Lunia przepadnij! - (LugiaFly)

Wycierałaś sobie jajka (jak to brzmi xD). Miałaś już w ręce przedostatnie, a ręka bolała Cię niemiłosiernie. Spociłaś się tak że twoja peleryna przykleiła Ci się do pleców. A ty sama leciałaś na twarz. Lunii przypadło liczenie jajek, które ją również zmęczyło. Po chwili zauważyłaś biedne pokemony i dwóch chłopaków którzy biczowali je krzycząc:
-Wy bezużyteczne, słabe, głupie i nienadające się do niczego pokemony! Nadajecie się do zrzerania śmieci z podłogi, do niczego więcej! (Zauważyłaś że gościu zaprzecza sam sobie? )
No nic, tak Cie to zdenerwowało, że o mało co nie rozbiłaś jaja larvitara.

- Ej je jej! Spokojnie! Nie chcę jajecznicy na śniadanie! - usłyszałam głos Lunii. Zaraz odłożyłam jajo na miejsce i skierowałam krok w stronę tych gości..
- Te.. Uważajcie co mówicie.. - prychnęłam. - Jak wy byście się czuli, gdybym to ja zaczęła tak do was mówić.. Hym? - cóż.. Skoro mam już zrobić rozróbę i przyłożyć tym gagatkom.. Niech to zrobi przynajmniej ta, która tylko liczyła jajka..
- Przejmujesz pałeczkę.. Teraz ja odpocznę, a ty połącz pożyteczne z przyjemnym.
- Z miłą chęcią mu przestawię twarz. - zachichotała moje alter ego..
- Jeśli nie potraficie szanować pokemonów, jesteście tak samo żałośni.. Tak samo bezużyteczni.. Tak samo słabi i tak samo niepotrzebni jak inni ludzie.. - i standardem, mówiąc to Lunia złapała jednego z nich z bluzkę i razem z jej właścicielem podniosła do góry, by odrzucić go do tyłu i to wcale nie tak słabo. Bowiem obie nie należymy do tych słabych dziewczynek, które boją się byle Caterpiego i mdleją na widok krwi po czym uciekają do mamy z płaczem..
- Macie je przeprosić, inaczej pogadamy w inny sposób... - prychnęła i sięgnęła po sztylet, na razie jednak.. Nie wyjmowała go, jedynie trzymała na nim rękę. I tak w ogóle panie narratorze. To nie peleryna, tylko płaszcz!

Chłopaki uciekli, a ty poczułaś na plecach zimny oddech jakiegoś faceta. Złapał on Cię za Stanik i podniósł do góry.
-A tobie tak miło D***ko?! Chcesz żebym Cię zabił?! Jeśli tak to dawaj! Jeden kontra Jeden! Walczymy my i nasze pokemony! Ja mam 2, a ty ile masz mała K***o?! Na pewno mniej! Jesteś zbyt głupia żeby móc opiekować się silnymi pokemonami! Nie znasz się na tym! Powiedział gościu, ma on około 2m. wzrostu i 60cm. w bicepsie. Jakbyś dostała od niego w łeb to chyba wyleciałabyś na drugi koniec Kanto.

- Zamknij się koleś.. Kłapać dziobem widzę umiesz.. - co z tego, że był większy? Osoba tej wielkości nie będzie w stanie się szybko poruszać, a zwinności u takiej brak. Dodatkowo ktoś kto jest mniejszy, będzie mógł z łatwością przemykać się dokoła... Małe jest piękne i zwinniejsze!
- Ale jak jest w praktyce? - uśmiechnęła się, tak jak to zwykle i popatrzyła w oczy tego kolesia. Zacisnęła rękę na sztylecie i energicznym szarpnięciem wyjęła go, po czym wbiła w ciało mężczyzny i przekręciła go. Znając jednak nasze szczęście, będzie o wiele trudniej. Może i jesteśmy dziewczynami.. Ale to nie oznacza, że musimy być słabsze.
- Widzę, że nie wiesz, jak traktować damę.. - i ten kopniak prosto w czułe miejsce każdego faceta.. Ojć. Gomen, gomen. Miało być mocniej. Następnym razem postaram się przywalić mocniej.
Wyrwałam sztylet, z rany uprzednio mu zadanej i jeśli po tym kopniaku dalej nie raczy puszczać.. Trach! Sztyletem, po łapie.
- Co tak pobłażliwie? - spytałam.
- Dopiero się rozkręcam.
- Mam nadzieję, nie chcę żeby pokonał nas jakiś palant..

Po pierwszym ciosie zabiłaś tamtego faceta, jakiś gościu pozmywał podłogę i zabrał ciało do kostnicy po czym powiedział do Ciebie:
-Za to co teraz zrobiłaś nie dostaniesz nagrody za czyszczenie jajek! Dodatkowo masz zakaz przychodzenia do tego Centrum Pokemon! Jesteś małą, głupią małolatą! I lepiej żebym Cię tutaj już nie widział bo policję wezwę! Więc wypieprzaj stąd puki jestem miły! Bo zaraz się z moim pistoletem przywitasz! Wychodzisz czy może i jego spróbujesz zabić?

- A ty co.. Mój ojciec, żeby mi rozkazywać? A tak.. Ja nie mam ojca. Więc nie będziesz mi mówił co mam robić... - mówiąc to obracała sztylet w dłoni, a na koniec wypowiedzi wylądował w kolejnym ciele. A żeby nie trzeba było się męczyć, czy został zabity.. Wycelowała prosto w jego serce. Z resztą. Gdy obie nie mamy zamiaru się z kimś droczyć, od razu.. Sztylet w serce i spokój.
No to kto następny? Kogo teraz wysłać do piachu? Jeszcze ktoś chce ponarzekać, i wylądować w piachu, czy może nikt nie chce ryzykować?
Nie dostanę jajca pokemona za to, że musiałam je wycierać? Co ja jestem! Darmowa siłą robocza? Nie chcecie dać to wezmę sobie sama..
- Wypad, teraz ja się pobawię! - powiedziałam, i chyba pierwszy raz udało mi się przejąć władzę nad ciałem, z własnej woli.
Gdy tylko upewniłam się, że koleś nie żyje poszłam w kierunku tych wszystkich jaj. A czemu by nie.. Weźmy to jajo Larvitara, albo jeszcze innego pokemona, który posiada typ mroczny, lub ewolucję o mrocznym typie.

Nagle pojawiła się cała brygada policjantek Jenny. Złapały Cię one w kaftan ochronny i poraziły paralizatorem tak mocno że zemdlałaś.
Cela
Obudziłaś się w zimnej celi, nie miałaś na sobie żadnych ubrań, a obok Ciebie siedział jakiś chłopak, również nagi, był mniej więcej w takim samym wieku. Patrzył się wyraźnie w twoje piersi, a czasem zaglądał na to czego nie mają faceci pomiędzy nogami, czułaś się bardzo, ale to bardzo dziwnie.

- Gdzie się gapisz zboczeńcu! - warknęłam, i przyjęłam pozycję, w której za dużo nie zobaczy. Ja to mam szczęście jak Ukraina w starciu z Putinem..
- Nie załamuj się! Przynajmniej żyjemy!
- Jeśli to miało mnie pocieszyć to się nie odzywaj. - prychnęłam. I znów jest po staremu.. Tylko jedno mi tu nie pasuje. Konkretnie to, że leżę tu naga z jakimś facetem, którego nawet nie znam i nie chcę wiedzieć co robił, kiedy byłam nieprzytomna.
Od dawna wiedziałam, że policja jest powalona, ale żeby aż tak?! A co jeśli tak na prawdę porwali nas kosmici, i teraz będą na nas robić jakąś sekcję, czy Lucyfer wie co?! A nasze pokemony, wyślą do kosmicznych kamieniołomów by wykopywały obsydian?! Nie no, aż tak źle to chyba nie będzie...

Nagle cela się otworzyła, a łysy osiłek pociągnął Cię za rękę ściskając ją tak mocno że zablokował dopływ krwi. Następnie rzucił tobą o podłogę i zakładając Ci kajdanki powiedział:
-Masz szczęście mała pindo! Nie będziesz musiała kopać w kamieniołomie! Będziesz kelnerką w tutejszej stołówce. Nie damy Ci żadnych ubrań, nie wiemy czy czasem nie wykorzystałabyś ich do walki! Gdy skończył mówić wrzucił Cię za drzwi, zatrzasnęły się one błyskawicznie.
Stołówka
Zobaczyłaś grubą, starą, gołą babę która paliła papierosa i mieszała coś w wielkim garze.
-Co my tu mamy, wio idź podawać jedzenie więźniom! Powiedziała i pokazała Ci talerze z jedzeniem po czym otworzyła drzwi do pomieszczenia gdzie więźniowie jedli.

- Może by tak przynajmniej bieliznę! - warknęłam do tegoż to goryla... Szczerze wolałabym już pracę w kamieniołomie.
- Jeśli ci się nie podoba, to ja mogę poparadować nago. - zaszczebiotała Lunia. Urg.. Jeśli mam skończyć jak ta kucharka to dziękuję.. Ale, nie skorzystam. Muszę znaleźć sposób by się stąd wyrwać i to koniecznie.
Cóż.. Nie mając na razie innego wyjścia, chwyciłam talerze. Tym zajęciem niech zajmie się Lunia. Przynajmniej ona potrafi spokojnie paradować nago przed zgrają wygłodniałych i napalonych facetów.. Urg..