Gra Arca - Shadica

Wstaliście, otrzepaliście się i ruszyliście w dalszą drogę. Ursula przypomniała Ci tylko po drodze, zę tym razem zmierzysz się z kamiennym liderem. Kilka godzin drogi i w końcu byliście w Floaroma. Ty miałeś tam zmierzyć się z gymem a ona wziąć udział w Konkursie. Obydwoje musieliście potrenować, poćwiczyć. Tymczasem jednak zabukowaliście pokoje w CP i zjedliście kolację po czym poszliście spać. Rano spotkaliście się an śniadaniu.
- To co dziś robimy? Do Konkursu dwa dni, a TY chcesz dzisiaj zmierzyć się z liderem? - spytała Ursula.

- Ja będę dziś trenował. Muszę się odpowiednio przygotować do walki by nie ponieść kolejnej porażki, a jutro odwiedzę lidera i zawalczę o kolejną odznakę - odparłem zakładając ręce za głowę. Tym razem muszę naprawdę dać z siebie wszystko by zdobyć odznakę. Może przy okazji złapię jakiegoś przydatnego stworka do drużyny.
- Ty pewnie będziesz przygotowywać się do konkursu zgadłem? - spytałem lekko się uśmiechając. Może po treningu pójdę poobserwować jak jej idzie. Ciekawy jestem co takiego wymyśliła ta dziewczyna.

- No mam w planach poćwiczyć, popróbować coś wymyślić na rundę pokazową, póki co nie mam żadnego konkretnego pomysłu. To podwójny Konkurs, moje Pokemony są sparowane na takie okazje, ale wszystko wydaje mi się już takie oklepane. Chyba spróbuję zrobić jakieś roszady. Tak czy owak to będą dwa długie dni - odrzekła dziewczyna. Po skończeniu śniadania wybraliście się za miasto w okolice jaskini w której żyły Whismurry i ich ewolucje. Dziewczyna wypuściła wszystkie swoje stworki i zaczęła się nim bacznie przyglądać.

Postanowiłem zostawić czerwonooką samą by mogła w spokoju coś wymyślić i skierowałem się w stronę innego najbliższego wyjścia. Trening w tej jaskini odpadał ze względu na Whismurry i ich ewolucje które potrafią nieźle nabroić.
- Tylko uważaj na siebie - rzuciłem dziewczynie na odchodne i ruszyłem przed siebie. Po drodze wyciągnąłem z plecaka 3 katany, dwie długie czarnych rękojeściach i trzecią krótszą o białej rękojeści, które od przybycia do Hoenn leżały w plecaku oraz pas do którego przypiąłem owe katany.
- Minęło trochę czasu odkąd ostatni raz nimi trenowałem - pomyślałem gładząc rękojeść, białej katany, po czym poprawiłem pas i kontynuowałem marsz w poszukiwaniu wyjścia.

Poszedłeś na zachodnią stronę miasta. Pogoda dziś dopisywała a zapach kwiatów dochodził nawet tutaj. Szedłeś drogą przez mały zagajnik, którą ludzie wytworzyli w ostatnim czasie gdyż przestała ich bawić przeprawa przez jaskinię jako jedyne połączenie z Rustboro. Tak czy owak po pół godziny drogi dotarłeś na drogę numer 116. Roiło się tam od trenerów. Od kilku lat był to przystanek dla wszystkich, którzy chcieli zmierzyć się z innymi trenerami. Od początkujących trenerów z Wurmplami po doświadczonych z Metagrossami w swojej armii. Mogłeś wybierać i stoczyć z kimś walkę.

Nie przejmując się trenerami postanowiłem rozpocząć trening. Wyciągnąłem Balle i wypuściłem wszystkich podopiecznych prócz Xande. Trzymałem jego Ball w dłoni zastanawiając się co zrobić. Nie wiem czy smoczysko będzie skłone do treningu skoro nie chce walczyć. Ze zrezygnowaniem westchnąłem, po czym zwróciłem się do moich Pokemonów
- Jak myślicie? Będzie chciał się przyłączyć do treningu? - spytałem dosyć niepewnie. Nie ulegało wątpliwości że Xan jest silny ale nie jest niezwyciężony, jeśli jednak odmówi może mi to skomplikować nieco plany.

Twoje stworki stanęły przed Tobą w pełnej krasie. Shad najeżył futro i zrobił małe kółeczko dla rozprostowania nóg. Podobnie zachowała się Vennie a po niej Rene rozciągnął się tak jak to robią ludzie. Electrode dalej był lekko śpiący a Absol schował się w cieniu drzewa. Potem zdarzyło się coś niezwykłego. Xande również opuścił swój ball i stanął w słońcu w blasku swojej potęgi. Jak było wiadome, on chciał trenować, nie chciał tylko brać udziału w walkach, które uważał za nieważne dla swojej sprawy.

Początkowo byłem zaskoczony pojawieniem się Xana, jednak wyruszyłem
ramionami.
- Kto za tym gadem trafi? - pomyślałem, rozglądając się po okolicy. Trzeba byłoby jakoś konkretnie ten trening zacząć skoro moi podopieczni są tak chętni by ćwiczyć. Potrzebowałem kilku dużych głazów takich w sam raz na mała rozwałkę w wykonaniu 6 Pokemonów. Miałem też w zanadrzu kilka pomysłów które zamierzałem wykorzystać w czasie treningu co by nie był zbyt monotonny.

Miałeś tu co tylko byś chciał. Różnej wielkości głazy, drzewa, krzaczory a także porozkładane gdzieniegdzie kłody pozostawione tutaj po wycince drzew na przejście pod górą. W pobliżu były też zarośla, w których co chwilę coś podskakiwało co zapewne oznaczało, że chowają się tam dzikie Pokemony. Nie wiedziałeś jakie konkretnie gatunki mogą tutaj bytować ale w razie czego mogłeś zawsze sprawdzić. Miałeś silne Pokemony więc nie musiałeś się obawiać, ze będą jakimś dużym zagrożeniem dla Ciebie.

Po głębszym namyśle zdecydowałem jednak stoczyć walkę z dzikimi Pokemonami. Postanowiłem każdym podopiecznym walczyć pokolei, by móc każdego z nich optymalnie wytrenować.
- Shad możesz wycelować Kulą Cienia w tamtą trawę? - powiedziałem pokazując stworkowi gdzie ma celować tym samym rozpoczynając trening. Może przy okazji złapię coś ciekawego co pomoże mi w walce o odznaki?
- Poczekamy zobaczymy... - pomyślałem szykując się na ciekawą walkę, przy okazji zastanawiając się jak radzi sobie czerwonooka. Po treningu będę musiał do niej zajrzeć.