Dzikus na wolności! - Gra makroska

- Zabić go. - Krzyknął Percy i wyrzucił Ciebie nad powierzchnię wody.
Znalazłeś się w drodze do Centrum Pokemon. Dziwne to wszystko... Poszedłeś do Centrum Pokemon. Wszedłeś tam, a siostra Joy bez zastanowienia zabrała Ci pokemony.
- Uleczę je. - Uśmiecha się. - Nie martw się nie zabiorę Ci ich pendraczku.
Uleczyła Ci pokemony i oddała je tobie. Wypadałoby nakarmić swoje pokemony. Mógłbyś też kupić sobie jakieś normalne ciuchy, ale to od Ciebie zależy co zrobisz. Ty też powoli robisz się głodny, a ze stołówki dobiega zapach pysznego jedzenia. Może na coś się skusisz? Możesz też iść do sklepu i kupić coś pokemonom, ale wydaje mi się, że lepiej będzie zjeść w stołówce. Podobno jest tutaj dużo taniej. Trener je za 15$, a pokemony za 20$. No nie wiem wybieraj!

Chodźmy na stołówkę. Zamówiłem jedzenie i cierpliwie czekałem aż mi je dostarczą.
-Poochyeno, Eevee chcielibyście może potrenować? W końcu Ci którzy zabili mightyeny byli bardzo silni! A jak wiadomo żeby być silniejszym od nich musimy trenować! Po tych słowach uśmiechnąłem się do moich pokemonów.
Troszkę niewygodne te ciuchy muszę kupić sobie coś nowego, tylko gdzie? Do miasta nie wrócę, boję się że ktoś mnie rozpozna.
Po chwili pomyślałem że trzeba zrobić scan eevee. Zauważyłem że ma nowy cios, nazywa się on Atak piaskiem.

Zamówiłeś jedzenie, po czym zacząłeś gadać do pokemonów które teraz siedziały w ballach. Ludzie patrzą się na Ciebie jak na głupka. Jedzenie przyszło po jakiś piętnastu minutach. Dostałeś same ziemniaki, a twoje pokemony karmę, gofry i pączki. Zaczęliście to jeść, a kelner popatrzył na Ciebie z pogardą. Chyba chciał dostać kasę i do tego napiwek. Kasę musisz dać, ale czy będziesz chciał dać mu napiwek? Kelner nie ma zamiaru odchodzić. Twoje pokemony nie wiedzą o co mu chodzi. Przydałoby się mu coś dać no, bo w końcu przyniósł Ci ziemniaki chociaż w ogóle nie mówiłeś co chcesz dostać. Rób co chcesz chłopcze bez ...

~Nie dyskryminuj mnie ;c~
-Masz tą kasę! dałem mu 65$ -Napiwku nie zostawię bo sam jestem biedny!
Gdy wraz z pokemonami zjadłem posiłek wyszliśmy na zewnątrz i zapytałem:
-Poochyeno, Eevee chcielibyście może potrenować? W końcu Ci którzy zabili mightyeny byli bardzo silni! A jak wiadomo żeby być silniejszym od nich musimy trenować! Moglibyśmy zrobić przeciąganie liny, ja ciągnął bym za jeden koniec a wy za drugi. Dodatkowo mam dla Ciebe kaioshinie niespodziankę! Jest to okruch gromu, dzięki niemu ewoluujesz w potężnego jolteona.

Kelner wziął pieniądze, ale nadal nie odchodził. Cały czas czekał na napiwek. Kiedy odszedłeś wściekł się złapał za chabety i rzucił o ścianę.
- Chcę szybki pojedynek. - Mówi. - Jeden na jeden. - Zgoda chłopcze bez ekhem?
Skąd on mógł wiedzieć, że straciłeś swojego ekhem. Już wiadomo! Spadły Ci spodnie. Wszyscy w sali się z Ciebie śmieją, a jedna dziewczyna podeszła do Ciebie i uważnie się przypatrzyła.
- Będą sędziuszką. - Powiedziała podnosząc lekko jeansową spódniczkę.
Chcesz stoczyć z nim walkę czy nie? Sam chciałeś trochę potrenować, ale nie wiadomo jakiego pokemona wybierze kelner, a poza tym chyba nie może uciekać z pracy.

-Poczekaj chwilę. Dałem mojemu eevee okruch gromu aby ewoluuował w jolteona
-Masz tutaj okruch, będziesz dzięki niemu silniejszy!
-Walczymy o coś czy tylko dla jaj? Bo jak widzę nie wyglądasz na kogoś bardzo silnego.
-A ty masz licencje sędzi? zapytałem dziewczynę. Bo jeśli nie to ciężko będzie nam o walkę.
Mówiąc to wszystko podciągnąłem spodnie i dałem kamień ewolucyjny Eevee. Chciałem aby ewoluował w Jolteona, byłby wtedy silniejszy, a i mógłbym dać mu parę TM.

- Mam licencję sędzi. - Odpowiedziała dziewczyna i pokazała Ci plakietkę z napisem.
[size=6.6666669845581055]''Licencja sędzi Alice Gray''[/size]
Dałeś Eeveemu kamień, ale ten pokiwał głową na nie. Prawdopodobnie chciał pokazać jak silny jest bez tego kamienia i nie chce, żebyś marnował ten kamień na tak słabego trenera jak ten kelner jeśli w ogóle jest on trenerem. Masz racje nie wygląda na silnego, ale nie można go lekceważyć w końcu może mieć nawet Dragonite i jakieś inne silne pokemony, ale może też mieć na przykład jedynie Squirtle. Co robisz? Odmawiasz pojedynku czy idziesz walczyć jak dzielny dzikus by przynieść chwałę martywm Mightyenom i Poocheynom.

-Poczekaj jeszcze chwileczkę. Powiedziałem mu.
-Kaioshinie proszę Cię zgódź się na ewolucje, w końcu im prędzej to zrobisz tym będziesz silniejszy, a jak wiadomo żeby pomścić Mightyeny i poochyeny musimy być silni! Poochyeno proszę Cię pomóż mi go przekonać! Mówiąc te słowa do moich pokemonów podgryzałem policzek od środka.
Ej, chwilunia gdzie będziemy walczyć? Nie widzę tu żadnej areny! Próbowałem przedłużyć czas oczekiwania na bitwę.

Poocheyna odwróciła się od Ciebie i cały czas malowała sobie paznokcie razem z jakąś blondynką.
- Nie chcę być silny chcę pokazać, że w tej postaci mogę wygrać walkę! - Krzyknął Eevee po swojemu po czym zaczął uciekać. Poocheyna nadal malowała paznokcie jakby była jakąś księżniczką. Zabiła pustą blondynę i zabrała jej wszystkie najlepsze kolory. Twój pokemon chyba nie jest przyzwyczajony do dzikich obyczajów tak jak Ty i Eevee. Ale zaraz! Przecież Eevee zniknął! Musisz go znaleźć chyba, że nie masz takiej ochoty. Z góry facet może uznać Cię za tchórza.
- Twój pokemon uciekł. - Powiedziała dziewczyna w spódniczce.

-Wiem! Biegnę za Eevee wołając -Kaioshinie przepraszam! Nie chciałem Cię obrazić! Wiem że dasz sobie radę! Jak nie będziesz chciciał to wogóle nie będziesz musiał ewoluować!
Po chwili zwróciłem się do Poochyeny -Spróbuj go wywąchać! Masz dobry węch! A tak wogóle to ładnie pomalowałaś sobie paznokcie. Próbowałem zachęcić ją komplementem.
Biegłem rozglądając się wszędzie, miałem nadzieje że nie odszedł za daleko, w końcu to mój pierwszy pokemon!