Gra Petera - Jokera

- A więc za mną - powiedział facet i skierował się w stronę kuchni. Gdy tam weszłeś ujrzałeś marmurowe blaty i piękne drewniane meble. Na płycie indukcyjnej właśnie smażyły się kotlety a kucharz pracowicie mieszał coś w garnku - Armandzie, zrób coś temu młodzieńcowi, co sobie zażyczy. Ja za chwilę wrócę.
Facet obrócił się i wyszedł z kuchni w nieznanym Tobi kierunku. Ty za to zostałeś w luksusuowej kuchni z kucharzem.

- Jeśli to możliwe to poproszę zapiekankę, gofry, naleśniki, kurczaka i cole, a no i kebaba, lody owocowe, kakao, płatki, frytki i popcorn. - Mówię po czym siadam na najbliższym krześle jeśli je w ogóle znajdę. Pewnie wszystkiego nie zjem, bo mój brzuch tyle nie zmieści, ale co mi tam żyje się tylko raz. Zacząłem się zastanawiać co będzie jeśli będzie za ciemno, a ja będę musiał sam wracać do miasta. Przypomniałem sobie sytuację kiedy złapałem Ponytę i musiałem przesiedzieć w lesie całą noc. Chyba nie powinienem mieć większych problemów, ale las w nocy wydaje się być straszny, a jak facet w garniturze mówił
'' Ach tak, żyje tu dużo Pokemonów, na pewno któryś z nich potrafi siać takie spustoszenie ''

Kucharz spojrzał się na Ciebie srogim spojrzeniem po czym wbił dwa jajka na patelnię, dodał trochę cebuli i kiełbasy po czym wrzucił Ci wszystko na talerz. Nalał Ci też soku pomarańczowego.
-Smacznego, jajecznica i sok - rzekł po czym zaczął zmywać swoje narzędzia. W końcu zaczął ostrzyć nóż co nie napawało Cię zbyt miłymi uczuciami.
Po jakiś kilkunastu minutach wrócił facet w garniaku - i jak? Smakuje?

Zacząłem jeść. Nie za bardzo mi to smakowało i kucharz wydaje się być wredny.
- Smakuje. - Skłamałem, bo w ogóle nie smakuje mi to co zrobił kucharz. Czy to moja wina, że ma taką prace i musi gotować? Nie i niech teraz nie marudzi poza tym facet w garniaku wyraźnie powiedział '' Zrób temu chłopcu co sobie zażyczy ''. Fakt chyba za dużo sobie zażyczyłem i wybrzydzam, ale to co przygotował w ogóle mi nie smakuje.
- Chciałbym już niedługo wracać do miasta. - Mówię. - Ale nie wiem co z ciemnościami i pokemonami które sieją spustoszenie.
Miałem nadzieje, że facet mnie bezpiecznie odprowadzi do domu, ale jeśli nie to nie będę rozpaczał i po prostu wrócę sam narażając się na niebezpieczeństwa.

Mężczyzna uśmiechnął się.
- Możesz zostać tutaj na noc. Mamy mnóstwo wolnych pokoi - powiedział życzliwie i usiadał przy podeście na którym jadłeś. Kiedy już skończyłeś facet zatarł ręcę - może chcesz zwiedzić dom?
Fakt, dom w środku był bardzo ładny, odnowiony i w ogóle. Fajnie by było pozaglądać w tak bogate zakamarki.

- Och dziękuje Panu za propozycję noclegu i na pewno z niej skorzystam. - Uśmiecham się. - Oczywiście, że chcę zwiedzić pański dom uważam, że na pewno jest ciekawy i warto go zwiedzić. - Znowu się uśmiecham.
Chciałbym zwiedzić dom może znajdę coś ciekawego i wartego uwagi. Dom był faktycznie ładny i odnowiony powinno być tutaj dużo takich rzeczy. Facet wydawał się być miły, ale to jakieś dziwne. Obcy facet każe kucharzowi przygotować mi jedzenie, proponuje mi nocleg, W ogóle nie wścieka się, że tak wtargnąłem do jego domu. Dziwna sytuacja, ale może jest po prostu miłym człowiekiem, a może chce mnie zabić? Nie mogę o tym myśleć. Facet po prostu jest miły i tyle.

- Dobrze, chodź więc za mną - rzekł facet i ruszyliście na wycieczkę. Pokazał Ci piwnice ze spiżarniami, wszystkie koryatrze, pokoje gościnne, swój gabinet. Balkon a nawet strych. W końcu wróciliście do częśći mieszkalnej - tu jest Twój pokój. Masz tam telewizor więc możesz sobie pooglądać, byleby nie do późna. Dobrej nocy - rzekł i po ostatnich słowach zniknął za zakrętem korytarza. Sytuacja była podejrzana ale błąkanie się o tej porze po lesie też mądrym nie było.

Wszedłem do pokoju. Chciałem znaleźć jakieś informacje o tym facecie nie wiadomo kim jest. Może siedział w więzieniu i tak jak wcześniej myślałem będzie chciał mnie zabić... Postanowiłem otworzyć drzwi i poszukać jakiegoś gabinetu w którym mogłyby być jakieś dokumenty czy coś w tym stylu. A może... ten facet to jakiś przywódca zespołu Detecto! Po tej myśli chciałem jak najszybciej się stąd wydostać. On może mnie zabić, a pożyć jeszcze chce! Może Starly pomógłby mi się stąd wydostać. Wypuściłem Starlyego. Uważam by moje wszystkie pokemony nie zostały zabrane i się nie zgubiły.
- Starly uniósłbyś mnie na swoim grzbiecie do miasta? - Zapytałem otwierając okno.

Starly spojrzał na Ciebie niepewnie po czym chwycił Cię za ubranie na plecach i próbował unieść się wyżej ale nie dał rady. Po chwili jednak skupił się i użył ataku Lot po czym wyleciał przez okno i pofrunął nad lasem. Gdy już myślałeś, zę jesteś bezpieczny coś fioletowego wpadło na was z zawrotną prędkością. Zaczęliście wszyscy troje bezwładnie spadać. Już myślałeś, ze to będzie Twój koniec kiedy wpadliście w koronę drzewa. Liście i drobne gałęzie zaamortyzowały upadek i spadliście na trawę. Starly kilka metrów od Ciebie a Ty na napastnika.

Upadek troszkę bolał nie powiem. Bez dłuższego zastanowienia schowałem Starlyego do balla by nic więcej mu się nie stało. Nie wstawałem jednak z pokemona i wyciągnąłem pokedex, po czym zeskanowałem to coś. Cały czas pilnowałem, żeby to na czym wylądowałem nie uciekło i dało się przynajmniej zeskanować. Może to będzie jakiś ciekawy pokemon i będzie warto go złapać. Przydałoby się. A no i jeśli coś temu czemuś się stało to będę musiał zabrać to do Centrum Pokemon czy jest fajne czy nie fajne.