Gra Sloora Ryba

Trzytygodniowy okres próbny. Każdy Twój post ma być zgodny z regulaminem i zasadami poprawnej polszczyzny.
___________________________________________________
Twój pierwszy dzień podróży był bardzo słoneczny i ludzie Mauville wyszli na ulice by delektować się tą pogodą. Ty natomiast stałeś po środku tego zgiełku już z dala od domu z Eevee u boku i jajem Pokemona w inkubatorze w rękach. Obecnie w każdym mieście Hoenn znajdował się gym więc mogłeś wybierać gdzie rozpoczniesz spełnianie swojego marzenia o zostaniu mistrzem ligii. W którą stronę więc wyruszysz? Możesz iść na północ do Lavaridge, na zachód do Verdanturf, na południe do Slateport albo na wschód do dżungli prowadzącej do Fortree.

-Quicky! W końcu wyruszyliśmy w podróż! Ty też się cieszysz? W którą stronę iść.. może chodźmy w stronę Lavardiage.
Idę otwieram plecak i staram się delikatnie ułożyć inkubator w plecaku a Quickiego biorę na ręce.
-Ciekaw jestem ile czeka nas wspólnych wesołych chwil!
Patrzę w stronę Lavardiage po czym spoglądam na Eeviego, ciekawi mnie co on teraz myśli? Rozglądam się w poszukiwaniu Azurillów, Zigzagonów czy innych Pokemonów.

Tylko dialogi zaczyna się od myślnika. Pisz poprawnie.
________________________________________________________________________
Ruszyłeś zatem w kierunku Lavaridge. Było to miasto leżące pod wulkanem oddalone od Mauville o jakieś trzy-cztery dni drogi. Tak więc nie było to wcale tak blisko jak można byłoby przypuszczać. Eevee biegł wesoło kilka metrów przed Tobą. Pogoda dalej dopisywała. Wtem ujrzałeś idącą w Twoją stronę dziewczynę. Gdy Cię ujrzała podbiegła.
- Widzę, zę jesteś trenerem, nie chciałbyś stoczyć pojedynku Pokemon? - spytała bez ceregieli brązowowłosa trenerka o jasnej cerze w zielonym ubraniu.

-Nie dzięki.
Biorę Eeviego na ręce i głaszczę go za uszami.
-No chyba że Quicki by bardzo chciał, to może bym zawalczył.
Pewnie i tak przegram, nie mam żadnego doświadczenia w walkach, Quicki mało nie został zjedzony przez mysz ale spróbuję.-myślę-Ciekawe czy ma mocne Pokemony?
-Dobrze, zawalczę jak Quicki będzie chciał, zresztą i tak wiem że przegram ale zawalcze.

Dziewczyna odrzuciła na bok swoje brązowe włosy i wyrzuciła balla z którego wyszedł mały brązowy, najeżony stworek. Był nim Zigzagoon. Podbiegła do dziewczyny by się z nią przywitać a ta pogłaskała go po łebku. Następnie łasiczka przyjeła bojową postawę i stanęła na przeciwko Twojego Eevee.
- Zaczynaj! - krzyknęła dziewczyna dając Ci pole manewru.

-Okej, Quicky to jest nasza pierwsza walka, daj z siebie wszystko i o połowę więcej. Najpierw syp Zigzagonowi piaskiem w oczy warcząc i użyj pchnięcia!
Czyli ma raczej słabsze, cóż, może jednak wygram? Oby Quicki wygrał, trzymam za niego kciuki.

Za krótki post.
______________
Przeciwnik użył Fali i Twój lisek został zmyty w pół Ataku piaskiem. Udało się Twojemu stworkowi zaatakować Pchnięciem po czym przeciwnik odpowiedział Lodowym Promieniem. Potem zaczął świecić i rosnąć i ewoluował w Linoone'a. Borsuk wydął pierś a dziewczyna zaczęła skakać z radości. Miała powód, jej Pokemon przeszedł na wyższy poziom. To też oznaczało, ze nie jest słabym przeciwnikiem.

Linoone 90% HP
Eevee 80% HP

"Nie chwal dnia przed zachodem słońca"-myślę- trudny przeciwnik.
-Quicky! Walić taktykę! Atakuj z całą siłą jak popadnie!
Może to coś da, oby nie ewoluował, nie chcę espeona. Chcę żeby Quicky był zawsze Eevim i nic go nie zmieniło.
-Atakuj z całej siły! Mocno! Nie interesują mnie żadne ruchy, po prostu wal, gryź rób cokolwiek byle ją pokonać!

To było beznadziejne posunięcie. Eevee nie wiedział co ma robić bo nie dostał żadnych wytycznych. Obrywał raz po raz atakami borsuka aż padła omdlały na arenę. Był cały poraniony i potrzebował natychmiastowej pomocy medycznej. Dziewczyna odeszła rzucając Ci spojrzenie pełne politowania. Ty natomiast miałeś teraz większe problemy niż zdanie obcej trenerki na Twój temat. Jeżeli szybko nie pomożesz liskowi ten umrze i będzie to wina tylko i wyłącznie Twoja. Spiesz się zatem, gdyż każda sekunda gra na Twoją niekorzyść.

Nie zwracam uwagi na dziewczynę.
-Quicky! Już cię biorę.
Zabieram Eeviego ma ręce i biegnę do Poke Centrum i myślę: Co ze mnie za trener! Ledwie pierwsza walka już mój jedyny Pokemon jest zmasakrowany! Nie ma gorszego trenera ode mnie. Chociasz, gdyby wpadł w ręce a nie! Team Magma jest przecież dobry! Mój tata przecież jest u nich pomocnikiem. Coś ostatnio dzwonił że chcą Groudona przebudzić (zapomniałem napisać że moja przygoda dzieje się 10 dni przed walką legend w Sootopolis) ale teraz jest teraz i muszę ratować mojego kochanego Eevusia!
Głaszczę lisełka za uszami i rozglądam się za Poke Centrum, jak je wypatrzę biegnę tam najszybciej jak mogę.