Gra Arca - Shadica

Smok odwrócił głowę gdy zaproponowałeś mu imię. Wtedy dex uzupełnił Ci dane o pewien wątek:
"Dragonair urodził się jako Dratini w strefie Safari w regionie Kanto. Gdy ewoluował został złapany przez pewnego trenera i mimo iz początkowo mu się to nie podobało przyzwyczaił się do niego. Trener jednak po wielu latach od tego zdarzenia zmarł a smoczysko zostało samo na świecie. Nie potrafi łatwo zaufać innym ale odznacza się dużą bojowościa i inteligencją."

- Hmm... widzę że twoja historia nie jest wesoła przyjacielu, ale nie martw się. Zapiekuję się tobą - powiedziałem chcąc pogłaskać stworzenie. Częściowo rozumiałem jego zachowanie. Ja również zamnąłem się w sobie po stracie rodziców. Jednak dzięki pomocy mistrza otworzyłem się na innych. Wspólne treningi były dla mnie oderwaniem od smutnego dzieciństwa. Dlatego postanowiłem pomóc się otworzyć nowemu towarzyszowi.

Smok buchnął parą z nozdrzy i zakręcił się niespokojnie po sali. Następnie zamienił się w czerwoną energię i zniknął w swoim ballu. Widocznie długa droga przed wami.
- Ja bym na niego nie liczyła jeżeli chcesz użyć go w najbliższej walce z liderem tutejszego gymu - rzekła Ursula i chyba miała rację. Był to silny stworek a to oznacza, zę spędził dużo czasu na treningach z trenerem i tylko jemu mógł być posłuszny. Zmiana trenera nigdy nie wróży nic dobrego.

- Nie szkodzi. Troche go rozumiem, w końcu stracił trenera, a ja znam ból po stracie kogoś bliskiego. On potrzebuje czasu i kogoś kto się nim zajmie. - odpowiedziałem patrząc na Safari Ball. Wiedziałem że czeka mnie dużo pracy i że efekty nie pojawią się odrazu, ale nie zamierzałem się z tego powodu poddawać. Później będę musiał zapytać prof. Juniper o historię tego Pokemona.
- No dobrze czas ruszać - westchąłem chowając Ball, po czym skierowałem po swoje Pokemony.

Koordynatorka kiwnęła głową w geście zrozumienia i razem udaliście się po swoje Pokemony. Kiedy już otrzymałeś balle spojrzeliście na zegarek na którym wdniała godzina 15.40. Nawet nie zauważyliście kiedy zrobiło wam się późne popołudnie a wy nawet nie jedliście śniadania a tymczasem była już pora obiadu. Zaczęło wam burczeć w brzuchach co oznaczało, że trzeba skorzystać z miejscowej stołówki.

- Huh? To już tak późno? - spytałem patrząc na zegarek. Głośne odgłosy z mojego brzucha były wystarczającą odpowiedzią na moje pytanie. Bez zastanowienia skierowałem się w stronę stołówki, bądź co bądź nie potrafiłbym walczyć o pustym żołądku. Wypuściłem też podopiecznych by się pożywili jednak wstrzymałem się przy Xande bo nie wiedziałem jak się zachowa. Po chwili namysłu zawołałem reszte towarzyszy.
- Słuchajcie druzyna. Mamy nowego kolegę w zespole. Jest on trochę przybity więc chciałbym was prosić abyście ciepło go przyjeli. - powiedziałem spoglądając na podopiecznych, po czym zwróciłem się z pytaniem do Rene
- Rene będziesz mógł mieć na niego oko przy pomocy telepatii? Trochę się o niego martwię - dodałem wypuszczając smoka

Usiadłeś przy stoliku z Ursulą a Twoje stworki zostały w części dla Pokemonów. Dragonair zachowywał bezpieczną odległość od reszty ale jadł spokojnie. Pół godziny byliście już po jedzeniu a godzina zbliżała się do wieczoru.
- Co robimy? - spytała Ursula odstawiając swój talerz i Glooma na krzesło, który wolał jeść z wami.

- Chyba teraz spróbuję zmierzyć się liderką Gymu. - odpowiedziałem bawiąc się widelcem, po czym przeniosłem wzrok na Xande.Jego neutralne zachowanie wobec reszty drużyny dobrze rokowało, ale widać było że minie trochę czasu zanim się dobrze poczuje w towarzystwie.
- Spróbuję potem czegoś dowiedzieć się o nowym towarzyszu od prof. Juniper i zdobyć jakoś jego zaufanie -dodałem podnosząc się od stołu. Nadszedł czas wystawić moje umiejętności na poważną próbę.

Poszliście więc do gymu i wyciągnąłeś numerek po czym usiadłeś w poczekalni. Po Tobie przyszło jeszcze kilkanaście osób. Przez megafon wygłoszono komunikat, ze wszyscy dzisiaj walczyć nie będziecie ale na szczęście Tobie się udało załapać jako przedostatniej osobie.
Weszłeś na arenę, która była porośnieta trawą i pachnącymi kwiatami, których zapachy mieszały się ale mimo wszystko nie było to mdlące. Ursula zasiadła ponad arenę na trybunach. Na salę wyszedł chłopak w jasnozielonej koszuli, brązowych rurkach i bujnej, kręconej czuprynie w krwistoczerwonym kolorze. Sędzia również do was dołączył.
- Walka pomiędzy Arciem Stormem a Gropiusem Leraną, liderem sali Fortree, specjalistą roślinnych stworków, każdy zawodnik może użyć 4 Pokemonów z możliwością wymiany - rzekł sędzia. Widocznie dane z internetu nie były zbyt dokładne... Chłopak wyrzucił ball, z którego wyszedł dość pokaźny stworek - Tropius.

- Typ trawiasty? Cholera powinienem zaktualizować baze danych... no nic jedziemy z tym koksem - pomyślałem wypuszczając Vennie. Pierwszy przeciwnik miał typy trawa/lot więc Vennie miała sporą przewagę dzięki Lodowemu Promieniowi, a przynajmniej miałem taką nadzieję.
- No dobra malutka zaatakuj Pazurem Cienia, następnie użyj serii Lodowych Promieni by go zamrozić i ponów atak Pazurem Cienia. Bądź czujna i uważnie obserwuj przeciwnika. Możliwe że zaatakuje pyłkami więc uważaj na takie ataki