Arena [Północna pustynia]

Jak sama nazwa wskazuje jest to potężna pustynia, jednak zamiast gigantycznych górek sypkiego piasku dostajemy suchą jak pień, całą "oblężoną" niemal przez ostre kamienie pustkę. Minusem tej lokalizacji jest całkowity brak wody i jedzenia, jednak można tam znaleźć ciekawe przedmioty do stworzenia broni.

Nie oddalam się zbyt daleko od wyjścia z tej lokalizacji, jednak szukam bardzo dokładnie czegoś co mogłoby mi się przydać. Jakieś ostrze, czy nawet naostrzony kamyk byłyby idealne, jednak znając mojego znakomitego prowadzącego nie trafię nic.
-Jolteon! Pomóż mi, szukaj jakiejś broni!

Słońce "podbija" temperaturę aż do 30 stopni, przydała by się woda.. Masz jednak siłę by kroczyć dalej w poszukiwaniu czegoś w rodzaju broni, jak na razie nic nie znalazłeś choć Jolteon wystrzeliwuje świetlisty promień (błyskawicę) kilkadziesiąt metrów od ciebie, coś chyba znalazł!

Powoli, aby nie stracić sił podchodzę do mojego pokemona, spoglądam na niego i jego zdobycz, jeśli jest to jakiś plecak, skrzynia, walizka czy inny przedmiot do przechowywania od razu przeszukuje to.

Plecak pusty, skrzynia pusta, walizka pusta.. skupiając się na poszukiwaniach nie zauważyłeś "siedzącego" szkieletu prawdopodobnie mężczyzny z wielkim mieczem zaciśniętym w dłoniach.

Podchodzę do tego szkieletu i zabieram mu broń, ewentualnie proszę jolteona aby pomógł mi hiper promieniem. Następnie chwytam miecz w ręce i powoli przesuwam się w kierunku rogu obfitości tłumacząc Jolteonowi co ma robić.
-Otóż zaraz wyruszymy spróbować odbić Aqariusowi i Liriodendronowi ich bazę, biegnij równo ze mną i gdy dostaniemy się do rogu obfitości strzel przeciwników piorunem, szczególnie strzelaj w pokemony. Ja z mieczem postaram się zabić obydwóch przeciwników. Zwłaszcza lira za to że olał mnie na chacie!

I na ciebie przyszedł czas, musiałeś zwolnić, wręcz powoli maszerować w wybranym kierunku. Burczenie w brzuchu i suchość w ustach nie dawały ci spokoju. Ila czasu już minęło od rozpoczęcia? Nie ma tu podziału na dzień i noc, mogło to być równie dobrze tydzień temu. W takim stanie nie masz szans z wypoczętym i pełnym sił przeciwnikiem czekającym tylko na atak.

-Jolteon szukaj czegoś do jedzenia, proszę! Jeśli coś znajdziesz puść piorun do góry.
Ja również szukam jedzenia, oazy, drzew daktylowych. Jeśli nie znajdę idę do rogu obfitości mówiąc jolteonowi te same komendy co wcześniej. Wolę umrzeć w walce niż z głodu!

Pusto, dookoła tylko skały, zero wody, czegokolwiek do jedzenia. Jeżeli rezygnujesz z tej bezsensownej wędrówki możesz przenieść się do następnej lokalizacji.

I tak właśnie robię, udaję się na róg obfitości gdzie ostatkami sił wskakuje do wody, przepływam ją i atakuję Aquariusa i Lir'a. Wcześniej jednak mówię do Jolteona:
-Otóż zaraz wyruszymy spróbować odbić Aqariusowi i Liriodendronowi ich bazę, biegnij równo ze mną i gdy dostaniemy się do rogu obfitości strzel przeciwników piorunem, szczególnie strzelaj w duckletta. Ja z mieczem postaram się zabić obydwóch przeciwników.
Gdy dotrę do nich zadaję im obrażenia sieczne i kłute, Rzucam się na tego który ma broń do walki wręcz i ustawiam się tak aby zasłonił mnie przed ewentualnym strzałem z łuku. Nie chcę umrzeć! Chcę zabić choć jednego z nich, albo chociaż dotkliwie zranić.
Gdy będę w fosie napiję się troszkę wody, zwilżę usta.