Polowanie Shadica.

Usłyszałeś wycie. Za tobą pokazała się wataha Hondour. Houndour, który jadł ucieszył się i podszedł do jednego Houndour. To chyba jego matka.

Wstałem zabierając opróżnioną miskę którą schowałem do plecaka. Następnie oparłem się o drzewo przyglądając się psowatym.

Za tobą był mały Tegip.

Rzuciłem w prosiaczka Balem który wcześniej schowałem w kieszeni.

Stworek mimo to wyszedł z niego i popędził przed siebie wystraszony.

- Shady pomożesz mi go znaleść? - spytałem podopiecznego zakładając plecak na plecy.

- Nie - odpowiedział lisek.

- Zaraz co? Od kiedy ty mówisz?- spytałem stworka patrąc na niego niczym kosmita na kapustę.

- Ja nie mówię - odpowiedział - wydaje Ci się.

- Mhm... mogę wiedzieć czemu nie chcesz? - spytałem siadając na ziemi. Nie było sensu wykłucać z Shadem jednak ciekawiły mnie powody dla których odmówił.