Minęły dwa dni od feralnego telefonu. Żyłeś w miarę normalnie, o ile na to sobie pozwalałeś.Właśnie jechałeś samochodem do szkoły. Pogoda była umiarkowana - słońce co jakiś czas chowało się za chmurkami,wiał lekki, chłodnawy wiaterek, wszyscy chodzili zadowoleni, wchodząc do wielkiego budynku. Chyba i Twoja kolej - mężczyzna w garniturze otworzył Ci drzwi. Duża brama i rozległy ogród przed szkołą, zaktórym znajdował się piękny, ogromny budynek.Całość była ogrodzona. Mężczyzna odjechał, zostawiając Cię samago wśród dzieciaków.