Dzikus na wolności! - Gra makroska

- Ty wredna małpo! - Poocheyna jest wyraźnie wkurzona. - Jak mogłeś?! Tak naprawdę nie kochasz Poocheyn i nie powinieneś mieć żadnego pokemona! A teraz idę spać w głęboki sen.
Wkurzyłeś rzeźnika, a ten odciął Ci (To czym sikasz) po czym zaczął się śmiać i uwolnił Ciebie. Eevee jednak gdzieś znikła. Możesz go zostawić na śmierć albo go znaleźć... Wybór należy do Ciebie. Eevee równie dobrze może być teraz krojony, a twoje poszukiwania pójdą na marne, ale przypomnij sobie swoje motto. No, ale też krwawisz i musisz iść do szpitala. Co zrobisz najpierw?

Oczywiście łapię poochyene w ręce, newet jeśli nie chce tego. Mówię jej- Kocham wszystkie pokemony, nie pozwolę Ci umrzeć! następnie biegnę w kierunku w którym była eevee łapiąc mojego stworka.(to co odciął mi rzeźnik)
-Poochyena, wiem że mnie nie lubisz ale powinnaś pomóc mi i eevee z dobrego serca. Ja wiem że to przeze mnie zginęły tamte pokemony, poprostu nie umiem się przyznać do błędu. Przepraszam Cie za to! Zmieniłem się! Teraz chcę pomścić wszystkie zabite poochyeny! Proszę Cię spróbuj zagryźć tamtego Rzeźnika. Nie pozwól mu zabijać więcej pokemonów i ludzi! Ja wiem że możesz to zrobić! Ugryź go w szyje tak abyś przegryzł mu tchawice!
Po tych słowach ruszyłem w dalszy bieg w kierunku eevee rozglądając się wszędzie czy go nie ma.

Poocheyna otworzyła oczy i zaszczekała radośnie.
- Skoro mamy taki sam cel, to  czemu nie. - Mówi po Poocheynemu i rozwiązuje linę, po czym rzuca się na rzeźnika i zagryza go. - I jestem dziewczyną.
Poocheyna załatwiła rzeźnika i poszła pomóc Ci szukać Eevee. Długo nie szukaliście, bo okazało się, że Eevee ratował inne jeszcze zdrowe stworki. Swojego ekhem schowałeś do kieszeni. Będziesz musiał iść do szpitala i zapytać co zrobić. No i wypadało, by znaleźć jakieś ubranie, bo goły po mieście chyba nie będziesz chodził... Chyba, że nie będziesz się wstydził. W sumie to przyzwyczaiłeś się do ludzi, którzy Cię obrażają. Eevee przytulił Ciebie, a wszystkie Poocheyny oprócz tej. która zabiła rzeźnika uciekły.
- No, więc chcę Ci pomóc w zabiciu tych rzeźników. - Zaczyna Poocheyna po psiemu. - Możesz mnie złapać, jeśli chcesz.
Eevee wydawał się być zadowolony. Chyba dlatego, że może przypomnieć sobie, jak kiedyś bawił się z małymi Poocheynami. Wybór należy do Ciebie.

Ok rzucam w nią delikatnie pokeballem, skoro chciała się złapać na pewno się udało.  Wypuszczam ją i robię jej scan.
Nawet nie wiecie jak się cieszę że was widzę! mówię do nich po czym przytulam się do nich.
Poochyeno byłaś wspaniała! Cieszę się że uratowaliśmy te biedne stworki. A wam nic nie jest? Jak się czujecie?
Puściłem pokemony, zabrałem martwemu rzeźnikowi tasak (buhahahaha) i zacząłem szukać jakiejś rzeczy która mogłaby się mi przydać. Co jakiś czas przygwizdywałem i uśmiechałem się w kierunku pokemonów.
Poochyeno znasz może kogoś kto mógłby nam pomóc? zapytałem

Ball się trząsł i trząsł około piętnastu minut. W końcu przestał, a ty złapałeś swojego pierwszego pokemona! Brawa! Na razie chyba nie będą Ci potrzebne inne


Poziom: 3
Łańcuch ewolucji: Poochyena - (18lvl) - Mightyena.
Ataki: Pchnięcie(Tackle)
Pozostałe ataki: -
Charakter i historia: Urodzona w lesie z innymi Poochyenami. Została złapana przez rzeźnika o imieniu Michael Jackson. Ma taki sam cel jak trener - zniszczyć rzeźników którzy zabili jej rodzinę. Jest raczej wredna.
Zdolność: Ucieczka(Run Away) - Pozwala w każdej chwili uciec z walki z dzikim pokemonem.
Poochyena pokręciła głową. Co zrobisz?

No nic skoro nie jesteście bardzo ranne poszukajmy tu różnych przydatnych rzeczy, w końcu musi tu coś leżeć po za tym tasakiem który wziąłem. Nałożyłem na siebie ubranie rzeźnika myśląc jak sie nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Po zakończonych poszukiwaniach zebrałem łup i wyruszyłem w kierunku PokeCenter. Życie i Zdrowie pokemonów jest ważniejsze od mojego ekchem.
-Co chcielibyście zrobić po wizycie w Centrum Pokemon? Wiem! Pójdźmy do sklepu kupie wam jakieś przysmaki w nagrodę za odwagę! Co wy na to? zapytałem moich pokemonów biorąc je na ręce.

Założyłeś strój rzeźnicki i poszedłeś do Centrum Pokemon. Kiedy szedłeś w ziemi otworzyła się wielka dziura do której spadłeś. Znalazłeś się w jakimś ciemnym miejscu. Człowiek uczęszczający do szkoły wziął by to za Hades, ale Ty w ogóle się nie uczyłeś. Przed sobą ujrzałeś:
Takiego oto Pana.
- Witaj chłopcze. - Złapał się za brodę i rzucił jakiś czar na tajemnicze drzwi. Wyskoczył stamtąd Houndoom z trzema głowami! Twoje pokemony same schowały się w balle.
- Zabawimy się Persefono! - Krzyknął starzec.
Kobieta wyszła i zaczęła całować się z facetem na twoich oczach. Trochę już przesadzali, a Ty masz tylko jedenaście lat. Dziwna ta sytuacja, ale co poradzić. Takie twoje marne życie Dzikusku. Wpatrywałeś się tak w całujących się dziwnych ludzi.

-Ej tu siedzi młodzież! krzyknąłem.
Chwila ten hoondoom przydałby mi się do teamu tylko jak go złapać? No nic, muszę się stąd wydostać!
E, ty nadęty bubku! Wypuszczaj mnie stąd bo Ci ryło skwaszę! wrzasnąłem -A ty stara prukwo co się tak na mnie lampisz? Chcesz żebym wydłubał Ci te twoje brzydkie oczy? Idźcie się lizać do sypialni! Ale pierw mnie wypuście! I dajcie temu pieskowi miętówki wali mu ze wszystkich trzech jap!
Mówiąc to zacząłem szukać jakiejś broni, byle kamienia! Przecież wszystko może się przydać!

- Giń nędzny przybyszu! - Krzyknął i rzucił w Ciebie jakąś mroczną strzałą. W ostatniej chwili znowu spadłeś do jakiejś dziury, ale tym razem znalazłeś się w... morzu! Jesteś w wodzie, ale możesz oddychać i w ogóle. Podpłynął do Ciebie jakiś facet. Wyglądał tak:

- Witaj Ty niepochodzący z wody stworzeniu! - Przywitał Cię. - Chciałbyś poznać mojego syna? - Percy mamy gościa!
Przypłynął do Ciebie taki oto chłopak:

- Jakiej to płci? - Popatrzył pytająco na ojca.
- Skąd ja mogę wiedzieć? - Odpowiedział pytaniem. - Perso sprawdź to!
Persa podpłynął i ściągnął Ci spodnie. Przypatrzył się dokładnie po czym ponownie je założył.
- Kobieta. - Uśmiechnęła się i odpłynęła.
- Chciałem kolegę ojcze! - Krzyczy Percy.
- Nic Ci nie poradzę. - Odpowiada jego ojciec.
Przyglądają się tobie. Chyba nie wiedzą kim jesteś. To się powoli staje być dziwne. Chyba powinieneś znaleźć jakieś wyjście albo coś. Teraz już braknie Ci powietrza. Lepiej wypłyń na powierzchnię chyba, że chcesz umrzeć. Jeśli nie wypłyniesz twoje pokemony będą żyć, ale Ty nie.

-Ej chwilunia bejbe daj mi wypłynąć na powierzchnie jak chcecie to chodźcie ze mną Będzie lux. Powiedziałem -A ty Percy wiedz że jestem facetem tylko jeden wariat odciął mi ekchem, jednak ty się przebież bo szczerze mówiąc wyglądasz jak homoseksualista. Próbowałem go zezłościć aby z gniewem wyrzucił mnie na powierzchnie. Przy okazji pokazałem swojego odciętego ekchem. Miałem nadzieje że zostanę wynurzony, a po za tym interesowało mnie jak oni oddychają pod wodą więc zapytałem ich:
-Jak wy to robicie że oddychacie pod tą wodą?