Polowanie Filiposa

- Tradycyjnie - Odpowiedział bóg.
- Odetniemy Ci głowę! - Krzyknął przywódca.
Pokemony wzięły się do roboty

- Ale czym? Rogiem, biła tarczową, mechaniczną, a może taką tradycyjną co ją trzymają dwie osoby? Wiem! Na pewno któryś z was zna jakiś tnący atak! Wow, ale fajnie, a lekarz mówił że jestem zaraźliwie, śmiertelnie i nieuleczalnie chory, pomylił się frajer, nie zginę przez żadną chorobę która powoduje że ludziom i pokemonom odbija, tylko przez przesłodkie słoniki!

- Zamknąć go! - Krzyknął przywódca po czym odciął Ci palca nożem.

- Czekaj, gdzie mój palec?! Ukradli mi palec! Złodzieje! Policja, policja mnie bije!!! - Darłem się gdy mnie zamykano, ale bardziej się darłem, a niżeli stawiałem opór, adrenalina robi swoje i ból ni był wyczuwalny.

- Nie masz palca mała strata - rzekł Ryhron.
- O wodzie i chlebie - Doadł i zostawił Cię z Ekansami, Arbokami i Seviperami

Ej, ja się nie zgadzam głosie z nieba! Węże! Jakie węże?! Nie, tak się nie bawimy, zmieniaj mi je na poke węże bo to świat pokemon! Skąd pomysł na normalne zwierzęta!?

- Bo to świat ciemności Filipie. - Odezwał się głos i z ciemności wyłoniła się facetka.
- Uciekaj albo zginiesz. - Powiedziała.
Sevipery, Ekansy, Arboki już syczały. Jeden zeżarł twojego palca. Drugi oderwał Ci kawałek ucha.

- Ja tu dostrzegam paradoks prawny! Głosie z nieba, w tej strefie safari nie występują żadne pokemony wężopodobne! Wobec tego one nie istnieją...

Węże zniknęły.
- Wypuścić więźnia! - Krzyknął Rhyhron. Strażnicy rzucili Cię na kamienie.
- CHCEMY CHŁOSTY? - Pytająco krzyknął Rhyhron.
- TAAAAK - Odpowiedział tłum.

- Nie!!! Nie chcecie żadnej chłosty! To nie ładnie się bić z ludźmi, my jesteśmy z głupi by się bronić! - Powiedziałem, zerwałem się ze skał i zacząłem uciekać, te pokemony były dość powolne i miałem nadzieję że mnie nie dogonią.