Stworzyć Harem Lucario (18+)

Po skończonej robocie, mężczyzna postanowił cię uratować. W ten sposób przelecieliście chyba dwa dni. Niemniej jednak ominęło was największe zagrożenie, a i miasto Jubilife za bardzo nie ucierpiało. Zabezpieczenia nie spisały się najlepiej, ale jednak złagodziły powódź. Podobno w ciągu całej powodzi zginęło tylko dwieście osób z czego cztery pokemony, które oddały życie próbując ratować trenerów.
- Nareczka! – no tak. Ciebie to wcale nie interesowało! Mężczyzna zrzucił cię z Fearowa i nakazał iść w swoim kierunku. Czyli należało zacząć NAJPRAWDZIWSZĄ przygodę pokemon. Wysadził cię na drodze 204, czyli między Jubilife, a Floaroma. Mogłeś iść przez las, przez drogę aż do Eterna City skąd przez kolejne drogi do Celestic Town. Wybieraj!
Na 204 są Starly, Bidoofy, Budewy, Shinxy i Kricketoty.

No przydałyby się nowe pokemony. Przecież na razie mam tylko dwa.. Do tego jeden nie miał jeszcze skanu, więc to trochę dziwnie tak chodzić z jednym, legalnym pokiem. Więc najlepiej byłoby zapolować tutaj na jakiegoś ciekawego pokemona. Przydałby się zarówno latający, jak i elektryczny typ. Robaki też są fajne, jednak ja za bardzo za nimi nie przepadam, więc takie wolę omijać z daleka.. Jednak podczas poszukiwań Shinxów wolę unikać takie, które mają w pobliżu swoich rodziców, ponieważ nie chcę zostać zjedzony przez Luxreya.. A na pwno nie przez dzikiego.

Cóż, podróżowałeś około tygodnia, więc dwa pokemony to i tak dużo. Niemniej jednak był to twój wybór i wystarczyło twoje zdanie. Zdecydowałeś się na złapanie Shinxa, w porządku. Dlaczego nie? Może trafiłbyś na jakiegoś silnego i lubiącego ruchać w dupsko? Może. W każdym razie… Chwilę rozglądałeś się po krzakach. Dlaczego chwilę? Bo dość szybko zauważyłeś wesoło hasającego stworka. Co jakiś czas szturchał inne pokemony, jednak nie sprawiał dużego zagrożenia. Mogłeś się z nim zaprzyjaźnić lub stoczyć walkę pamiętając, że Riolu nie był w Centrum Pokemon od dłuższego czasu.

No dosyć ciężko jest odnaleźć sprawne centrum pokemon, kiedy świat się kończy, nieprawdaż ? A tak wracając do sprawy to lepiej załatwić to samemu.. Przecież to nie może być aż taki zły wybór, skoro on szturcha inne pokemony. Gdyby on cały czas trzymał się na uboczu i uciekał za każdym razem, jak ktoś podszedłby to by mogło być trudniejsze, jednak tak nie jest, czyli mogę spróbować podejść do niego i starać się go przekonać, że podróż ze mną to dobry wybór.. A przynajmniej na tyle dobry, żeby się na to zgodził.. Szkoda, że zapomniałem o tej profesii kiedy rozmawiałem z tamtym małym Riolu :/

Szkoda, że zapomniałeś o tej profesji podczas rozmowy z tamtym małym Riolu. Niestety, ale było już za późno, ponieważ wspomniany stworek został pożarty przez olbrzymiego Ursaringa. Ty jednak interesowałeś się przepięknym i dziecinnym jednocześnie Shinxem. Musiałeś go w jakiś sposób ogarnąć.
Kiedy tylko podszedłeś bliżej, Shinx przekręcił łeb w dół w ten sposób jakby uczestniczył w jakichś egzorcyzmach. Po chwili powrócił do normalnego stanu i uderzył cię w dłoń. Jak? Przygwoździł ją do twardego gruntu.
Niemniej jednak pokiwał głową.

No tak.. Trzeba próbować. Jednak skoro już moja ręka była przybita jego ciałem do ziemi to znaczy, że nie muszę za bardzo go przytrzymywać go przy sobie, jednak najlepiej będzie teraz obrócić ręke oczywiście jeżeli jest spodem w dół by zacząć drapać pokemona po brzuszku. Przynajmniej tyle mogę zrobić, żeby chciał tutaj zostać.. Nie chcę popełnić tego samego błędu, co ostatnio więc trzymam swoje palce z daleka od jego przyrodzenia. Jednak najlepiej też zacząć do niego mówić - No już malutki, spokojnie. Nie musisz się niczego bać. Wszystko w porządku. Jesteś bardzo miłym pokemonem, a po tym, co robisz widzę, że bardzo szukasz przyjaciół.

Mówiąc „pokiwał głową”, Mistrz Gry chciał powiedzieć, że pokemon wyraził zgodę na złapanie go. Cóż, był niesamowicie spokojny i radził sobie doskonale z ogarniającym go stresem. Znajdujące się nieopodal stworki nagle zanurkowały w gęste trawy mając na celu schować się przed wygłodniałym trenerem.
Po chwili zauważyłeś zmierzającą w twoim kierunku grupkę trenerów. Tworzyli ją bardzo młodzi ludzie w wieku mniej więcej siedemnastu lat.

Skoro oni idą, to wolę szybko wolną dłonią wyciągnąć pokeballa, żeby złapać Shinxa. Może i jest dość nadpobudliwy i ma lekkie ADHD, ale jest słodki i w przyszłości wyrośnie na pięknego Luxraya. Po wyciągnięciu kuli lekko "dotykam" nim dzikiego pokemona i jeżeli się słapał, to bardzo się z tego cieszę.. Aż tak, że go wypuszczam, żeby go przytulić.. No i przy okazji tego przytulenia mogę mu się przyjrzeć lepiej. Skoro już to mój pokemon, to jeżeli i on by tego chciał, to przecież możemy coś razem pokombinować w nocy.

Cóż, niestety Shinx nie miał pojęcia, co miałeś na myśli… miał tylko cztery miesiące, więc skakał dookoła nie pozwalając się nikomu dotknąć. Największym problemem była zbliżająca się grupa trenerów. Posiadali raperskie czapki i ciuszki, dodatkowo pozłacane medaliony i amulety. Śpiewali coś po Alolańsku. Wiedziałeś tyle, że mowa o kokainie.
Widząc twoją postać, cała grupa zatrzymała się i parsknęła jednocześnie śmiechem. Najgrubsza dziewczyna kopnęła cię w twarz i wypuściła swojego Snubbula.
- Walcz, no, walcz! – tylko tyle.

Zaraz.. Gdzieś o nich słyszałem, tylko nie mam pojęcia, gdzie dokładnie. Ale ten język wskazuje, że na pewno pochodzą z regionu Aloli.. Do tego nie mam za bardzo jak z nimi walczyć. Riolu jeszcze nie odpoczął, Skorupi nawet nie dał się mi zeskanować, a Shinx.. No może i jest słodki, ale nie wiem, czy coś by pomógł, do tego go jeszcze nie złapałem. Jednak coś muszę zrobić. Nie mam za bardzo ochoty na walki z takim kimś. Do tego pewnie jeżeli wygrałbym z jedną osobą, to inna by mnie od razu zaatakowała. Ta walka po prostu nie może być uczciwa. Więc wykorzystując chwilę ich nieuwagi stworzoną przeze mnie metodą "ej, spójrzcie tam" łapię Shinxa w ramiona i szybko uciekam jak najdalej w stronę miasta.