Droga przez nieznany region

-Zależy. Jeśli ich przywódca wróci. Być może wygrają. Jeśli nie. Prawdopodobnie nie. "Team Rocket never fall" jak mówili.
Widzisz że człowiek zaczął obracać w ręku luxury balla. Im bardizej próbujesz sobie przypomnieč kogo on ci przypomina tym badziej nie możesz sobie przypomnieć kim on jest

- Koniec tego dobrego! - wrzasnąłem łapiąc go za kapelusz. Spróbowałem ściągnąć go tak szybko jak to możliwe. Miałem nadzieję, że ludzie przebywający w samolocie go rozpoznają. Intrygował mnie; nie obchodziło mnie to, że może być najzwyklejszym w świecie człowiekiem czekającym na Goldenrod City.

Ludzie patrzą na ciebie jak na wariata. Obsługa zastała cię odwróconego z kapeluszem w ręku. Jedno złe słowo i z VIP możesz trafić do drugiej klasy. Człowiek odebrał ci kapelusz.
-Można wiedzieć co pan wyrabia? Raz pan wrzeszczy o zamachu, raz robi żarty z obsługi a teraz rozprasza pan innych pasażerów.

- Przepraszam – rzuciłem oschle. Nie miałem zamiaru spaść do klasy drugiej. Nie dość, że zapłaciłem… Sycamore zapłacił… to jeszcze ludzie uważają, że jestem wariatem. Nie moja wina, że próbuję uratować świat przed dewastacją! – Swoją drogą, myśli pan, że ich szef wróci? – zapytałem jak gdyby nigdy nic.
Kiedy ludzie spojrzeli na mnie ponownie.
- Czego chcecie? Mam się zamknąć i nie oddychać?! – zacząłem żreć orzeszki.

-Tego nikt nie wie. Są nieprzywidalni. Kto by pomyślał że organizacja złodziei przerodzi się w potężną organicję która wywołała Wojnę W Kanto. Oficjalna wersja twierdzi że to niedogadamie rządu Kanto i Unovy. Ale kazdy wie że to Rocket podżegał Kanto a Plasma Unovę co wywołało wojnę. Potem, cisza. Nic nie było o Rocket. Następnie buch! Jeden atak za drugim, kradzież skamielin, atak na Pokemon Tower, atak na Silph.Co. A potem cisza. Ich szef gdzieś zniknął, władze się rozpadły. A teraz znowu powstali. Nikt nie wie gdzie zaraz zaatakują.

- Skąd pan tyle o tym wie, co? – uważnie obserwowałem jego minę starając się wszystko wyczytać. Był podejrzany… Ten typ najpierw się na mnie darł, a potem rozmawiał jak z normalnym człowiekiem. Czas go zdemaskować. Może to ten znany komik Kuba Pokemonowski? – Myślę, że oglądałaś pan dużo wiadomości – zadałem to pytanie celowo, by zobaczyć, czy mu ulży.

-Sam uczestniczyłem w tej wojnie. Stąd. Ciężko było nie zauważyć wtedy że wojsko Kanto było wspierane przez Rocket.

- Czy pan jest Rocketem?! - spytałem.

-Nie. Od trzech lat. Od trzech lat nie jestem. Odszedłem.

- Czy był pan tam ważną osobistością?