- Cóż... - mówię cicho, uśmiechając się lekko do Foxy. - To była idealna walka, wiesz? W przyszłości będziemy musieli trochę popracować nad minimalizacją obrażeń zadawanych przez przeciwnika, ale jak na początki podróży nie jest źle...
Nadal nawijając do lisiczki, kieruję się w stronę Oreburgh. Mam szczerą nadzieję, że dojdę tam szybko, ale cóż, wszystko zależy od tego, jak będzie po drodze, prawda? A nie jestem diabelnym jasnowidzem.