed jego atakami i blokuj jego psychiczne, które mogą dość łatwo nas pokonać. Po prostu to przewaga typów. Następnie ponownie Mega Podmuch prosto w jego twarz, ogień mu zaszkodzi! Powtarzaj tą czynność kilkakrotnie!

Przepraszam, pokemon, z którym walczysz to Drowzee!
-------------------------------------------------------------------------
Pokemon przeciwnika zaatakował Walnięciem, a następnie użył Hipnozy, którą zdolność Mankeya skutecznie blokowała. Przeciwnik był zdziwiony, więc dostał masowymi Mega Podmuchami i drapaniami. Walka była z góry spisana na niepowodzenie dla niego oczywiście. Mankey narobił trochę dymy, jednak Drowzee już po chwili leżał nieprzytomny na ziemi. Twój rywal wyglądał na bardzo zdziwionego. Po prostu szczęka mu opadła. Uderzył się w twarz i posłał swojego Ledybe, który wykonał skomplikowane ruchy Karate. Mankey miał do czynienia z kimś swojego pokroju.
+3,5 lvla dla twojego pokemona

- To będzie walka w powietrzu, więc wybacz, Mankey, ale... - Przywołałem go i usadowiłem na swoim prawym ramieniu. Wyciągnąłem pokeball, w którym znajdował się mój Rufflet i wypuściłem go na zewnątrz. Stworek zaćwierkał głośno i wyrównał lot. Był mniej więcej wzrostu tej wyrośniętej biedronki. - Rufflet, wznieś się w powietrze i jak najszybciej zaatakuj dziobaniem. Nie daj mu nawet zareagować. Następnie Atak Furii, to powinno go trochę zmęczyć, a wtedy będziesz mógł atakować go masowo i na zmianę tymi dwoma atakami.