Imię i Nazwisko: Yumiko „Yuma” Honda
Wiek: 14
Wygląd: Starter: Sneasel
Region i miasto startowe: Kanto, Pallet town
Profesja:Trener
Historia: W prastarych księgach można znaleźć wiele ciekawych opowieści. Jedna z nich głosi o pięciu pseudo legendarnych smokach. Istoty te, każda z innego gatunku, różniły się od pozostałych przedstawicieli swoich rasy. Pisane im było dokonanie wielkich czynów, a mieli to dokonać dzięki pięciu bohaterom. Pięcioro ludzkich istot miało zostać panami tych potężnych bestii, a każdy z nich miał władać jednym z osobna. Bohaterzy i smoki mieli stanąć przed przedwiecznym złem by stoczyć bitwę od której będą zależały losy świata. Bitwa została przerwana, bohaterzy czując, że nie mają szans, ostatnim tchnieniem zapieczętowali zło, mając nadzieję, że im następcom lepiej się powiedzie. Tak o to pięć smoków osunęło się w wieczny sen, czekając aż łaskawy los przyniesie nowych bohaterów, by móc dokończyć bitwę. Bohaterów można było poznać dzięki zmamieniom…
Na dole, na tej samej stronie, można było dojrzeć małą notkę. Podobno istniała jeszcze jedna pseudo legenda, choć nie była ona smokiem, jej też pisany był bohater. - Lorelei, jesteś tego pewna? – spytał się stłumiony damski głos.
- Sama wiesz, że to jedyne wyjście! – odezwała się kolejna kobieta, choć akcja rozgrywała się za ścianą, dokładnie słuchać było jej oburzenie tym pytaniem.
- Ale…
- Próbowałam wszystko już! – warknęła druga kobieta.
Nastąpiła chwila ciszy, obie osoby musiały uspokoić nerwy, inaczej skończyłoby się to nie owocną kłótnią.
Dla Yumiko, która siedziała pokornie w salonie za zamkniętymi drzwi, ta chwila spokoju zdawała się trwać nieskończenie długo. Czuła wewnętrzne rozdarcie, bała się, że w pewnym momencie nie wytrzyma i jednym obrzydliwym krzykiem pozbędzie się całej zawartości żołądka. Z jednej strony chciała już znać wyrok, jednak spędzenie reszty życia w limbo nie wydawało się jej taką straszną ideą.
Zielonowłosa dziewczyna siedziała na drewnianym krześle zaraz przy ścianie pokoju, gdzie właśnie trwałą dyskusja o jej los. Ściskając różową spódniczkę obiema rękoma, starała się przytrzymać łzy, a było to niełatwe zadanie. Ze spuszczoną głową przyglądała się swoim chudym, białym nogom i czekała, czekała na wyrok, niczym skazaniec w średniowiecznym sądzie, nie mając zupełnie nic do mówienia.
Yuma od najmłodszych lat prowadziła tak zwane życia magika, czyli nikt, wliczając w nią samą, nie widział po co żyję. Całymi dniami siedziała we własnym pokoju wegetując. Nie miała żadnych przyjaciół, talentów, pasji a nawet hobby. W szkole szło jej tragicznie, nigdy do niczego się nie przykładała. Nie była nawet częścią jakiegoś nastoletniego kultu czy bunty, po prostu całymi dnami nic nie robiła. Nie rysowała, nie śpiewała, tylko siedziała zamknięta w swoim pokoju.
Normalną rzeczą było, że jej rodzice zaczęli się o nią niepokoić, w akcie desperacji zwrócili się do swojej sąsiadki. Była to nie kto inny jak Lorelei, mistrzyni
loda lodowych pokemonów oraz członkini elitarnej czwórki z Kanto. Rudowłosa była tak żyta z ich rodziną, że nie tylko sama zauważyła problem Yumiko, lecz również bez wahania zgodziła się pomóc. Dla Yumy, gdyż tak nazywano ją w skrócie, był to straszliwy okres. Lorelei cały dniami trenowała z nią, wymyślała jej przeróżne zadania i wszystko to kończyło się zawsze tym samym, totalną porażką. Zielonowłosa nie umiała nic zrobić, z najprostszymi czynnościami sobie nie radziła, nie dogadywała się nawet z pokemonami, była kompletnym beztalenciem bez żadnych perspektyw na przyszłość. Dla rudej stała się to sprawa osobista i z czasem sama przyznała, że niektóre z jej „prób” były niebezpieczne. Raz zostawiła Yumiko samą na samotnej wyspie, gdyby w nocy nie przyszłaby sprawdzić jak jej idzie, dziewczyna zamarzłaby na kość…
Znalazła ją w miejscu gdzie ją pozostawiła, nawet siedziała skulona w tej samej pozycji. Choć wiał chłodny wiatr, a deszcz przemókł jej ciuchy do ostatniej nitki, ta nic nie robiła. Ruda westchnęła i prędko przygotowała prowizoryczne igloo za pomocą swych lodowych podopiecznych. Powrót nie wchodził w grę, nawet jej pokemony nie wygrałyby z takim potężnym i niespodziewanym sztormem. Rozpaliła ogień i zebrała jagody na kolację. Parę dobrych chwil zajęło przekonanie Yumy, by ta ściągnęła swoje mokre ubrania, ażeby mogły wyschnąć. Gdy zielonowłosa zaczęła czuć się fatalnie, postanowiła skorzystać z oferty mistrzyni, aby zamienić przemoczone łachy na suchy płaszcz. Lorelei po raz pierwszy i jedyny ujrzała znamię na ramieniu dziewczyny. Nawet krótki okres wystarczył by rozpoznać kształt na jej ręku, diablo przypominało to smoczą łapę z ostrymi pazurami.
- Skąd to masz? – spytała się zaciekawiona ruda.
- Ja… - wybełkotała zaskoczona Yumiko, z czerwieni na twarzy wynikało, że to drażliwy temat – nie wiem, samo przyszło…
Mimo starań Lorelei, zielonowłosa nic więcej nie powiedziała tej nocy.
Minęły trzy miesiące od tego wydarzenia, a w życiu i postawie Yumy nic się nie zmienił. Dziewczyna jaka była, taka została i zdawało się, że nic tego nie zmieni. Lorelei wpadła wtedy na ostatni pomysł, najniebezpieczniejszy ze wszystkich dotychczas. Zdecydowała się wysłać dziewczynę w samotną podróż pokemon, by sama nauczyła się odpowiedzialności i całej trudnej sztuki nazywanej życiem. Wiedziała jednak, że Yumiko nie podejmie się tego zadania, więc by ją zmusić, wysadzi ją w obcym mieście, by sam powrót do domu zdołał wiele ją nauczyć. Ruda miała niezwykły błysk w oku oraz opanowaną sztukę perswazji, więc namówienie rodziców nie stanowiło problemu.
Tym oto magicznym sposobem ponownie dotarliśmy do początku opowieści. Zielonowłosa znała zamiary Lorelei i jak łatwo się domyślić, nie pasowały jej, jednak jedynym co mogła robić to czekać na wyrok jej starszych.
- Kochana, słuchaj – odezwała się ruda, tym samym przerywając nieznośną cisze. Jej głos diametralnie się zmienił, mówiła spokojnie i z ciepłem – gdyby była tylko inna opcja… zaufaj mi ten ostatni raz, wiesz, że to jedyne wyjście.
- Ale…
Yuma miała dwa dni na przygotowanie się. Płacz i wrzask nic nie wskórał, musiała jechać. Ucieczka z domu nie wchodziła w grę, gdyż wredna, złośliwa, ruda małpa i tak by wygrała. Zielonowłosa spakowała zgodnie z instrukcjami i czekała, znowu czekała, mając nadzieje, że tym razem limbo nigdy się nie skończy. Nie miała żadnego zamiaru opuszczać swojego pokoju z domu na czwartej wyspie Sevii…
Towarzysz:Nope, chyba, że nostalgia do domu się liczy
Cel: Wrócić do domu
Prośby:Dodatkowe informacje: Nie zapomniałem, że pseudo legend jest 7 ;p