Gra Kiry Turnera

Jest ranek. Masz bardzo dużo czasu. Możesz się przejść, rozejrzeć po okolicy, ruota co chceta. Albo poszukać materiałów na zasadzkę.
//Sory za krótki odpis. Nie mam chwilowo weny//

//wybaczyłbym za skan Poohyeny//
No dobrze by było coś przygotować, jednak skoro on atakuje tylko tutaj, to jego jaskinia musi być w pobliżu, więc można poszukać jej.. Chociaż bez żadnego śladu może to być trudne, więc z tego pomysłu też zrezygnował.. Najlepiej dowiedzieć się jak najwięcej o tym terenie zabijając jednocześnie czas bo takie oczekiwanie może być bardzo nudne, to cały czas zostawił sobie Zorue i Rustyego do towarzystwa.

//Skan wyślę jutro na PW//
I tak stoicie jak jakiś NPC z erpega. Zoruę zaczęły chyba boleć łapy bo zaczyna drapać lekko ciebie o nogę i próbuje sie wspinać po nogawce. Rusty za to biega w koło gospodarstwa. Nagle zaczął szczekać po czym pobiegł w stronę Sadu. Lepiej się pośpiesz bo Rusty szybko biegnie. Bardzo szybko.

A jak byłem tym NPC to oświetlał mnie słup światła czy nie ? Bo jeżeli tak, to pewnie miałem jakiegoś questa. Ale wracając do tematu szybko biorę Zoruę na ręce i z podobną prędkością albo i nawet większą biegnę za Rustym starając się go nie zgubić.. Szkoda by było go teraz zgubić, chociaż prawdopodobnie i tak by wrócił, jednak lepiej dmuchać na zimne, żeby go nie stracić z oczu przed rozpoczęciem akcji Lucario.

Słup światła nie oświetlał. Gdy pobiegłeś za Rustim zobaczyłeś jak ten się szarpie z jakimś małym niebieskim lwem. Który jak cię zobaczył uciekł. Bardzo szybko uciekł. Rusty tylko na niego zawarczqł.

- Rusty, chodź do mnie. Nie powinieneś się oddalać - pomomo stanowczego tonu mówi wszystko z uśmiechem, dodatkowo niepokoi się trochę, bo gdyby coś ich teraz zaatakowało to może wypaść różnie, ale w większości wypadków pewnie skończyłoby się porażką.

No i nadszedł wieczór. Robi się ciemno. Słyszysz kroki w stronę pastwiska Miltanków. Przez chwilę widzisz krwisto czerwone oczy.
-Muuuuuuuu!

- Rusty, idziemy ! - Szybko zwrócił się i ruszył w stronę dźwięku, nie chciał zgubić tego pokemona, przecież to Lucario.. Te pokemony są bardzo rzadkie, więc spotkanie takiego, szczególnie tak dużego nie jest zbyt często spotykane, nie może stracić tej okazji.. Dla niego ważne jest też co innego, co kiedyś przypadkiem znalazł w internecie.. Jednak odnosiło się to tylko do Lucario, nie innych.

Nagle dostałeś czymś ciężkim w głowę. Śpisz. Nagle się Budzisz. Jetses w jakieś jaskini. Czujesz że coś ci się rusza w tyłku. Wsuwa i wysuwa.

Myśli sobie "zaraz, co jest ?" próbując się rozejrzeć i przynajmniej odszukać Zoruę i Rustyego, jednak najważniejsze jest to, żeby sprawdzić, co się dzieje z nim, przecież to nie jest normalne uczycie.