Gra Arca - Shadica

Xande kiwnął głową co oznaczało, ze czeka na rozkazy. W tym samym czasie reszta Twoich Pokemonów ruszyła z impetem na przeciwników. Po dosłownie jednej wymianie ataków jakiś koleś wrzucił balla w środek walki, koło Xande a z niego wyłonił się Golem. Stworek uderzył łapami o ziemię wywołując atak Trzęsienia ziemi. Wszystkie stworki stanęły wryte.
- Jak widzicie, żadne z was tego Dragonaira nie złapie bo należy do tamtego trenera - rzekł chłopak o włosach w kolorze, który na palecie barw znajdowałby się pomiędzy szarym a brązowym, kolor skał - mam nadzieję, że wpadniesz się zmierzyć ze mną, jestem liderem w Verdanturf.

Twoje poki, +0.5lvl.

- Dzięki - odpowiedziałem po upewnieniu się czy Xande i reszcie podopiecznych nic nie dolega, po czym ponownie zwróciłem się do lidera
- Właściwie dlatego tu trenujemy. Chcę się z tobą zmierzyć jutro, gdy będziemy w optymalnej formie. Skoro mowa o tym tutaj Xande, nie spotkałeś czasem jego poprzedniego trenera? - zpytalem wskazując smoka. - Obiecałem mu pomoc w poszukiwaniach, a jakakolwiek informacja moze okazać się przydatna

Lider zapatrzył się w smoka jednocześnie gładząc swój lekki zarost na brodzie.
- Chyba będę miał pewne informacje - rzekł lider - jak przyjdziecie jutro to o tym pogadamy.
Lider odwrócił się na pięcie i odszedł razem z Golemem, który potoczył się ścieżką w stronę swojego miasta. Ty natomiast spojrzałeś na Xande, któremu oczy jaśniały radością. Ralts od razu to wyczuł i uśmiechnął się do smoka. To mógł być przełom w poszukiwaniach a może jedynie mała poszlaka. Wszystkiego mieliście dowiedzieć się jutro.

Chwilę odprowadzałem wzrokiem oddalającego się lidera, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Heh... wygląda na to że czeka nas ciekawa walka co nie Xan? - powiedziałem klepiąc smoka po grzbiecie. Cieszyła mnie radość Xande, bo oznaczało to że smok będzie chętnie walczył, ale także dlatego że Xan zyskał nadzieje na odnalezienie swojego trenera. Tak czy inaczej trzeba było wznowic trenig postanowiłem więc wypróbować możliwości smoka tu i teraz.
- Hej Xande, wyceluj proszę Grzmot w najbliższą kępe trawy - powiedziałem do smoka będąc ciekawym efektu ataku.

Xande dalej był szczęśliwy. To też sprawiło, zę chętnie przystąpił do treningu. Wzniósł głową do góry a na niebie pojawiła się mała ciemna chmurka. Wtem piorun z niej wystrzelił i niestety nie trafił w pobliską kępę ale dalej w wysoką trawę. Cóż, ten atak nie ma 100% celności. Był jednak pewien problem. Trawa zajęła się ogniem i po chwili całe połacie wysokiej trawy płonęły a stworki, które w niej żyły uciekały, zazwyczaj na drzewa co nie było dobrym pomysłem bo po chwili zostały otoczone płomieniami.

- Ups... - powiedziałem patrząc na efekty ataku Xande. Nie czekając aż sytuacja się pogorszy, postanowiłem ugasić ten pożar.
- Rene, użyj swoich telepatycznych zdolności i ostrzeż każdego kogo zdołasz. Shad, Electro i Meph, spróbujcie uspokoić spanikowane Pokemony i skierujcie je w jakieś bezpieczne miejsce. Xan użyj Żelaznego Ogona by wykonać rowy odgradzające trawę i drzewa od ognia. Vennie postaraj się ugasić pożar używając Fali, nie rób jednak zbyt dużej by nie zmyć Pokemonów znajdujących się na drzewach. Powiedziałem do podopiecznych, po czym sam ruszyłem pomóc Shadowowi pomóc przestrasznonym stworkom.

Twoje stworki nie były w stanie przedrzeć się przez linię ognia. Jedyna nadzieja w tym, że Vennie uda się ugasić płomienie Falą. Borsuczka skupiła się bo nie miała pojęcia, czy jest w stanie kontrolować ten atak na tyle by nie narobić większych szkód. Posłała swój wodny atak a do niej dołączyła się grupa wodnnych Pokemonów atakujących Wodną Bronią. Hydropompą. Wodnym pulsem, Praniem a a także Tańcem deszczu. Po kilkunastu minutach całe pogorzelisko niemal pływało w wodzie. Ludzie zajęli się leczeniem dzikich stworków przy pomocy swoich środków leczniczych.

- Dobra robota kochani - pochwaliłem podopiecznych sprawdzajac czy nic im nie jest. Może i nie udało im się wykonać moich poleceń ale starali się i to jest ważne. Ja również postanowiłem pomóc Pokemonom które ucierpiały w wyniku pożaru w moim wykonaniu, w tym celu sprawdzilem zawartość mojego plecaka. Kryło się tam kilka Lava Cookie, pare Potionów, kilka butelek Mleka MooMoo i spora ilość jagód, które zebrałem po drodze by wykorzystać je w razie nagłej potrzeby. Będa jak znalazł dla rannych

Znalazłeś kilka rannych Pokemonów i zużyłeś na nie 5 mlek Miltanków. Reszta trenerów zajęła się resztą stworków i zamaczaniem pogorzeliska. Nie wyglądało to wszystko zbyt specjalnie. Wtedy wyszło na przód kilku ludzi i wybrali swoje ziemne i roślinne stworki. Te pierwsze wyrównały ziemię i przekopały ją a te drugie użyły swoich ataków by zasadzić nowe rośliny. Było to rozwiązanie tymczasowe zanim naturalne rośliny nie odrosną. Tymczasem zorientowałeś się, zę jest późne popołudnie. Musiałeś powoli zbierać się by odnaleźć Ursulę.

- No powinno wystarczyć - mruknąłem lecząc ostatniego stworka. Dobrze że nikt bardziej nie ucierpiał. Na przyszłość muszę uważać z ruchami jakie stosuję.
- No dobra wiara musimy już wracać - powiedziałem zamykając plecak. Byłem ciekaw jak się ma trening czerwonookiej. Gdy byłem już gotowy razem z moimi podopiecznymi postanowiłem skierować się na powrót do jaskini gdzie trenowała dziewczyna.