DayCare Aquy

Vulpix zaczął płakać i sam wskoczył Ci do pokeballa.
-A więc jednak to twój pokemon! Adepcie Gieniu! Przybiegł jakiś młody chłopaczyna.
-Tak sierżantko? Spytał.
-Przesłuchaj tego człowieka! Po tych słowach adept zabrał Cię do ogrodu.

- Dzięki Vulp - rzekłem do poka w ballu. Następnie ruszyłem za uczniem Gieniem adeptem sztuki magicznej...policyjnej. Ciekaw jestem jakie zarzuty mi postawią. W sumie to nie moja wina, ze ten pok narobił takich szkód.

-Er, no tak tak tak. Pfff... Widać że policjant nie był siebie pewny. -No więc opowiedz mi jak tu trafiłeś i co się stało. Powiedz mi też dlaczego twój pokemon jest taki zły i co robisz jutro wieczorem.

- No więc przyszedłem tutaj wzmocnić mojego stworka. Nie wiem czemu jest taki zły, może coś zjadł nieświeżego. A jutro wieczorem nic nie robię i możemy iść na tę randkę.

-Policjantko Jenny, to nie jego wina! Vulpix był zły na tych pracowników! wrzasnął do policjantki po czym szepnął do Ciebie -To do jutra miśku, ja już muszę iść. A na pożegnanie wysłał Ci całuska.

Wypuściłem Vulpixa wcześniej stwierdzając, zę policjanci to idioci, bo nie dość, zę zaprasza obcego na randkę to jeszcze nie mówi gdzie i o której. Następnie pokiwałem palcem na Vulpixa w geście "no, no, no!" po czym puściłem do niego oczko.

Vulpix zrobił smutną minkę po czym polizał Cię po twarzy. Łapkami pokazał serduszko a następnie wskazał na Ciebie i na tamtego policjanta.
Zobaczyłeś smutnych pracowników DayCare, może wypadało by ich przeprosić?

Nie, mam ich gdzieś. Wracam z Vulpem do pracy nad jego rozwojem i tężyzną fizyczną. Przyszliśmy tu w konkretnym celu i mamy zamiar go osiągnąć. Tak więc wyciągam z mojej torby frisbie i rzucam mojemu stworkowi.

Stworkowi nie spodobało się twoje zachowanie, machnął ogonem i odszedł w kierunku tamtych panów. Po chwili na niebie zobaczyłeś Butterfree, czyżby to był ten sam co wtedy?

Wisi mi to. Spacerkiem udaje się pod jakieś drzewo by sobie odpocząć. Najwyżej Vulpa dosięgnie karma i za nieposłuszeństwo znów oberwie jakimś fajnym atakiem od motyla. Hueueueueueue.