Polowanie Filiposa

Dalej były tylko caterpie i wurmple, z tyłu usłyszałeś pisk cleffy.

~Nie, nie i nie... Espurr, Starly, Hoothoot, Ledyba... tak, takie pokemony bym łapał, ale Catepire i Wrumple, ja zwyczajnie nie lubię ich ostatnich ewolucji, Celff nie lubię tak czy inaczej w żadnym stadium, a łapanie poka, tylko po to by go sprzedać... to nie w moim stylu.

Zobaczyłeś ledybe, jednak pokemon bał się Ciebie.

Wyjąłem nieco karmy do wabienia pokemonów które dostałem przy wejściu i położyłem na ziemi przed sobą, po czym wykonałem dwa kroki w tył, ręce miałem cały czas na widoku, były otwarte i nic w nich nie trzymałem. Wszystko to zrobiłem spokojnie, bez gwałtownych ruchów.
- Spokojnie, nie chce ci zrobić krzywdy, jeśli chcesz poczęstuj się karmą. - Powiedziałem do pokemona spokojnym głosem.

Ledyba spokojnie zbliżyła się i zaczęła jeść karmę, gdy tylko skończyła jeść zbliżyła się do Ciebie po więcej.

~ Karma, najlepszym przyjacielem trenera...
- Widzę że ci smakuje. - Powiedziałem spokojnie, a zarazem wesoło do pokemona i wysunąłem przed siebie otwartą dłoń, a na niej oczywiście karmę.

Ledyba wcięła cała porcję jaką jej dałeś.

~Om, nom, nom, ależ z niej żarłok, albo z niego...
- Widzę, że ci smakuje. Wiesz, jakbyś się do mnie przyłączył, to miałbyś takie przysmaki codziennie. - Powiedziałem do pokemona, jednocześnie podsuwając mu pod nos kolejną porcję karmy.

No biednronka wcięła kolejną porcje pokazując, ze już ma dość po czym zaczęła odlatywać...