Imię i nazwisko(ewentualnie ksywka): Takumi Himura
Data urodzenia, wiek: 17 lat, 13 Luty
Wygląd:
Kiedy spotkasz Takumiego na ulicy, możesz pomyśleć, że ten chłopak nie może mieć więcej niż piętnaście lat. Gdybyś jednak tak jego wiek oszacował, to byłbyś w błędzie. Siedemnastolatek jednak sam przyznaje, że przez jego (przeklęty) niski wzrost, wynoszący zaledwie 162 cm, no i drobną posturę (co też nie jest jego winą – nie jest bowiem osobą, która unika jakoś specjalnie sportów), można łatwo uznać go za młodszego niż jest naprawdę. Nie znaczy to, że takie pomyłki wkurzają go mniej. Chodzi zawsze wyprostowany, prawdopodobnie mając na celu dodanie sobie tych paru cennych centymetrów do wzrostu. Oprócz tego, dzięki wyprostowanej postawie wygląda na osobę znacznie pewniejszą siebie i… może też trochę sztywniejszą niż naprawdę jest. Jego skóra jest raczej pozbawiona wszelakich blizn, jak i znaków charakterystycznych. Nie jest specjalnie zadbana, ale też i nie szorstka w dotyku. Chłopak ma jasną karnację, typową dla każdego przeciętnego Azjaty.
Jego włosy sięgają mu do okolic karku z tyłu, z przodu są trochę dłuższe. Nie wydaje się to być wyborem świadomym biorąc pod uwagę jak niechlujnie przycięte są końcówki. Nie są jednak całkowicie niezadbane – Takumi bowiem stara się, by zawsze były rozczesane, nienawidzi kołdunów. Ich barwa balansuje na krawędzi czerni i ciemnego fioletu. Są one nie zbyt gęste, ale też nie zbyt rzadkie, miękkie w dotyku i zdrowo lśniące. Zazwyczaj są rozpuszczone, ponieważ jednak są na tyle długie, że można je bez problemu wziąć w kucyk, zdarza się że chłopak dla wygody je spina.
Twarz Takumi jest trójkątna. Przez jego dość delikatne rysy, wygląda ona dość dziecięco (co tylko zwiększa szanse pomyłki jego wieku). Innym tego powodem, są duże, migdałowe oczy chłopaka. Przynajmniej ich kolor, szatyn musi przyznać, jest dość unikatowy, bo intensywnie fioletowy. Oczy otoczone są krótkimi, czarnymi rzęsami. Nad nimi znajdują się ciemne, krótkie brwi. Na resztę twarzy składa się lekko zadarty nos i wąskie, trochę spierzchnięte usta. Warto też wspomnieć, że Takumi niemalże nigdy się nie rumieni i rzadko kiedy jest czerwony – nawet po dużym wysiłku fizycznym.
Garderoba Takumi składa się głównie z rzeczy wygodnym, mających w sobie jakąś tradycyjną klasę, według niektórych, a według innych po prostu będących staromodnymi. Chłopak uwielbia nosić ciężkie, wojskowe buty, czuje się w nich pewnie (zawsze może w nich głośno tupnąć, by zwrócić na siebie czyjąś uwagę. A z jego wzrostem nigdy nie wiadomo.)
Rodzinne miasto/Miasto startu + Region: Ecruteak City, Johto
Charakter postaci: Stosunek Takumiego do innych ludzi jest dość prostu – szatyn wychodzi z założenia, że wszyscy ludzie są albo źli, albo denerwujący, albo po prostu – bezużyteczni. Dlatego też niechętnie rozmawia z innymi, a raczej skreśla ich na starcie i nie ma czasu na nawet pomyślenie o pogawędce. A gdy już zmusisz go do rozmowy… pewnie chciałbyś, żeby ten wkurzający bachor się zamknął. Bez bowiem chwili wahania wytknie ci bowiem on wszystko, co mu się w tobie nie podoba, a przynajmniej co prawdopodobnie będzie mu się nie podobać. Robi to dodatkowo z taką beszczelnością, że nawet jeśli jego argumenty będą do ciebie przemawiały, to i tak prawdopodobnie będziesz chciał pozbyć się tego pewnego siebie uśmiechu, który niewątpliwie pojawi się na twarzy Takumiego, gdy ten skończy wyliczać wszystkie wady gatunku ludzkiego.
Swoich wrogów, na ile to możliwe, traktuje jeszcze gorzej. O ile gdy cię nie zna, to jeszcze jak zostawisz go w spokoju oszczędzi ci pogawędki na temat twoich jakże licznych wad, to wrogi Takumi zrobi wszystko by tylko uprzykrzyć ci życie – czy to poprzez obrażanie wszystkiego co robisz, czy to przez liczne propozycje rozstrzygnięcia sporu jako walki trenerskiej (którą będzie się starał wygrać z takim ferworem, że może wydać się nawet przerażający), nie jest ważne, bo obie wersje są niemalże tak samo okropne (może oprócz tej drugiej, bo istnieje szansa, że zobaczysz pokonanego w walce Takumiego, którego mina jest wtedy mieszanką złości, oburzenia i smutku. Wygląda trochę jak zbity, ale zarazem i krwiożerczy Rockruff).
Westchniecie pewnie i spytacie: „Drogi Arceusie, czy ten chłopak jest w ogóle dla kogoś miły?”. Cóż, wbrew pozorom ma on potencjał do zdobywania dobrych przyjaciół, mimo tego jego całego „ludzie są źli” (potrafi być bowiem w dziwny, przerażający sposób rozczulający) i szczególnie dobrze dogaduje się ze swoim starszym bratem, którego jednak niestety ostatnio nie za często widuje. Szczerze mówiąc, stał się przez to ostatnio jeszcze bardziej nerwowy i skory do szybkiego obrażania się.
Mimo tego, że nie najlepiej dogaduje się z ludźmi (a przynajmniej nie na początku), to w głębi duszy jest naprawdę dobrym chłopakiem – może trochę (bardzo) nieufnym i po prostu… zmęczony wszystkim co go spotkało, na tyle by zwątpić w ludzkość. Ma dużą dozę empatii i przez to bez wahania pomoże innym w potrzebie, nawet, jeśli ich nie zna (mimo że będzie przy tym marudzić, w celu zachowania swojej reputacji wrednego bachora). Tak naprawdę jest on też osobą dość delikatną i niepewną siebie, przez co czuje potrzebę udawania kogoś posiadającego serce z kamienia. Tak, profilaktycznie, żeby nikt ani ważył się nadużyć jego zaufania i go poważnie skrzywdzić.
Jest on też osobą oczytaną i inteligentną, bardziej jednak widać to u niego w praktyce, a nie w teorii. Mówiąc bowiem szczerze, jest on zbyt leniwy, by być osobą po prostu mądrą.
Historia: Pamięć Takumiego nie sięga dalekich wspomnień. Wszystko, co przeżył przed siódmym rokiem życia jest już przez niego dawno, dawno zapomniane. Czy stracił te wspomnienia? Czy może ktoś je odebrał?
Nic z tych rzeczy. To nie tak, że chłopak nie może sobie przypomnieć swojej przyszłości, ani nie tak, że ma przedwczesną sklerozę. Prawda jest o wiele prostsza, ale też o wiele bardziej okrutna – chłopak wspomnienia te wymazał. Nie dlatego, że były one tak bardzo złe czy traumatyczne. Zostały przez niego wyparte właściwie to z kompletnie przeciwnego powodu – były zbyt dobre i zbyt naiwne jest myślenie, że kiedykolwiek będzie tak samo jak dawniej.
Zbyt bardzo to bolało.
Po siódmym roku życia szatyna zaczęły się same problemy. Jego matka (i, która to już żona ojca? Trzecia?) zmarła z powodu problemów zdrowotnych, starsza Pielęgniarka zaginęła, a ojciec stał się jeszcze gorszy niż był poprzednio. A poprzednio naprawdę nie było z nim najlepiej.
Tylko Kurou pamiętał jaki ich ojciec był, zanim umarła jego pierwsza żona. O ile przedtem był podobna kochający, to z każdą śmiercią swoich nowych ukochanych stawał się coraz bardziej surowy, chłodny i okrutny. Gdy Miho, matka Takumiego, żyła było to jeszcze w miarę znośne. Niestety, niewiadomo dlaczego, ojciec postanowił się uwziąć na ich siostrę Shiori i choć ich matka (i macocha) starała się go powstrzymywać, to i tak musiało być to dla ich siostrzyczki istne piekło. Nic dziwnego, że uciekła. Miał tylko nadzieję, że nic jej się nie stało.
A przynajmniej tak uważał, do póki jego własna matka nie umarła. Wtedy współczucie i sympatia, którą czuł do siostry zmieniła się w żal i może odrobinę złości. Ojciec stał się jeszcze bardziej okropny i nie bał się nawet podnosić ręki na swoich synów. Rozgoryczony Takumi nie raz przyłapał się na okrutnej myśli: że, jeśli Shiori by tu była, to może jej by się dostawało, a nie im. Czuł się zażenowany, a nawet zniesmaczony swoją postawą, ale myśl ta nigdy nie opuszczała jego głowy. Tak jakby coś specjalnie ją tam trzymało, żeby spłodziła ona jeszcze gorsze pomysły.
Jednym z niewielu promiennych momentów podczas najgorszego okresu w życiu szatyna, było poznanie Shion, swojej Zoruy. Była ona cała posiniaczona, nawet krwawiła, kiedy postanowiła się schronić w ogrodzie posesji Himurów (bardzo ponurej posesji, ale eleganckiej i bogatej. Mimo jednak tych dwóch ostatnich zalet miejsce to zawsze przerażało Takumę – było zbyt wielkie jak na trzy osoby, które tam mieszkały i wszystkie pokoje były okropnie przestrzenne. Dodatkowo jego sypialnia była niesamowicie daleko od jego brata, dlatego też wolał sypiać na fotelu w ich bibliotece, która znajdowała się tuż obok pokoju Kurou). Niestety zauważył jąka ojciec szatyna i kiedy jego krzyki nie zdołały wypłoszyć biednego pokemona, postanowił go kopnąć. To też nie zadziałało (a właściwie dodatkowo obniżyło tymczasową zdolność do ruchu Zoruy), więc postanowił się poddać. Takumi wziął natomiast samiczkę potajemnie do domu, tam ją opatrzył i gdy, kiedy wyzdrowiała, po wypuszczeniu nalegała ona, by przy nim pozostać (ocierając się o jego nogi i uderzając pyszczkiem w jego rękę), kupił pokeballa i formalnie ją złapał.
Później miał ze swoją pokemon-przyjaciółką wiele różnych przygód. Takich jak na przykład ukrywanie ją przed ojcem, albo ten jeden raz, gdy zmieniła się w człowieka i musiał tłumaczyć Kurou kim jest dziwna dziewczyna siedząca na jego łóżku.
Jednak jeden pokemon, nie wystarczył by kompletnie polepszyć jego życia. Szczególnie nie wtedy, gdy jego starszy brat wyjechał z domu i zostawił go sam na sam z ojcem. Kurou obiecywał, że wróci i Takumi mu wierzył… ale, jednocześnie trudno mu było wyobrazić sobie, że ktoś chciałby po niego wrócić. Chłopak dodatkowo nie miał przyjaciół, przez to, że ojciec całe życie starał się go trzymać zamkniętego w domu jak rybę w puszce (Takumi przypuszczał, że spowodowane było to ucieczką Shiori). Złe emocje więc ciągle w nim narastały, jak jakaś straszna zaraza i gdy chłopak patrzył na swój cień, to nie wydawał się on mu podobny (mimo że w lustrze był taki sam. Nie czuł żadnej zmiany. A jednak ten cień… to jakby jego negatywne uczucia dawały temu cieniowi siłę tak wielką, że mógł lada moment stać się oddzielną istotą).
Siedemnaście lat. Miał już siedemnaście lat. Dziesięć lat od kiedy wszystko pamięta. Dziesięć lat znoszenia krzyków swojego ojca i jego uderzeń. Dziesięć lat za dużo.
Nie zdawał sobie sprawę z tego, co robi gdy pakował swoje rzeczy. To tak, jakby jakaś inna, niesamowita siła zrobiła z niego kukiełkę i ruszała jego kończynami jak jej się żywnie podoba. Po chwili zorientował się, że nie chcę tylko uciec, ale też i ruszyć do określonego celu, coś pierwotnego ciągnęło go do jednego miejsca… przynajmniej na razie – Ruin Alph.
W jego ręce pojawił się przepiękny, lazurowy kamień błyszczący delikatną niebieską poświatą. A z kamienia płynęła melodia i akompaniujące jej delikatne słowa:
„Nie zapomnij kim jesteś…”
~~~
(Dziesięć lat temu)
Shiori wiedziała co zrobić, gdy usłyszała słowa od Legend. Wiedziała, jaka jest jej misja…
Zwróci artefakt, pokona cień Legendy, która niegdyś istniała, legendy przywdziewającej przerażającą kamienną maskę…
Wszystko, byle tylko ocalić jej rodzinę.
Starter: Zorua zwana "Shiori"
Dodatkowy Ekwipunek: Dziwny niebieski kamień (kto wie co robi?), scyzoryk
Cel podróży: Obecnie coś każe mu iść do Ruin Alph. Prawdopodobnie w celu znalezienia artefaktu o którym wspomniała jego Pielęgniarka (choć Takumi o tym nie wie). On sam nie będąc pod kontrolą ma inne cele: takie jak chociażby odnaleźć siostrę i brata, i, co najważniejsze, uciec jak najdalej od ojca.
Reszta: > Trochę mroczniejszy klimat niż w standardowych pokemonach. Nie jakoś strasznie, ale powiedzmy że ma to być historia z pazurem (w tym z krwią, i poważną traumą z młodości).
> Dużo elementów przygodowych byłoby mile widzianych.
> Nie, Takumi nie ma być "wybrańcem losu" czy czymś w tym stylu. Dlatego też proszę o więcej trenerów szukających artefaktu z różnych powodów. Może niektórzy staną się jego towarzyszami.
> Legendy (Legendarne Pokemony) są mocno zamieszane w fabułę. Są też w tej przygodnie może nawet bardziej ważne i potężne niż w zwykłych Pokemonach.
> Walki człowiek i pokemon vs człowiek i pokemon. Używanie ruchów pokemonów jako pomocy do pokonania ludzkiego przeciwnika. Taka trochę symbioza. Byłoby to idealne.
> Coś siedzi w Takumim. I to coś nie jest ani trochę dobre.
> Ogółem wiem, że historia którą wymyśliłam jest dziwna i może dla mnie brzmi logiczniej niż ją przedstawiłam. Przepraszam więc za kłopot i dziękuje, jeśli zdecydujesz się moje zgłoszenie przyjąć :3