Gra Sloora Ryba

-Niestety zależy dla kogo.
Wyjmuje telefon i wybieram numer do mamy, jeśli jest zasięg mówię.
-Mama, zanim zaczniesz krzyczeć poczekaj, jestem w Slateport w towarzystwie pomocnika Profesora Bircha, odebrałem Quickiego z Littleroot i zmierzamy w stronę Mossdeep w celach obserwacji ewolucji Eevee. Jestem bezpieczny.

- Tak, tak - wszystko wiem. Profesor do mnie dzwonił. Tylko nie rób żadnych głupot. Wystarczy, zę ojciec siedzi w więzieniu za powiązania z zespołem Magma. Muszę kończyć, zadzwonię za kilka dni, papa - odpowiedziała Twoja mama. Nick na jakimś urządzeniu namierzył tani hotel i poszliście tam się przespać.
- Jeżeli chcesz, to tutaj jak w każdym innym mieście jest gym, może wyzwać lidera - rzekł chłopak a potem poszliście spać. Następnego dnia byliście już gotowi albo do kontynuowania podróży albo do zwiedzania miasta.

Czyli jednak go złapali, szkoda, ciekawe kiedy wyjdzie?
-Nie, liderzy na razie mnie nie interesują, bardziej bym poszukał jakiegoś stworka, słyszałem że w pobliżu żyją Minuny i Plusle a oba by mi się przydały.
Wypuszczam swoje Pokemony i wychodzę z hotelu.
-Moglibyśmy pójść pieszo w stronę Mauville a potem w stronę Fortree i drogą wodną do Lilycove skąd bliżej do Mossdeep.
Patrzę na Quickiego, już go sobie wyobrażam jako potężnego Glaceona rozgramiającego gymy i ligę.

- Dużo szybciej będzie płynąć przez morze. Większość stworków nie pokonała by wielkich fal pomiędzy Slateport a Pacifidlog, ale Wailord sobie poradzi. Dzień zajmie podóż tam, potem kolejny dzień do Mossdeep a potem kilka godzin do jaskini i będziemy się mieć z głowy - odparł Nick - miejmy tylko nadzieję, że po drodze Twój Eevee nie ewoluuje w nic innego bo będziemy mieli obaj przesrane. W tym regionie nie ma Eevee'ich i to, zę Twój się jakoś tu znalazł to dziwna historia.

-Tylko że według mnie bezpieczniej będzie lądem, chodzi właśnie o silne prądy i możliwy sztorm, co do Quickiego to bardzo dziwna historia, znalazłem go w ogródku gdy walczył z Pikachu, był bardzo zaniedbany i miał poszarpane futerko i liczne ślady przegranych walk. Wziąłem go do domu i został ze mną, sam nie wiem skąd się wziął w Mauville, teraz najchętniej poszukałbym jakiegoś elektrycznego stworka typu Minun, i wcale nie chodzi o rozładowaną baterię w telefonie-dodałem ze śmiechem.
Wypuszczam swoje Pokemony i myślę-Na liderów pójdę dopiero po ewolucji Eeviego, będzie wtedy potężnym Glaceonem!.

- Prawdopodobnie więc nie pochodzi w ogóle z tego regionu tylko komuś uciekł albo ktoś go wypuścił co jest nielegalne - odparł Nick po czym skwitował Twoją wypowiedź - mamy mało czasu an wypełnienie naszego zadania i dlatego nie będziemy błądzić po dżunglach gdzie żyją bardzo niebezpieczne Pokemony. Z Wailordem mamy pewność, zę przepłyniemy bezpiecznie przez morze. Poza tym nawet tam będziesz mógł złapać sobie elektrycznego Pokemona.
Po tych słowach Nick wypuścił swojego wieloryba i na niego wsiadł.

Wsiadam na Wailorda i patrzę na morze, nie chcę tego nikomu mówić ale się trochę boję, nikt nie wie gdzie po walce odpoczywa Kyogre a ja po pierwsze, nie darzę go sympatią po drugie, mam koszulkę z Groudonem i nie chcę oberwać Hydro Pompą.
-Quicky, wypatruj Carvanh, pirania może się nam przydać. A może po prostu w efekcie jakiejś wędrówki albo wszedł na statek pasażerski i tak się tu znalazł.

Wailord ruszył pełnym pędem. Po godzinie dopłynęliście do silnego prądu wodnego i mimo rozmiarów i siły wodny stworek miał pewne problemy z pokonaniem takiej przeszkody. Jednakowoż koło godziny siedemnastej po południu dopłynęliście do Pacifidlog. Nie była to juz osada z drewnianymi domkami. Teraz to miasto było ogromnym kurortem turystycznym. W oddali piętrzyła się wieża zwana Filarem Nieba. Na jej szczycie mieszkał niegdyś Rayquaza. Obecnie wyspa na której się znajdowała była połączona z Pacifidlog wąską ścieżką.
- Mamy trochę czasu więc możesz sobie poszukać wodnych Pokemonów na północnym brzegu miasta albo iść Do Filaru nieba popolować na duchy i inne takie stworki - rzekł Nick po czym dodał spotkamy się o 21 w Pokecenter.

-Spora ta "wieżyczka". Dobrze, postram się nie spóźnić. Quicky, choć! Nie lubię duchów, Quicky poszukajmy przy brzegu Carvanh, albo chodźmy do wędkarskiego po wędkę.
Idę do takowego sklepu rozglądając się za dobrą wędką na Carvanhę. Ciekawe ile lat ma ta wieża, kiedyś mieszkała tam Rayquaza, teraz nie wiadomo gdzie jest tak samo jak Groudon, Kyogre i mistrzowie szybkości Latios i Latias. Narazie legendy nie interesują mnie, kiedyś zapoluję na Groudona, kiedyś.

Dość szybko znalazłeś taki sklep. Kupiłeś wędkę i mogłeś iść sobie popolować na jakieś wodne stworki. Carvanhy były raczej rybami słodkowodnymi, ewentualnie żyjącymi w deltach rzek, ale zawsze mogłeś spróbować. Niektóre wędrowały daleko w morze i ewoluowały tam w Sharpedo, które z kolei głównie występowały w słonych morzach. Twój lisek wesoło kroczył koło Twojej nogi świadomy celu waszej podrózy. Był zadowolony z obrotu spraw.