Gra Kiry Turnera

- No to nie rozumiem.. Ciekawe, kim ona może być.. Czyżby to był ktoś pokroju tych.. "Szarych Jedi" ? Tak randomowo rzuciłem tą nazwę. Może i słyszałem ją gdy czytałem opowiadania o "Gwiezdnych Wojnach" Jednak nigdy nie sądziłem, że one działy się na prawdę. Ale skoro ktoś u nas od nich jest to żeby przeżyć mógł użyć swojej wiedzy o historii, żeby stworzyć pozornie fikcyjną opowieść. Niezły zarobek jest z tego.. Jednak mam większe podejrzenia co do tego, czemu ten miecz mnie wzywał. No może i fajnie wygląda i pasuje mi do stroju, jednak nie chcę stracić ręki, a to się wiele razy działo. Jednak na razie wolę go wyłączyć, żeby nie kusić losu. Do tego chyba musimy poczekać na tamtą osobę albo jakieś wyjaśnienia.

-Szarych Jedi? Masz rację.
-No dobra, ale chyba nie będziemy sterczeć jak kołki w jednym miejscu i poszlibyśmy w głąb jaskini?
-Powinniśmy czekać na p.
-Odziały Imperialne? Nie dziękuję, ja nie chciałabym być pocięta przez ich naukowców. Lepiej nie. Idziemy w głąb. Może znajdziemy więcej pozostałości po ekspedycji.
Za wami są trzy odnogi w jaskini. Raczej nie powinniście się rozdzielać, dalej nie wiadomo czy tp co zabiło ekspedycje jeszcze żyje. A w grupie łatwiej by było z tym walczyć.

- Lepiej zostańmy razem. Nie wiadomo, co tam się czai.. A co do naukowców imperium to żeby was dostali musieliby najpierw złapać, a żeby to z kolei zrobić szturmowcy musieliby was trafić.. A wiecie, że cela to oni.. No w ogóle nie posiadają. Takim lekko żartobliwym tonem chciałem ich uspokoić. Bo przecież taki szturmowiec za silny nie jest. Może i w grupie stanowią jakieś zagrożenie, ale nadal nie potrafią strzelać. Do tego jaskinia byłaby dość ciemna, a poza ogonem Chare nie mielibyśmy źródła światła. No może i mógłbym użyć płomienia Rustyego, jednak podtrzymywanie go bardzo by go męczyło, a wolę zachować siły na potem.

-Może twoim mieczem dało by się rozświetlić pomieszczenie? Chociaż, to czarny miecz. Jak coś czarnego miało by generować światło?
-Miaaaaau!
-Typh, przestań.
-Ale to nie ja!
-Miauuuu!
-To miauknięcir nie brzmi dobrze.
-Prosze cię, kot miałby zniszczyć ekspedycje? Uzbrojoną?
-Nie zapominaj że Litten jest ognisty.
-Ale na zbrojach nie ma śladu ognia.
-Też fakt.
Wydawało ci się coś fioletowego przebiegło po suficie. Dwa małe fioletowe punkty.
-Co to było?

- Zaraz.. Czy wy powiedzieliście Litten ? Sporo słyszałem o tym pokemonie i przyznam, że po moich ekspedycjach po internecie muszę przyznać, że jego ostatnia ewolucja jest dość.. Seksowna. No może i nie w taki sam sposób, co Lucario, ale zawsze. Po chwili zdałem sobie sprawę, że powiedziałem to na głos i lekko zażenowany wolałem zmienić temat najlepiej pomówić o tych "plamkach". - Nie mam pojęcia, czym to coś może być, jednak lepiej jest mieć się na baczności. Ten region jak i pozostałe zamieszkują dzikie i bardzo niebezpieczne pokemony. Słyszałem o jednym takim lesie, gdzie podobno wszystkie pokemony są.. No powiedzmy duże, chociaż to mało powiedziane. Jednak kto tam wchodził już nigdy nie wracał.

-Ja tam nie chce wiedzieć o twoich fantazjach. A o lesie w Kanto słyszałem. Pogłoski i legendy.
Nagle na twoje plecy coś skoczyło. Bylo to cos małego.
-Nie ruszaj się! To Salandit! Może cie zatruć! Atakują zwykle stadnie, ten jest pojedynczy, ale groźny. Spróbuj się wywrócić na plecy, może go zgnieciesz.
-Nie możemy go
-Nie, nie możemy go zastrzelić. Strzał by nas może zdradził. Nie panikuj, to nigdy się dobrze nie kończy. Są groźne stadnie, jeden też jest groźny, ale nie aż tak bardzo. Upadnij na plecy, albo szybkim ruchem go zerwij z pleców, tak, zerwanie będzie bezpieczniejsze. Spróbuj złapać go za kark.

Sądzę, że dobrze będzie uwierzyć Chare, więc szybko staram się pochwycić jaszczura za kark. Najważniejsze, żeby nie złapać za ogon i żeby nie zatruł, bo przecież żadnego Antidote nie posiadam, więc lipa. Jak mi się uda zdjąć pokemona z siebie to od razu odrzucam go na bok.. Chociaż nie wiem, czy nie powinienem go zaatakować za to, co chciał zrobić, jednak nie potrafię tak bez powodu skrzywdzić pokemona (kij z tym, że ten chciał mnie zabić żeby zjeść) Jednak lepiej wrócić do tematu ich rozmowy. - Zaraz.. Czy ty powiedziałeś, że one ruszają się w stadach ? Bo jeżeli tak, to możemy mieć problem, bo chyba weszliśmy do ich gniazda.

-To już wiemy jak zginęła ta ekspedycja.
Chare zastrzelił Salandita.
-Tylko by pobiegł po pomoc.
Słyszycie że coś płynie w waszą stronę.
-Teraz pytanie. Imperioani, Pokemon, czy Moon? Czy randomowy trener? Mam nadzieję że Moon. Nie chcę zginąć przez Salandity. A miała być taka miła zima w tropikach. Poza Hoenn.
-Weź nie pierdol. To był tylko twój pretekst aby się spotkać z Moon i
-Nie ważne. Miała być zima w końcu bez śniegu. A to że przy okazji....
Zobaczyłeś coś idącego z jednej odnogi w waszą stronę.
-Miauuuuu!

- Kot ? Czyli są cztery opcje.. A raczej trzy, bo albo Litten albo Meowth albo ktoś robi sobie z nas jaja.. Wolałbym pierwszą opcję.. Z własnych powodów.. I nie oceniajcie mnie tak, jak gdybym chciał go zabić.. Przecież gdyby nie takie związki, to was by nie było tutaj. Cały czas wpatruję się w tunel, z którego dochodzi dźwięk modląc się do Arceusa, żeby to nie były Salandity. Pewnie nie ja jedyny nie przepadałbym za tą opcją, bo przecież wszyscy tu obecni chcą przeżyć do kolejnego dnia i nie być przekąską dla tych pokemonów. Do tego wolałbym Littena, bo mam własne powody ku temu.. Jest on uroczy i ma fajną ewolucję,a jego last jest seksowny.

Był to Litten... Z Salanditem w pysku.
-Serio? Myślałem że to Persian. Gdy wszyscy byliście odwróceni tyłem do wejścia do jaskini słyszycie że ktoś wychodzi z wody. Gdy się odwracacie, widzisz Moon. O ile "Moon" to tylko tutejsze przezwisko Ahsoki Tano. Z Star Wars.
-Więc, o jest Moon?
-Tak, to ja. Wzywaliście pomoc?
-Tak, przy okazji znaleźliśmy szczątki Republikańskiej ekspedycji, było tam kilka komunikatorów. Można by ih użyć aby wezwać wsparcie. Przeciwko Imperium.
-Dziwne, wyczuwam moc w tym miejscu. W jednym z was. I nie w tobie Chare, w Typh też. Kim jesteś?
Ostanie zdanie było ewidentnie skierowane do ciebie.