Gra Arca - Shadica

- Tak mawiają. Przynajmniej tak było jeszcze kilka lat temu. Może obecnie ludzie już zeszli z drzew - zażartowała dziewczyna i ruszyliście przed siebie. Maszerowaliście przez kilka godzin gadając o głupotach. Minęliście zamglone tereny nieopodal Safari. Oboje złapaliście tam po jednym Pokemonie więc mimo strasznej aury kojarzyło wam się to miejsce dobrze. W końcu dotarliście do lasu deszczowego usytuowanego za tym terenem. Wysokie drzewa, zarośla i wszechogarniająca wilgotność. Oddish zeskoczył z dłoni Ursuli i spacerował się radośnie. Musiało mu się tu bardzo podobać. W pewnym momencie odbiegł gdzieś dalej i zniknął wam z oczu.
- Oddish, czekaj! - rzekła dziewczyna i pobiegła za swoim stworkiem po czym usłyszałeś tylko - aaaa!

- Co do jasnej... - powiedziałem puszczając biegiem za Ursulą gdy usłyszałem krzyk dziewczyny. W biegu wypuściłem Vennie by pomogła w poszukiwaniach czerwonookiej.
- Cholera, cholera, cholera! Że też odrazu za nią nie pobiegłem zamiast puszczać ją w te chaszcze samą - warknąłem do siebie brnąc przez wysokie trawy. Musiałem ją jak najszybciej znaleść i jej pomóc. Oby Vennie z Shadowem znaleźli jakiś trop.
- Ursula! - krzyknąłem przedzierając się przez trawę.

Ruszyłeś przed siebie ze swoimi Pokemonami i po chwili spotkało was to samo co Ursulę. Spadliście po obsuniętej ziemi prosto w krzaki co zaamortyzowało upadek. Tam też była Ursula razem ze swoim Oddishem, który tańczył razem z innymi takimi stworkami wokół małego źródełka - cicho, zaczęło się - rzekła dziewczyna i razem oglądaliście przedziwne zjawisko. Oddishe podskakiwały robiąc obroty w powietrzu jakby tańczyły balet. Woda ochlapywała je delikatnie. Nagle ze wszystkich stron zaczęły schodzić się Gloomy, Vileplumy i Bellosomy. Śpiewały jakąś Pokemonową pieśń. Wtedy wszystkie Oddishe rozlśniły jasnym blaskiem i ewoluowały w Gloomy. Całe towarzystwo rozeszło się w swoje strony a Ursula poszła uściskać swojego nowego towarzysza.

- Auuuuu... - jęknąłem oblały po czym rzuciłem cichą wiązkę przekleństw wydostając się z krzaków. Może i lądowanie było miękkie ale bądź co bądź bolesne. Tak czy inaczej ulżyło mi widząc czerwonooką całą i zdrową. Po szybkim sprawdzeniu stanu obrażeń swoich oraz Vennie i Shada skierowałem się do dziewczyny.
- Gratulacje - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Z jakiegoś powodu szczęście towarzyszki również mnie cieszyło. A może to tylko dlatego że nic jej się nie stało? Mniejsza... grunt że wszyscy są cali.
- Wiesz... mocno mnie nastraszyłaś - powiedziałem wycofując Vennie do Balla.

- Ruszajmy już lepiej dalej - rzuciła machając ręką w geście "weź przestań". Jej Gloom dreptał grzecznie obok niej a ona obracała w ręce pomarańczowy kamień. Szybko rozpoznałeś, zę jest to kamień słoneczny, bardzo rzadki minerał, którego radiacja potrafi ewoluować kilka rodzajów Pokemonów a w tym nową ewolucję koordynatorki.
- Nie wiem czy powinnam zrobić to już teraz - rzuciła przerywając milczenie.

- Cóż wszystko zależy od tego czy Gloom pragnie ewoluować wyżej - odpowiedziałem rozprostowując obolałe kości. Widok kamienia przypomniał mi, że Shady też ewoluuje w ten sposób w Flareona, Jolteona i Vaporeona, ale jakoś nigdy nie myślałem by ewoloować go tą drogą. Swoją drogą nie byłem w stanie sobie wyobrazić Shada w którejś z tych form.
- Ja chciałbym ewoluować Shadowa w Umbreona, ale w sumie jeśli ewoluuje coś innego to także sprawi mi, to radość. Ważne żeby Pokemon dobrze, się czuł w swoim nowym wcieleniu - powiedziałem głaszcząc Shadowa.

- To ustaliliśmy już dawno. Ewoluujemy się. Cóż, zrobię to w mieście - rzekła i schowała kamień do torby.
Przedzieraliście się przez dżunglę w milczeniu. Od dawna byliście już mokrzy od rosy znajdującej się na roślinach. Błotnista ziemia też nie należała do przyjemności. W końcu zorientowałeś się, ze zrobiło się ciemno.
- Musimy się tu rozbić - rzuciła Ursula gdy doszliście do mikroskopijnej polanki. W sumie było to bardziej miejsce bez dwóch czy trzech drzew. Dość suche bo na podwyższeniu więc dobre na mały obóz.

- Popieram pomysł - odpowiedziałem dziewczynie zdejmując plecak i wyciągnąłem mały namiot który odrazu zacząłem rozkładać. Gdy tylko skończyłem rozejrzałem się się odrobinę.
- Pójdę pozbierać jakiegoś suchego drzewa na ognisko. Będę niedaleko, w razie potrzeby zawołaj - powiedziałem kierując kroki w stronę najbliższych drzew. Po drodze wypuściłem Rene do pomocy.
- Hej Rene zbierzesz trochę suchych gałęzi na rozpalenie ogniska?

- Spoko - odrzekła dziewczyna iw jednym momencie rozstawiła swój namiot. Następnie wypuściła swojego Garchompa, który ułożył się wokół domku jak smok pilnujący Złotego Runa.
Ty natomiast z Rene ruszyliście zbierać chrust. Ty po jednym patyczku a psychiczny stworek cały stos za pomocą Psychokinezy. Kiedy wróciliście Flareo Ursuli podpalił stos i mogliście się ogrzać przy cieple jakie dawał ogień.

Wypuściłem resztę ekipy z Balli i wsypałem każdemu karmy do odzielnej miski, po czym wyciagnąłem kilka śrubokrętów i kluczy, usiadłem przed ogniskiem, i zacząłem majstrować przy ramieniu. Chciałem dodać nowy moduł do komputera by rozszeżyć jego działanie. Od czasu do czasu rzucałem rzucałem spojrzenie to na Ursulę to na Pokemony. Mineły raptem dwa dni a miałem już 4 Pokemony w tym 2 ewoluowane oraz pewnego rodzaju towarzyszkę podróży. Myśląc o tym mimowolnie uśmiechnąłem się z nad swoją robotą.